Bodø/Glimt

Długa przerwa i zmiany w składzie – Bodø/Glimt

Po ponad trzech miesiącach od losowania jesteśmy już bardzo blisko pierwszego meczu polskiego klubu w europejskich pucharach w 2023 roku. Było dużo czasu na zapoznanie się z Bodø/Glimt, w którym doszło do wielu zmian tej zimy.

Poprzednie rywalizacje

Od prawie 20 lat z Norwegami rywalizują w naszym imieniu tylko Lech i Legia. Poza dwumeczem z Rosenborgiem w 2012 roku bilans jest nad wyraz korzystny. Dotyczy to zarówno Lecha, który z Norwegami jeszcze nie odpadł, jak i Legii, która w zeszłym sezonie wylosowała na start sezonu najgorzej jak mogła, a mimo to poradziła sobie z tym wyzwaniem.

1975/76 I runda PZP Skeid Stal Rzeszów 1:4, 0:4
1981/82 I runda PZP Vålerenga Legia Warszawa 2:2, 1:4
1985/86 I runda PUEFA Legia Warszawa Viking 3:0, 1:1
1995/96 Faza grupowa LM Legia Warszawa Rosenborg 3:1, 0:4
2003/04 II runda PUEFA Vålerenga Wisła Kraków 0:0, 0:0, karne 4:3
2009/10 III runda el. LE Fredrikstad Lech Poznań 1:6, 2:1
2012/13 IV runda el. LE Legia Warszawa Rosenborg 1:1, 1:2
2013/14 III runda el. LM Molde Legia Warszawa 1:1, 0:0
2017/18 II runda el. LE Haugesund Lech Poznań 3:2, 0:2
2021/22 I runda el. LM Bodø/Glimt Legia Warszawa 2:3, 0:2

Faza rozgrywek powoduje, że sytuacja Lecha jest inna niż Legii. Wtedy obie drużyny wiedziały, że mają przed sobą kluczową rundę, znacząco ułatwiającą drogę do fazy grupowej. W tym przypadku i Lech, i Bodø/Glimt, właściwie swoje cele na ten sezon pucharowy już osiągnęły. Losowanie sprawiło jednak, że oba kluby mogą śmiało myśleć o przedłużeniu pucharowej przygody.

Ostatnie 5 lat w pucharach
Sezon Runda, w której odpadli Przeciwnicy i wyniki Poprzednie rundy Przeciwnicy i wyniki
2017/18
2018/19
2019/20
2020/21 Q3 LE Milan 2:3 Q1 LE
Q2 LE
Žalgiris Kowno 6:1
Žalgiris Wilno 3:1
2021/22 1/4 LKE Roma 2:1, 0:4 Q1 LM
Q2 LKE
Q3 LKE
Q4 LKE
FG LKE


1/16 LKE
1/8 LKE
Legia 2:3, 0:2
Valur 3:0, 3:0
Prisztina 1:2, 2:0
Žalgiris Wilno 2:2, 1:0
Zoria 3:1, 1:1
CSKA Sofia 0:0, 2:0
Roma 6:1, 2:2
Celtic 3:1, 2:0
AZ 2:1, 2:2 pd.

W przypadku Bodø/Glimt gra toczy się o przynajmniej częściowe powtórzenie scenariusza z zeszłego sezonu. Do historii przeszły już mecze z Romą, ale i Celtikiem. Po 1/8 finału Ligi Europy w wykonaniu Molde w sezonie 2020/21, Bodø/Glimt poszło o krok dalej, choć w nowych rozgrywkach, stojących niżej w hierarchii.

Wliczając obecny sezon, jedynymi zespołami, które w ostatnich latach wyeliminowały Bodø/Glimt w systemie pucharowym, były Milan, Legia, Roma i Dinamo Zagrzeb. U siebie przegrało tylko z Legią, Arsenalem i PSV. Między pierwszym a drugim z tych meczów wygrało 14 spotkań domowych z rzędu.

