Pogoń i Legia pod dużą presją – zapowiedź finału Pucharu Polski
Czwartkowe wieczory są zwykle zarezerwowane dla podsumowań po kolejce europejskich pucharów. W nich jednak polskie zespoły są już poza rozgrywkami, a pierwszy raz od stycznia mamy tydzień pucharowy bez meczu z naszym udziałem.
W tej sytuacji jedynym meczem pucharowym z udziałem polskich zespołów jest finał Pucharu Polski, w którym Pogoń Szczecin zagra z Legią Warszawa. Stawek jest wiele: trofeum, prestiż, pieniądze, europejskie puchary, bardziej górnolotnie także przejście do historii. Początek w piątek 2 maja o godzinie 16:00.
Podobnie jak rok temu, w finale zagrają dwa zespoły spoza ścisłej czołówki tabeli Ekstraklasy, choć tym razem żadnym z nich nie jest I-ligowiec. Pogoń wtedy miała szansę na podium, ale ostatecznie skończyła na czwartym miejscu, za Legią. Zatem europejskie puchary ominęły ją minimalnie w obu wariantach, które mogły ją zakwalifikować – w lidze zajęła najwyższe miejsce niedające pucharów, a w finale PP straciła gola w ostatniej minucie i przegrała 1:2 po dogrywce z Wisłą Kraków.
Wspomnienie tamtego meczu długo jeszcze prześladowało Pogoń i może się to jeszcze nasilić, jeżeli ponownie na Stadionie Narodowym zostanie z niczym. Niemoc w przypadku trofeów to długi temat, już kilka lat temu byłem na Twitterze pytany o najwyżej sklasyfikowane w tabelach wszech czasów zespoły w Europie, które nic nie wygrały. Pogoń nie była pod tym względem najgorsza, ale znajdowała się dość wysoko. Niestety dla niej, od tego czasu trochę się zmieniło, kilka zespołów z tamtej listy ubyło, a Pogoń w ostatnich latach była sportowo jeszcze mocniejsza niż wcześniej, a mimo to nadal nie udawało jej się nic wygrać.
Na zupełnie przeciwnym biegunie pod kątem pucharów znajduje się Legia, która zdobyła rekordowe 20 Pucharów Polski i ma ich ponad trzy razy więcej niż drugi w tej klasyfikacji Górnik Zabrze (6). W jej przypadku mniej mówi się o samym trofeum, a więcej o wpływie finansowym ewentualnej nieobecności w europejskich pucharach. Właściwie nie jest do końca zerojedynkowe – Legia wciąż może wyprzedzić Jagiellonię i awansować do pucharów z co najmniej czwartego miejsca, a nawet jeżeli jej się to uda, to będzie musiała jeszcze przejść eliminacje, aby finansowo się to opłacało. Z drugiej strony, to ona jako jedyna z polskich zespołów nie zanotowała potknięcia w eliminacjach w ostatnich dwóch sezonach, co przyczyniło się do dwóch udanych występów w Lidze Konferencji, dzięki którym znaleźliśmy się na 15. miejscu w rankingu krajowym.
W kontekście europejskich pucharów istotne jest też to, co było wiele razy poruszane, czyli ciągłość. Legia, jako jedyny polski klub, ma szansę na trzeci sezon w pucharach z rzędu, co w skali Europy nie jest żadnym wyczynem, ale u nas rotacja jest o wiele większa. Tylko ona i Jagiellonia mają szansę na drugi udział z rzędu. Ktoś z tej dwójki zagra w pucharach, być może oba te kluby. W ostatnim czasie okazało się, że nie musimy mieć żelaznego zestawu klubów, aby znaleźć się wysoko i osiągać dobre wyniki. Zasady gry nieco zmieniła znacznie uproszczona ścieżka mistrzowska, której przejście jest obowiązkiem, jeżeli chce się grać przynajmniej w fazie ligowej Ligi Konferencji i do tego nie jest potrzebny wysoki współczynnik.
Po udanym sezonie w LK apetyty rosną, jednak nadal nie mamy szerokiego dostępu do wyższych rozgrywek. Tylko mistrz i zdobywca krajowego pucharu mogą tam wystąpić, a w przypadku eliminacji LE nie można pomylić się ani razu, jeżeli chce się grać w fazie ligowej tych rozgrywek. Z tego punktu widzenia udział Legii mógłby być wyjątkowo cenny, choć nikogo nie można skreślać. Eliminacje LE wyglądały raczej nie do przejścia dla tych, którzy startowali w I rundzie, a jednak szwedzki Elfsborg dokonał tego w tym sezonie i przeszedł wszystkie cztery rundy.
