Bardzo ważne losowanie IV rundy el. LE już za nami. Nie będzie łatwo wywiązać się z roli faworytów, ale… też skądś się ona bierze.
W tym sezonie to Lech trafiał najgorzej lub prawie najgorzej ze wszystkich możliwych rywali. Legia natomiast odwrotnie – nawet, jeśli miała grać potencjalnie trudniejsze mecze, to przeciwnicy okazywali się być totalnymi ogórkami. W IV rundzie takich się nie znajdzie i sytuacja trochę się odmieniła.
IV runda eliminacyjna Ligi Mistrzów
Skenderbeu Korcza (ALB) – Dinamo Zagrzeb (CRO)
FK Astana (KAZ) – APOEL Nikozja (CYP)
Celtic Glasgow (SCO) – Malmö (SWE)
FC Basel (SUI) – Maccabi Tel Awiw (ISR)
BATE Borysów (BLS) – Partizan Belgrad (SRB)
IV runda eliminacyjna Ligi Europy
Zoria Ługańsk (UKR) – Legia Warszawa (POL)
Lech Poznań (POL) – Videoton (HUN)
Slovan Liberec (CZE) – Hajduk Split (CRO)
Dinamo Mińsk (BLS) – FC Salzburg (AUT)
Jak widać, wcale tak dużo tych meczów nie ma. W poprzednich rundach nastąpił prawdziwy przesiew i teraz tylko 54 drużyny grają o fazę grupową (z czego 10 mają już jedną zapewnioną, tylko nie wiedzą, którą). Jeśli więc dobrze pójdzie (my awansujemy, a Hajduk i Dinamo Mińsk nie), jesienią będziemy śledzić oprócz Legii i Lecha mecze tylko pięciu klubów. Co ciekawe, w eliminacjach LM nie ma żadnego meczu „bezpośredniego” między drużynami z krajów z naszej okolicy.
Trzeba powiedzieć, że idealnie trafiła Chorwacja. Dinamo, które z kilkoma nierozstawionymi miałoby problemy, kolejny raz ma idealnego rywala, którego nawet przy swojej słabości powinno pokonać. Hajduk też dostał najlepiej, jak mógł, ewentualnie ze swojej grupy mogli chcieć dostać… Lecha. Liberec, choć w poprzedniej rundzie bez problemu przeszedł Hapoel Kiryat Shmona, zdecydowanym faworytem na pewno w starciu z Chorwatami nie będzie.
Nie zdziwiłbym się, gdyby odpadł APOEL. W tym sezonie nie wyglądają dobrze, a Astana już zdążyła zwrócić na siebie uwagę i pokazać, że ciężko się z nią gra. Z kolei jak najbardziej szanse na awans są w przypadku Malmö i BATE – o ile w pierwszym przypadku awans Szwedów wydaje się wręcz bardziej prawdopodobny niż Szkotów, to starcie Białorusinów z Serbami wygląda na typowe 50/50. BATE jest nieco słabsze, niż w poprzednich sezonach, ale Partizan poszedł ostatnio trochę w górę. Parę lat temu nie miałbym wątpliwości, że przejdą piłkarze z Borysowa, teraz nie mam pojęcia, jak to się zakończy.
Do tego dochodzi Dinamo Mińsk, które trafiło na Salzburg. Teoretycznie nie powinni mieć czego szukać w starciu z Austriakami, ale wiadomo, jak ostatnio to wyglądało w klubie spod znaku Red Bulla. Można tylko liczyć na to, że w Lidze Europy znów poczują się jak u siebie, bo piłkarsko na pewno są dużo lepsi. Ich indolencja w eliminacjach LM jest jednak zastanawiająca, powoli robi się to podobna zagadka do naszych perypetii. Na szczęście Białoruś nie jest dla nas aż takim problemem, wciąż są daleko, zatem nawet, gdyby Dinamo awansowało, przez jakiś czas będziemy bezpieczni. Jeśli zaś odpadnie, będziemy mieć praktycznie już spokój od Białorusi. No, chyba że BATE będzie miało jakiś fantastyczny sezon w grupie, ale jakoś w to wątpię.
A co przede wszystkim z nami? Legia ma moim zdaniem najtrudniejsze losowanie z możliwych. Poziom rywali był dość wyrównany, jednak to Zoria oprócz Rosenborga zaprezentowała w poprzedniej rundzie najrówniejszą formę, wygrywając pewnie oba mecze. W dodatku gra w najmocniejszej lidze z dostępnych. Jako punkt odniesienia może posłużyć Metalist, z którym Legia rok temu się uporała, ale jak ich wobec charkowian umieścić? W lidze byli nieco wyżej w zeszłym sezonie, teraz wystartowali na podobnym pułapie. To przeciwnik z pewnością niewygodny, ale zdecydowanie do pokonania. Tak samo jak Metalist, nie gra u siebie, i prawdopodobnie warszawianie znów odwiedzą stadion im. Walerego Łobanowskiego w Kijowie. Jeśli Legia pokaże to wyrachowanie, które znamy z meczów pod wodzą Berga w pucharach, powinno być dobrze.
Przy Lechu jest większy optymizm. Opieram go zwłaszcza na ostatnich wynikach Videotonu. W II rundzie el. LM ledwo przeszedł walijski TNS, a w III po wyrównanym dwumeczu odpadł z BATE. Do tego dochodzi słaby początek w lidze. Ostatnio było tam wiele zmian personalnych, jest to w dużej mierze nowy zespół, prawdopodobnie nie bardzo jeszcze zgrany. Lech, nawet w takiej formie jak ostatnio, będzie faworytem. Videotonu z Basel nie ma w ogóle co porównywać, a dużo ciężej niż z Sarajewem nie powinno być. Udało się uniknąć i Hajduka, i Kajratu, więc w Poznaniu nie mają na co narzekać. Oby się okazało, że rzeczywiście nie ma się czego bać i że już pod koniec sierpnia zameldujemy się z dwoma zespołami w fazie grupowej.