Z ostatnich meczów największym rozczarowaniem był ten z Zürichem w fazie grupowej LE. Próba utrzymania piłki w boisku w doliczonym czasie gry skończyła się kontrą Szwajcarów i golem na 2:1 dla nich. W praktyce jednak nie zmieniło to rozstrzygnięć w grupie, w której Bodø/Glimt zajęło trzecie miejsce z punktem przewagi nad FCZ, za to z pokaźną stratą do Arsenalu i PSV.

Forma i terminarz

W wiosennej części rozgrywek europejskich występujemy rzadko, ale gdy już miało to miejsce, zwykle to rywal był w rytmie meczowym, grając regularnie mecze o stawkę zimą i mając za sobą symboliczną przerwę. Z kolei zwykle gdy gramy z Norwegami lub Szwedami, ma to miejsce latem i ten atut też jest po ich stronie.

Tym razem jest dokładnie na odwrót i niekoniecznie musi to pomóc Lechowi, ale przynajmniej o jego formie wiemy coś konkretnego, a o Norwegach już trochę mniej. Bodø/Glimt ma za sobą długie zgrupowanie w Hiszpanii, gdzie rozgrywało sparingi raz w tygodniu. Do wznowienia Eliteserien zostały niecałe dwa miesiące.

Wyniki sparingów na zgrupowaniu przedstawiają się następująco:

Bodø/Glimt – Viking Stavanger 1:0
Bodø/Glimt – Kalmar 0:0
Bodø/Glimt – Viborg 3:4

Silkeborg – Bodø/Glimt 2:2

Bliższe prawdy wydają się dwa ostatnie sparingi, z Duńczykami, w których padło dużo goli. Dyspozycja Bodø/Glimt była nierówna, potrafili w drugiej połowie z Viborgiem odrobić część strat, z Silkeborgiem zaś grali w drugiej połowie w dziesięciu po czerwonej kartce, stracili wtedy gola, ale i byli w stanie wyrównać. Te mecze były pełne wydarzeń i należy się spodziewać, że tak będą też wyglądać kolejne mecze Bodø/Glimt, w tym te z Lechem.

Miasto i stadion

Lech zagra w tym samym miejscu co Legia w 2021 roku, ale w innych okolicznościach przyrody. Wtedy jeszcze był to dzień polarny, tym razem słońce w dniu meczu zajdzie o godzinie 16:21, co jest wynikiem zbliżonym do tego, co mamy u nas w kraju.

Już po losowaniu, a więc w listopadzie, dostawałem pytania o możliwą pogodę w Bodø w lutym. Nie dysponuję aż takimi zdolnościami ani wiedzą meteorologiczną, ale na bazie danych historycznych oraz aktualnych prognoz można obecnie powiedzieć coś więcej. Na mróz się nie zanosi, podczas rozpoczęcia meczu temperatura ma wynosić około 2-3 stopni. Aura może nie będzie zbyt przyjemna, zapowiada się deszczowo, ale co najważniejsze nie ma najmniejszych sygnałów, aby był problem z rozegraniem meczu w Norwegii o tej porze roku.

W takim miejscu jak Bodø więcej atrakcji znajdziemy w przyrodzie poza miastem niż w jego obrębie. W normalnych okolicznościach, czołowymi miejscami do odwiedzenia są Muzeum Lotnictwa, katedra czy centrum kultury Stormen. Jednak w tym przypadku bardziej adekwatne byłoby zobaczenie czerwonej plaży Mjelle, fiordu Finnkonnakken lub szczytu Keiservarden.