Polskie kluby nadal nie są stabilne, w związku z czym pojedynczy mecz finałowy Pucharu Polski może bardzo dużo ważyć. Legia potrzebuje regularnej gry w pucharach, ale w lidze szybko wypisała się z gry o mistrzostwo, a podium to obecnie szczyt marzeń. Sama doprowadziła do sytuacji, w której jeden mecz może bardzo dużo określić, jeśli chodzi o jej przyszłość. Pogoń jest na innym etapie, jeśli chodzi o konieczność gry w pucharach, ale presję nakłada na nią cała historia związana z brakiem trofeów, ale i przejęcie przez nowego właściciela. Mimo że najpilniejsze zobowiązania zostały spłacone i Pogoń może dalej grać w Ekstraklasie i potencjalnie w pucharach, weryfikacja nowej ekipy zarządzającej dopiero nastąpi. Wygranie pucharu mogłoby wiele rzeczy ułatwić, także finansowo, ale wiązałoby się to też z wyzwaniami, z którymi do tej pory Pogoń sobie nie radziła, między innymi z grą w eliminacjach.
Sportowo oba zespoły znajdują się w niezłym momencie. Legia osiągnęła nawet serię zwycięstw, co ostatnio zdarza się jej rzadko, udało się też doprowadzić kilku ważnych zawodników do powrotu do zdrowia. Pogoń, poza porażką w Gliwicach, prezentuje bardzo wysoką formę i ewentualne zajęcie przez nią miejsca na podium wygląda coraz bardziej realnie. Przede wszystkim ma fenomenalnego Efthymisa Koulourisa, który strzela gola za golem. Ma on już na koncie trafienie na Stadionie Narodowym, jednak rok temu nic ono ostatecznie nie dało.
Często w takich sytuacjach z dużej chmury mały deszcz i mecz pucharowy, zwłaszcza finał, może wyglądać zupełnie inaczej, ale przynajmniej oba zespoły dają nadzieję, że nie będzie nudy. Konteksty i historie wokół tego meczu same w sobie powinny zadbać o dodatkowe emocje.
A więc Legia. Fajny mecz, powodzenia w przyszłym sezonie dla obu ekip.
Lepiej dla polskiej piłki, żeby wygrała Legia, oraz żeby Jagiellonia nie dała się wyprzedzić Pogoni. Sorry, ale Pogoń nie daje większych nadziei na dobry wynik w Europie. Nie mają w tym „wprawy”, nie mają współczynnika, nie mają dość silnego składu (Kolouris pewnie po sezonie odejdzie), do tego jeszcze teraz dochodzą zawirowania właścicielskie, z których nie wiadomo co wyniknie. W wypadku mistrza występ w fazie grupowej/ligowej traktujemy już jako oczywistość, ale od zdobywcy pucharu też należy tego wymagać. W eliminacjach LKE niestety zawsze można się potknąć, lub po prostu mieć pecha w losowaniu, dlatego trzeba wykorzystywać te miejsca z marginesem błędu. Czyli teraz mistrza i zdobywcę pucharu, a w przyszłym sezonie też wicemstrza. Wisła walczyła ambitnie, ale koniec końców niczego nam to nie dało, i niestety w Pogoń też nie wierzę. Poza tym, jak już zostało powiedziane, istotne jest zachowanie ciągłości, dlatego dobrze żeby i Legia i Jaga znów zagrały w pucharach, a nie tylko jedna z nich. A Pogoni ewentualnie można życzyć, żeby atakowała puchary z piątego miejsca za rok.
Myślę że to Legia zwycięży i pomoże nam w awansie na top 12 albo i 11.Norwegowie wystawią 5 klubów ale tylko 1 zespół z potencjałem w lm jest też Brann w lm to myślę że do lk się dostaną a pozostała 3 będzie miała ciężary aby się dostać chociaż do lk za to Grecy wystawiają mocniejszy układ sił 5 znakomitych drużyn i jeśli Legia się dostanie do le i by punktowała w zbliżonym poziomie co w tym sezonie to możemy mieć upragnione 11 miejsce
Bardzo duzo zalezy od tego jak spisza sie greckie kluby, ale tez trzeba patrzec na Austrie i Szwajcarie. Sporo sie tam namieszalo ostatnio. 12. miejsce za rok jest realne, a to sporo lepsze bonusy niz daje 15.