Zrinjski: tegoroczna rewelacja europejskich pucharów
W trzeciej i czwartej kolejce Ligi Konferencji Europy dojdzie do meczów Legii z HŠK Zrinjski Mostar. Polski zespół, po raz pierwszy od dawna, będzie faworytem w rywalizacji w fazie grupowej, ale trzeba jeszcze potwierdzić ten status.
Na początek należy zaznaczyć, że mimo reprezentowania Bośni i Hercegowiny, Zrinjski to chorwacki klub. Dlatego chyba bardziej właściwe jest mówienie o nich jako o Chorwatach zamiast o Bośniakach.
Poprzednie rywalizacje
Nasza historia gier z zespołami z Bośni i Hercegowiny jest bardzo krótka. To jeden z niewielu krajów, przeciwko którym nie splamiliśmy się jeszcze odpadnięciem. U siebie zanotowaliśmy komplet zwycięstw, ale na wyjazdach tylko jedno.
2000/01 | Runda el. PUEFA | Željezničar Sarajewo | Wisła Kraków | 0:0, 1:3 |
2015/16 | II runda el. LM | FK Sarajevo | Lech Poznań | 0:2, 0:1 |
2016/17 | II runda el. LM | Zrinjski Mostar | Legia Warszawa | 1:1, 0:2 |
Ostatnim z tych starć był dwumecz Zrinjskiego z Legią w drodze do fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2016/17. Mimo że było to niedługo po Euro 2016, w składzie mistrza Polski wystąpiło trzech zawodników, którzy brali udział w tym turnieju: Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda i Nemanja Nikolić. Ten ostatni odegrał kluczową rolę w tym dwumeczu – strzelił wszystkie trzy gole dla Legii. Na rewanż wrócił także Michał Pazdan.
Z tego składu w Zrinjskim wciąż grają Slobodan Jakovljević i Nemanja Bilbija. W Legii nie został nikt, choć półtora meczu rozegrał wtedy Arkadiusz Malarz, obecnie członek sztabu szkoleniowego.
Ostatnie 5 lat w pucharach
Sezon | Runda, w której odpadli | Przeciwnicy i wyniki | Poprzednie rundy | Przeciwnicy i wyniki |
2018/19 | Q3 LE | Łudogorec 0:1, 1:1 | Q1 LM Q2 LE |
Spartak Trnawa 0:1, 1:1 Valletta 1:1, 2:1 |
2019/20 | Q3 LE | Malmö 0:3, 1:0 | Q1 LE Q2 LE |
Akademija Pandev 3:0, 3:0 Utrecht 1:1, 2:1 pd. |
2020/21 | Q3 LE | APOEL 2:2, karne 2:4 | Q1 LE Q2 LE |
Differdange 3:0 Olimpija 3:2 |
2021/22 | – | – | – | – |
2022/23 | Q4 LKE | Slovan Bratysława 1:0, 1:2, karne 5:6 | Q1 LM Q2 LKE Q3 LKE |
Sheriff 0:0, 0:1 KF Tirana 1:0, 3:2 Toboł 1:0, 1:1 |
Legia mogła ponownie zagrać ze Zrinjskim już w 2018 roku, ale wtedy dwumecz I rundy został wygrany przez Spartaka Trnawa. Słowacy to jeden z kilku zespołów solidnie postraszonych przez Zrinjskiego w ostatnich sezonach. Obecny mistrz Bośni i Hercegowiny rzadko notuje bardzo wysokie porażki, praktycznie nie zdarza mu się przegrywanie obu spotkań w dwumeczu. Aby znaleźć takie sytuacje, trzeba cofnąć się o 15 lat lub więcej.