fot. commons.wikimedia.org

Stadion jest ten sam co ostatnio, ale trochę się zmienił przez ostatnie miesiące. Przypomnę, że jeszcze półtora roku temu formalnie nie spełniał kryteriów już na końcowe fazy eliminacji, a co dopiero fazę grupową i pucharową. Bodø/Glimt uzyskało warunkową zgodę na grę na swoim obiekcie, a w międzyczasie został on rozbudowany. Powstała nowa trybuna, tam gdzie do tej pory były miejsca stojące, a gdzie zgadywałem, że jest to logiczne miejsce na zamontowanie takiej konstrukcji. Aspmyra Stadion spełnia nie tylko kryterium pojemności, ale i lóż VIP oraz warunków pracy mediów. Obiekt dysponuje obecnie ponad ośmioma tysiącami miejsc, ale na razie nie zanosi się, aby wszystkie zostały zajęte podczas meczu.

fot. flickr.com

Zespół

Przez długi czas skład Bodø/Glimt był stabilny, ale koniec sezonu 2022 w Norwegii przyniósł sporo zmian w zespole ustępującego mistrza, a jednocześnie nowego wicemistrza kraju. Podstawowym ubytkiem jest odejście skrzydłowego Oli Solbakkena do Romy po wygaśnięciu umowy. Ten zawodnik opuścił mecze z Legią z powodu kontuzji, również teraz Lech nie musi zaprzątać nim sobie głowy.

Zespół opuścili także ludzie z cienia, ale grający dotąd regularnie, czyli bramkarz Nikita Chajkin (Bristol City) i prawy obrońca Alfons Sampsted (Twente). To także odejścia po zakończeniu kontraktów. Sampsted błysnął już w Holandii, kiedy strzelił gola w dogrywce w 1/8 finału LKE przeciwko AZ, co dało Bodø/Glimt awans do ćwierćfinału. Ze znanych nam zawodników nie będzie także stopera Mariusa Høibråtena (Urawa Red Diamonds), co oznacza, że starego zestawienia defensywy tylko środek pozostał niezmieniony. Prawdopodobnie w bramce wystąpi Julian Faye Lund, a na prawej obronie Brice Wembangomo.

Do Bodø/Glimt jednak także przychodzą zawodnicy, a w tym – wracają. Mógł więc ponownie pojawić się w składzie Fredrik Andre Bjørkan, ale przed terminem zgłoszeń do LKE złapał kontuzję i nie znalazł się w kadrze na te rozgrywki. Jest za to Patrick Berg, który nie przebił się w Lens, a pół roku temu został odkupiony z powrotem i ponownie odgrywa ważną rolę w środku pomocy, a także Marius Lode, który wrócił do Bodø/Glimt latem po nieudanym pobycie w Niemczech.

Zasady zgłoszeń do wiosennej części rozgrywek są dla Norwegów bardzo surowe. Zimą wymienili sporą część kadry, a zgodnie z regulaminem mogli zgłosić tylko trzech nowych graczy. Dodatkowo sprzedaż i jednoczesne wypożyczenie powrotne Joela Mvuki spowodowało, że jest traktowany jako nowy zawodnik i zajął już jedno miejsce z tych trzech. Pozostałe dwie zmiany to Adam Sørensen (miał być nim Bjørkan, ale został wykreślony z powodu kontuzji) i Faris Moumbagna. Z kadry ubyło zaś aż siedmiu zawodników, z czego większość występowała regularnie.

Styl gry Bodø/Glimt pozostaje taki sam jak do tej pory. Pod nieobecność Solbakkena kluczowy w ofensywie powinien być Amahl Pellegrino, którego udało się zatrzymać w Norwegii. Na prawej stronie groźny powinien być wspomniany Mvuka. Bodø/Glimt, oprócz defensywy, będzie zmuszone zmienić swój środek pola. Jest wprawdzie Berg, ale w pierwszym meczu za kartki pauzuje Hugo Vetlesen, karierę skończył Anders Konradsen (on akurat i tak odgrywał marginalną rolę), do Szwecji odszedł Elias Hagen, dla którego w praktyce nie było miejsca po powrocie Berga, a Ulrik Saltnes dochodzi do siebie po kontuzji. Nie wszyscy byli podstawowymi zawodnikami, ale teraz w kadrze na puchary może brakować rezerwowych na te trzy pozycje. Bodø/Glimt w trochę innych okolicznościach, ale z Legią też zmagało się z nieobecnościami i prawdopodobnie odbiło się to na obrazie i wyniku tamego dwumeczu.

