Zmiany, zmiany, zmiany
Przypomnę jednak – za każde zwycięstwo w zasadniczej fazie rozgrywek (czyli od grupy) otrzymuje się 2 punkty, za remis 1, a w rundach kwalifikacyjnych ten dorobek jest dzielony przez 2. Tak zebrane punkty dzielimy przez liczbę uczestniczących zespołów. Reforma sprawia, że będzie on dzielony przez 4, co jest pewnym utrudnieniem, ale… wystarczy liczyć, że ta czwarta drużyna zamiast przeszkadzać – pomoże, a pozostałym będą one jak kula u nogi.
Większe zmiany dotykają współczynników klubowych. Już w trakcie tego sezonu nastąpiła zmiana w ułamku – z 33% na 20%. Ma to służyć ograniczeniu możliwości drużyn z najwyższej sklasyfikowanych lig, które nie grały wcześniej w pucharach, a wysoki współczynnik otrzymują tylko za osiągnięcia innych.
Awans do fazy grupowej LM oznacza 4 punkty, a do 1/8 – 5. Za każdą następną rundę otrzymuje się jeden punkt. Awans do grupy LE generuje 2 punkty i po punkcie za ćwierćfinał, półfinał i finał.
Niestety, brakuje mi oficjalnego potwierdzenia, ale wygląda na to, że również zespoły do swojego dorobku będą mogły dorzucić sobie punkty za rundy kwalifikacyjne. Podobno za I rundę elim. LM otrzymuje się 0,5 pkt, za II 1 pkt. Z kolei w LE przedstawia się to kolejno tak:
I – 0,25
II – 0,5
III – 1
IV – 1,5
3. i 4. runda eliminacji do Ligi Mistrzów ma nie być wynagradzana ze względu na to, że po odpadnięciu z rozgrywek przechodzi się do Ligi Europejskiej.
Co najważniejsze – tych punktów się nie sumuje! Czyli jak odpadniemy w II rundzie LE, to dostajemy 0,5 pkt, a nie 0,75.
Najważniejsze wnioski – Wisła i Lech muszą celować przynajmniej w fazę grupową LE. Dla Wisły jest to odrobienie strat sprzed 5 lat, Lech musiałby zdobyć jeszcze o jeden punkt więcej. Dla pozostałych drużyn nawet te małe ułamki mogą być przydatne, zważywszy na to, że Legia w ciągu 5 lat do swojego dorobku zarobiła tylko 1 punkt, podobnie Polonia – z tym że pod egidą Groclinu.