Oprócz tego, że Zrinjski potrafił sprawić problemy Łudogorcowi, APOEL-owi, Sheriffowi i Slovanowi, ma też na koncie wyeliminowanie teoretycznie lepszych zespołów, takich jak FC Utrecht, prowadzony wtedy przez Johna van den Broma. To jednak nie wystarczało do awansu do fazy grupowej. Wydawało się, że po wprowadzeniu Ligi Konferencji Europy będzie jednym z tych, którzy przetrą szlaki dla Bośni i Hercegowiny. W pierwszym sezonie tych rozgrywek nie wystąpili jednak w ogóle, a rok temu stracili gola w ostatniej minucie dogrywki ze Slovanem i odpadli po rzutach karnych.
Forma i terminarz
# | Drużyna | RS | Z | R | P | BZ | BS | RB | Pkt. | Forma |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Borac Banja Luka | 11 | 8 | 2 | 1 | 24 | 7 | +17 | 26 | DDWWW |
2 | FK Sarajevo | 11 | 7 | 2 | 2 | 18 | 8 | +10 | 23 | WDWWL |
3 | Zrinjski | 10 | 7 | 1 | 2 | 21 | 9 | +12 | 22 | DWWWW |
4 | Široki Brijeg | 10 | 6 | 1 | 3 | 12 | 8 | +4 | 19 | LWLLW |
źródło fragmentu tabeli: Soccerway
To, co nie udawało się w poprzednich sezonach, powiodło się teraz. Kluczowy był dwumecz I rundy, w którym w samej końcówce rewanżu stracił gola z Urartu na wagę dogrywki. Ostatecznie awansował po wynikach 1:0 na wyjeździe, 2:3 u siebie i lepiej wykonywanych rzutach karnych. W II rundzie znów miał stykowe wyniki ze Slovanem (0:1 i 2:2), choć w pewnym momencie było 0:3 w dwumeczu i dopiero końcówka rewanżu trochę zmieniła obraz. Natomiast awans do fazy grupowej stał się faktem po pokonaniu Breiðabliku (6:2 u siebie, 0:1 na wyjeździe).
Już po osiągnięciu celu, Zrinjski grał w IV rundzie eliminacji LE przeciwko austriackiemu LASK. Znowu wydawało się, że już jest po meczu, albo nawet że cała rywalizacja już jest przedwcześnie zakończona. LASK prowadził szybko 2:0, ale od tamtej pory nic więcej nie zrobił. Może i było widać różnicę piłkarską, ale Zrinjski był w stanie te braki nadrobić. W Austrii odrobił część strat, a w rewanżu u siebie nawet prowadził po rzucie karnym. LASK wyglądał na ich tle kiepsko, to był wymęczony awans. Pomógł mu gol z dystansu, a końcowe wyniki tego dwumeczu to 2:1 i 1:1.
Latem Zrinjski rozegrał tylko dwa mecze ligowe. Wiele z zaplanowanych spotkań zostało przełożone, głównie z uwagi na występy eliminacyjne. Jeden z nich, z Širokim Brijegiem, miał się odbyć na początku września, ale odwołano go przez epidemię w zespole Zrinjskiego. Przez problemy z terminami trzeba było także odłożyć w czasu rozegranie meczu krajowego pucharu z Celikiem Zenica.
Mistrza kraju czekało więc dużo odrabiania zaległości. To wiązało się nie tylko z grą co trzy dni, ale także w trakcie przerw reprezentacyjnych. W normalnych okolicznościach nie byłoby z tym problemu, bo z ligi bośniackiej niewielu zawodników jeździ na zgrupowania reprezentacji. W Zrinjskim jednak jest ktoś taki – Nemanja Bilbija, który nie tylko jest powoływany do kadry Bośni i Hercegowiny, ale również dostaje w niej szanse gry. Mimo to wystąpił we wszystkich meczach Zrinjskiego, nawet takich, które odbywały się tuż po zakończeniu zgrupowań. Już dwa dni po epizodzie przeciwko Islandii na wyjeździe (!) zagrał całą drugą połowę z Posušje, a w październiku pełne 90 minut z Veležem dwa dni po spędzeniu na ławce domowego meczu z Portugalią.
Przez ostatnie 6 tygodni Zrinjski zagrał aż 8 meczów ligowych i 2 w fazie grupowej LKE. Oczywiście te na krajowym podwórku i te pucharowe wyglądają zupełnie inaczej. Zrinjski to mistrz z zeszłego sezonu, który zakończył rozgrywki z 20 punktami przewagi nad resztą stawki. W większości spotkań jest zdecydowanym faworytem. W tym sezonie ma jednak poważnych rywali, którzy w przeciwieństwie do niego nie muszą grać co trzy dni. Jednym z nich jest Borac Banja Luka, z którym zagrał trudny, wyrównany mecz na wyjeździe, zakończony wynikiem 0:0. Wcześniej miało miejsce bardzo prestiżowe spotkanie, czyli derby z Veležem, gdzie było 3:0 dla Zrinjskiego już po pierwszej połowie. Remis z Boracem przerwał serię pięciu ligowych zwycięstw, ale te mecze zapewne niewiele nam powiedzą. Ważniejsze wydaje się to, jak wyglądał w spotkaniach pucharowych z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami.
O meczu z AZ powiedziano już wiele, choć mało kto go widział. Płynie z niego cały czas ta sama nauka – nie można zlekceważyć Zrinjskiego, nawet jeśli mecz wydaje się już wygrany. Natomiast na Aston Villę był trochę inny plan. Ustawienie zostało zmienione na 5-4-1, Chorwaci bardzo skutecznie się bronili, mogli nawet prowadzić, ale wyjątkowo tym razem swoich sytuacji nie wykorzystał Nemanja Bilbija. Zrinjski stracił decydującego gola dopiero w doliczonym czasie gry. To kolejne ostrzeżenie, że nawet przy takiej różnicy poziomów wygrana faworyta nie jest oczywista. W tym sezonie Zrinjski w Europie notuje serię wyników ponad stan i nie można tego zlekceważyć.
Po pierwszym meczu z Legią w lidze bośniackiej odbędzie się poniższy mecz:
29 października 18:40, Posušje – Zrinjski
Natomiast w kolejny weekend, jeszcze bez dokładnego terminu, Zrinjski zmierzy się u siebie z Tuzla City.
Miasto i stadion
Mostar to popularna miejscowość wśród turystów, znajdująca się na południu Bośni i Hercegowiny, w regionie Hercegowina. Zdecydowanie najbardziej znany jest tam Stary Most, który łączy dwa brzegi rzeki Neretwy. Niestety, jak większość miasta, został zniszczony w czasie wojny w latach 90. i jest to rekonstrukcja.
To jednak nie wszystko, bo znajduje się tam także mniej znany Krzywy Most – starsza konstrukcja, również zniszczona w przeszłości, choć nie przez działania wojenne, a powódź. Odbudowanym budynkiem jest mecze Koski Mehmed Pasha, a miejscem, z którego można zobaczyć panoramę miasta – Wieża Pokoju.
fot. flickr.com
Stadion pod Bijelim Brijegom jest argumentem na to, że nie trzeba mieć szczególnie nowoczesnego ani efektownego obiektu, aby grać na nim w fazie grupowej europejskich pucharów. W tych rozgrywkach dostępna jest tylko jedna, ogromna trybuna, znajdująca się na wzgórzu. Po drugiej stronie znajdują się miejsca stojące, wykorzystywane w spotkaniach ligowych do prowadzenia dopingu. Na mecze pucharowe są zasłaniane wysokim ogrodzeniem.
W ostatnich latach Zrinjski przeprowadził prace, które umożliwiły mu grę w III i IV rundzie eliminacji na swoim stadionie. Wcześniej musiał takie spotkania rozgrywać w Širokim Brijegu. Remont objął między innymi warunki sanitarne, miejsca dla mediów oraz pobliski parking.
W przeszłości był to stadion Veležu, nie ominęły go także zniszczenia w trakcie wojny. Od tego czasu gra na nim Zrinjski.
fot. commons.wikimedia.org
Zespół
W składzie Zrinjskiego można znaleźć wielu zawodników chorwackich albo przynajmniej mających dwa obywatelstwa – chorwackie i bośniackie. Niektórych znamy z Ekstraklasy. Marko Marić po odejściu z Lechii Gdańsk zwiedził wiele klubów, a obecnie jest podstawowym bramkarzem Zrinjskiego. Ivan Jukić (dawniej Korona Kielce) jest częściej wykorzystywany w lidze, a w pucharach nie dostaje zbyt wielu szans. Zvonimir Kožulj (Pogoń Szczecin, a także brak występów w Bruk-Becie i Sandecji) jest zawodnikiem regularnie wchodzącym z ławki i wciąż ma potężne uderzenie z dystansu. Liczbowo potwierdza to tylko mecz z AZ, ale ostatnio z Veležem bardzo niewiele dzieliło go od równie efektownego trafienia. Z Boracem nie zagrał z powodu choroby, opuszczał też inne spotkania ze względu na nawracające problemy z kontuzjami, ale z Legią powinien wystąpić, zapewne znowu w drugiej połowie.
Najczęściej Zrinjski gra w ustawieniu 4-2-3-1. W bardziej ofensywnym wariancie za plecami Nemanji Bilbiji ustawiony jest Tomislav Kiš, ale w pucharach był wykorzystywany w ten sposób tylko w pierwszych meczach. Przeciwko LASK, a także w fazie grupowej, był już tylko rezerwowym. Natomiast Bilbija to postać fundamentalna. Z krótką przerwą na pobyt w Korei, w Zrinjskim był regularnie najlepszym strzelcem, w tym raz zaliczył sezon z większą liczbą goli niż meczów (33 w 32). W krótkich przygodach pucharowych też najczęściej był skuteczny. Oprócz tego pełni funkcję kapitana zespołu.
Innym zawodnikiem, który często gra zarówno w pucharach jak, i w lidze, jest Mario Ćuže. Może występować na obu skrzydłach. Na drugiej stronie jest więcej rotacji. W lidze często występuje Ivan Jukić, w obu rozgrywkach szanse otrzymuje Matija Malekinušić, ale bywa też, że przesuwani są zawodnicy z innych pozycji. W środku pola rotacji niemal nie podlega Dario Čanađija. Jego partnerzy w tej formacji często się zmieniają. Wśród znanych nazwisk jest Filip Bradarić, wicemistrz świata z reprezentacją Chorwacji, ale do tej pory zagrał tylko epizod z AZ.
W defensywie dwóch zawodników ma niepodważalną pozycję. Slobodan Jakovljević jest szefem tej formacji, a Josip Ćorluka niemal bez przerw występuje na prawej stronie. Trudniej powiedzieć, kto zagra obok nich. W fazie grupowej partnerem Jakovljevicia był Stipe Radić, a lewą obronę obsadzało już wielu zawodników. Naturalnym kandydatem byłby Luka Marin, ale mogą tam też zagrać zawodnicy prawonożni – Mario Tičinović lub Kerim Memija. Ogólnie defensywa to silny punkt Zrinjskiego. W lidze notują serię meczów bez straty gola, a w pucharach, mimo regularnie traconych bramek, są dobrze zorganizowani i nie dopuszczają do jeszcze gorszych strat, choć najczęściej to rywal ma przewagę.
Krunoslav Rendulić prowadzi Zrinjskiego od 11 miesięcy, ale pierwszy mecz o stawkę zaliczył dopiero w lutym tego roku. Zaczął od serii 14 zwycięstw z rzędu, a rundę wiosenną zwieńczył dubletem, w tym puchar krajowy wygrany w meczu z Veležem. Również ostatnio pokonał tego rywala w prestiżowym meczu, a dotychczasowe dokonania w pucharach piszą historię. Wcześniej pracował w słabszych chorwackich klubach.
Jego poprzednikiem w Zrinjskim był Sergej Jakirović, który poprzez dobrą pracę tam, a potem w Rijece, dostał szansę w Dinamie Zagrzeb, choć teraz i on musi się zmagać z trudnym okresem w mistrzu Chorwacji. Rendulić stworzył w Mostarze mocny zespół jak na lokalne warunki. W każdej formacji ma wyraźnego lidera, ale na pozostałych 5-6 pozycjach nie ma pewniaków do składu. Stosuje rotację, a drużyna niewiele na tym cierpi. W lidze potrafi wywiązywać się z roli faworyta, a w pucharach pokazał się z bardzo dobrej strony. W wielu spotkaniach Zrinjski był gorszy piłkarsko od przeciwnika, ale uważną grą w defensywie, zaangażowaniem i z pomocą szczęścia kilka razy już pozytywnie zaskoczył. Ważne w jego grze są stałe fragmenty gry, szczególnie wykonywane z dala od pola karnego. Zawodnicy Zrinjskiego idealnie wklejają się w linię obrony rywala i regularnie zamykają podania lecące po kilkadziesiąt metrów.
Podsumowanie
Zrinjski niewątpliwie zyska finansowo na grze w Lidze Konferencji Europy, więc różnica między nim a resztą ligi może się powiększyć. Już od połowy sezonu 2021/22 ma lepsze warunki ekonomiczne dzięki inwestorowi z Izraela, którym jest Amir Gross Kabiri. Jest on prezesem M.T. Abraham Group, firmy założonej przez jego ojca. Pierwotnie handlowała surowcami, ale rozszerzyła swój zakres działalności o inne obszary, w tym nieruchomości, m.in. w Łodzi. W Bośni pojawił się poprzez przejęcie Aluminij Industries – przedsiębiorstwa produkującego aluminium. W przeszłości Kabiri posiadał także Hapoel Tel Awiw.
Tak jak w przypadku Rakowa trzeba liczyć, że tym razem to słabszy zespół urwie punkty faworytowi, tak w rywalizacji ze Zrinjskim interesuje nas coś dokładnie odwrotnego. Zrinjski jest w gazie, a na puchary wychodzi z dodatkowym zaangażowaniem i jest groźny dla każdego. Gdyby nie przyglądać mu się bliżej, łatwo byłoby o lekceważenie i stwierdzenie, że nie ma innego scenariusza niż dwa zwycięstwa Legii. W praktyce jednak może nie być tak łatwo. Jest dużo do stracenia i trzeba poradzić sobie z bardzo niewygodnym przeciwnikiem.
Jeśli gdziekolwiek szukać punktów tej jesieni to właśnie z tym przeciwnikiem (który jako jedyny z szóstki przeciwników był dolosowywany z gorszego koszyka) i nie obchodzi mnie, że Legia jest w małym kryzysie. Każda bessa się kiedyś kończy i dzisiaj jest najlepszy moment, by żołnierze Runjaicia odzyskali blask sprzed 2-3 miesięcy. Może boleć brak Pekharta, ale po to właśnie ma się szeroki skład, by w takich momentach nie musieć cerować sukni ślubnej łatką z lnianego materiału. Tu się nie mogę nadziwić wypowiedzi Jacka Zielińskiego, który podobno mówił, że warszawiacy mają zbyt dużo zawodników. Bardziej takie słowa pasują do księgowej, która musi wypłacać pensje, ale to już jego sprawa…
Zatem czas się skupić, bo stawka jest wysoka – gramy o tzw. sześć punktów i szanse na wiosnę z pucharami drugi raz pod rząd, co byłoby naprawdę czymś bardzo pozytywnym, pomimo faktu, że jest teraz o to sporo łatwiej, gdy powstała Liga Konferencji. Szykujemy zakąski, wygodny fotel i czekamy na ciekawy spektakl, z wieloma sytuacjami podbramkowymi ale na koniec to gracze z Łazienkowskiej muszą być zwycięzcami.
Do boju, chłopaki!