Po porażce w pierwszym meczu w Norwegii Legia ma do odrobienia jedną bramkę w rewanżu z Molde. W innych meczach rundy barażowej LKE również nie zabraknie wyrównanych rywalizacji.
Legia Warszawa – Molde FK (pierwszy mecz 3:2 dla Molde)
W tym sezonie pucharowym Legia już kilka razy miała do wykonania trudne zadanie u siebie i kończyło się to po jej myśli. Z Ordabasami goniła wynik w Kazachstanie, a u siebie nieoczekiwanie nie było jej dużo łatwiej w meczu, który należało wygrać. Po kolejnym odrabianiu strat przywiozła korzystny wynik z Danii, ale u siebie trzeba było pokonać Midtjylland lub liczyć na rzuty karne. Mogła też pozwolić sobie na remis z AZ, ale bronienie bezbramkowego wyniku byłoby ryzykowne, więc zwycięstwo 2:0 też było wynikiem wartym docenienia.
Teraz wydaje się, że jest najtrudniej pod kątem odrabiania od meczu z Austrią Wiedeń (wtedy ze słabszym rywalem, ale na wyjeździe). Dyspozycja Legii faluje i jest trudna do przewidzenia, ale już kilka razy ten zespół był w stanie wznieść się na wyżyny w Europie, nawet jeśli w lidze nie szło najlepiej. Tym razem nie wystarczy remis, jak w 2013 roku, a trzeba będzie wygrać, najlepiej więcej niż jednym golem.
Molde po drugiej połowie meczu w Norwegii prawdopodobnie zrobiło się ostrożniejsze. To wciąż jest zespół z dużymi brakami w defensywie, a głębokie bronienie się na podobieństwo Puszczy nie jest w jego stylu. Zatem albo będzie musiało zagrać to, czego nie umie, albo odkryje się, co będzie niezłą szansą dla Legii.
Legia
Po rozegraniu meczu ligowego z Puszczą Niepołomice (1:1) atmosfera wokół Legii ani trochę się nie poprawiła. Kolejny raz przespana pierwsza połowa i lepszy poziom gry dopiero przy skrajnie niekorzystnym wyniku. Legia nie pierwszy raz raziła nieskutecznością, w podobny sposób nie wygrywała z ŁKS-em czy Stalą Mielec. Wydaje się, jakby od tego czasu niewiele się zmieniło.
Poza kontuzjowanym od miesiąca Jurgenem Çelhaką wszyscy zawodnicy są dostępni, choć jest znak zapytania w przypadku Pawła Wszołka. Należy spodziewać się zmian na kilku pozycjach. Oby tym razem dobór składu był lepszy niż w Molde, bo drugi raz takie błędy nie mogą mieć miejsca.
Nikt nie pauzuje za kartki, ale kilku ważnych zawodników jest o krok od zawieszenia w ewentualnej 1/8 finału. Są to Juergen Elitim, Patryk Kun, Yuri Ribeiro i Paweł Wszołek.
Molde
W ostatnich kilku dniach drużyna Molde odbyła kolejny etap przygotowań wyłącznie pod rewanżowy mecz z Legią. Być może to dorabianie teorii, ale jest możliwe, że słabsza druga połowa wynikała z wciąż trwającego obozu przygotowawczego oraz z późnych zmian.
Nie ma sygnałów, czy wróci którykolwiek z kontuzjowanych obrońców. Najbliżej miał być Casper Øyvann, ale nie jest wykluczone, że zestawienie w tyłach będzie zbliżone do tego sprzed tygodnia. Na ławce zabraknie młodego bramkarza Pedera Lervika, który został wypożyczony do Eidsvold TF. Prawdopodobnie wiąże się to z powrotem po kontuzji Jacoba Karlstrøma, podstawowego bramkarza jesienią, który w pierwszym meczu z Legią znalazł się na ławce rezerwowych.
Za żółte kartki pauzuje Kristian Eriksen. Najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia go jest Eirik Hestad, ewentualnie Eric Kitolano. Zagrożeni pauzą w ewentualnej 1/8 finału w przypadku otrzymania napomnienia są Magnus Wolff Eikrem i Mathias Fjørtoft Løvik.
Inne mecze
Dziś odbył się już jeden mecz rewanżowy w rundzie barażowej LKE. Maccabi Hajfa po wyniku 1:0 na neutralnym terenie na Węgrzech zremisowało 1:1 z Gentem i w ten sposób będziemy mieć dwa kluby izraelskie w 1/8 finału (wcześniej jako zwycięzca grupy zakwalifikowało się tam Maccabi Tel Awiw, które skończyło ją wyżej właśnie od Gentu).
Dinamo Zagrzeb – Real Betis (pierwszy mecz 1:0 dla Dinama)
Największa niespodzianka LKE zeszłego tygodnia miała miejsce w Hiszpanii. Dinamo wygrało tam trochę szczęśliwie, podczas gdy w lidze ma problemy z odrabianiem strat, ale co z tego? Betis w La Lidze balansuje na granicy miejsc pucharowych i wygranie LKE może być dla niego szansą na grę w LE w kolejnym sezonie. Jutro w Zagrzebiu piłka nożna znów może okazać się nielogiczna, choć szanse Dinama na awans nie są takie małe i trzeba brać pod uwagę, że mogą oni jeszcze zostać w grze.
Ferencvárosi TC – Olympiakos Pireus (pierwszy mecz 1:0 dla Olympiakosu)
Ligowy mecz Ferencvárosu nie odbył się, zaś Olympiakos pod wodzą nowego trenera wygrał 4:1 na wyjeździe z dotychczasowym liderem, PAOK-iem. Jeden zespół więc przygotowuje się specjalnie pod mecz rewanżowy, drugi zaś odżył po kolejnej rewolucji. Grecy nie mogli zgłosić wszystkich nowych graczy do fazy pucharowej LKE, więc mają trochę ograniczone pole manewru. Wciąż pozostają jednak faworytami tego dwumeczu.
Olympique Marsylia – Szachtar Donieck (pierwszy mecz 2:2)
Starcie w Lidze Europy. Szachtar jeszcze nie wznowił ligi, zaś Olympique zakopał się w środku tabeli ligi francuskiej. Oba zespoły mają więc swoje problemy, ale mistrz Ukrainy już kilka razy potrafił je przezwyciężać. W dużej mierze dzięki niemu Ukraina jeszcze utrzymuje się w drugiej dziesiątce rankingu krajowego. Francja też ma w nim jeszcze coś do zrobienia, czyli obrobienie piątego miejsca, które w sezonie 2025/26 da trzy miejsca w fazie grupowej LM (coś, co mają już zapewnione na 2024/25). Oprócz OM mają jednak wiele innych zespołów grze, więc dla Marsylii z pewnością nie to będzie priorytetem w rewanżu.
Podsumowanie
Szykuje się kolejny emocjonujący czwartek z europejskimi pucharami, oby nie ostatni dla nas. Legia jest w takiej sytuacji, że nie byłoby źle, gdyby wieczór meczowy okazał się dłuższy. Wcześniej będziemy wiedzieć, jak poradzi sobie Dinamo, a równolegle będą toczyły się mecze Olympiakosu i Szachtara.