Trenerem pozostaje Kjetil Knutsen, mimo że był łączony np. z klubami w Anglii. Klubowi będzie bardzo trudno utrzymać poziom, jaki prezentował w lidze w sezonie 2020 czy też w LKE 2021/22. Jednak za czasów Knutsena i zespół, i klub jako całość bardzo się rozwinął. Cechuje go powtarzalny styl, konsekwencja w jego stosowaniu oraz dobór zawodników pasujących do tego sposobu gry. Sukcesy i transfery spowodowały, że Bodø/Glimt jest teraz na dużo wyższej półce finansowej, przez co stać ich na zakupy, które w naszych warunkach określone byłyby jako bardzo kosztowne.

Wspomniany styl jest trudny do powstrzymania i dobrze się go ogląda, ale są zespoły, który znalazły na niego sposób. Patrząc na Lecha w obecnej rundzie wiosennej Ekstraklasy, ofensywne podejście Bodø/Glimt powinno mu wręcz pomóc, bo nie zanosi się na męczarnie przeciwko głęboko wycofanym zespołom jak w lidze. Z drugiej strony, mecz z Wisłą Płock już wyglądał inaczej, ale chyba nawet to spotkanie nie powinno mieć przełożenia na mecz w Europie, gdzie gra jest nieco inna.

Podsumowanie

Doszło do sytuacji, w której polski klub nie tylko dochodzi do fazy pucharowej rozgrywek UEFA, ale i nie jest na straconej pozycji. Bodø/Glimt to wciąż mocny zespół, który trzyma określony poziom nawet mimo kolejnych ubytków. Konsekwencja w prowadzeniu tego klubu jest godna podziwu. Jednak Lech jest zespołem, który nie musi się kłaść przed Norwegami, a może realnie myśleć o awansie.

Do tego będzie potrzebować co najmniej zminimalizowania strat z pierwszego meczu. Patrząc całkowicie minimalistycznie, remis lub nawet niska porażka mogą być niezłym punktem wyjścia do przesądzenia sprawy u siebie. Kontrast w wynikach u siebie i na wyjeździe Bodø/Glimt jest ogromny. Kiedy ostatni raz odpadło w systemie pucharowym (w IV rundzie el. LM z Dinamem Zagrzeb), zwycięstwo 1:0 u siebie niby  było ok, ale w praktyce po prostu za niskie, patrząc na to, jaką mieli przewagę. W rewanżu przegrali 1:4 po dogrywce (1:2 po 90 minutach). Dlatego taki wynik nie musi być tragedią, choć oczywiście rankingowo (i ogólnie) zawsze warto celować jak najwyżej, a więc w zwycięstwo.

Aktualna forma Lecha nie napawa optymizmem, ale będę trzymał się tej samej postawy, co jesienią. Wyniki i gra w lidze nie muszą mieć żadnego przełożenia na puchary. Zresztą nawet w pucharach wszystko może się odmienić. Po wylosowaniu Qarabaǧu były głosy, że trzeba takich rywali eliminować, żeby w ogóle myśleć o czymkolwiek w pucharach. Lech odpadł gładko, a następnie nie tylko dostał się do fazy grupowej, ale i do pucharowej, po zwycięstwie 3:0 z Villarrealem. Te wydarzenia dzieliło kilka tygodni (awans do fazy grupowej) oraz miesięcy (wyjście z grupy), teraz czasu na zmianę jest dużo mniej. W najgorszym razie trzeba mieć świadomość, że nawet jeśli nie pójdzie w Norwegii, to w Poznaniu wciąż będzie o co walczyć.

Bodø/Glimt półtora roku temu

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *