Cel pozostał niezmieniony
Mamy już za sobą pół roku gry w pucharach w tym sezonie i na szczęście to jeszcze nie koniec. Jednak aby coś poprawić w rankingu krajowym, trzeba będzie mocno się postarać.
Podsumowanie eliminacji i fazy grupowej bieżącego sezonu zacznę od przypomnienia podstaw – od przyszłego sezonu zmienia się format rozgrywek, wprowadzający m.in. grę zdobywcy Ligi Europy co najmniej w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Fajnie by było, gdyby nas to interesowało, ale w tym momencie trzeba się skupiać na każdym kolejnym meczu. Wiadomo jednak, że aby osiągnąć cel na ten sezon, awans do ćwierćfinału będzie warunkiem koniecznym. Brzmi groźnie, już na samym początku, ale będzie i sporo pozytywów, które w tym sezonie miały miejsce.
Poz. |
Kraj |
10/11 |
11/12 |
12/13 |
13/14 |
14/15 |
Razem |
Dystans |
17 |
Chorwacja |
4,125 |
3,750 |
4,375 |
4,375 |
6,875 |
23,500 |
2,000 |
18 |
Cypr |
3,125 |
9,125 |
4,000 |
2,750 |
3,300 |
22,300 |
0,800 |
19 |
Polska |
4,500 |
6,625 |
2,500 |
3,125 |
4,750 |
21,500 |
– |
20 |
Izrael |
4,625 |
6,000 |
3,250 |
5,750 |
1,375 |
21,000 |
0,500 |
21 |
Białoruś |
5,875 |
3,125 |
4,500 |
1,750 |
5,500 |
20,750 |
0,750 |
22 |
Dania |
6,700 |
3,100 |
3,300 |
3,800 |
2,900 |
19,800 |
1,700 |
Górnym miejscem w naszym wycinku jest 17., i to nie bez powodu. Przede wszystkim nasza strata do 16. Austrii jest bardzo duża (4,175) i odrobienie jej to już będzie dojście co najmniej do półfinału. Można więc powiedzieć, że zajęcie czy to 17., czy 16. miejsca jest niemal tak samo mało prawdopodobne. Oczywiście w sferze marzeń pozostaje pozycja 15., dająca 5 zespołów w pucharach, czego 2 grają w eliminacjach LM, jednak jeśli mamy jedynie jedną drużynę grającą w fazie grupowej, a pozostałe wykładają się w eliminacjach, to co nam to da? Wrócimy jedynie do punktu wyjścia. Dlatego pozostają nam mniejsze cele, takie jak to 17. miejsce. Jego zajęcie pozwoli wicemistrzowi Polski rozpocząć grę od II, a nie od I (po zmianach) rundy eliminacji LE. Korzyść niewielka, ale zawsze jakaś.
Ta grafika przedstawia, jaką drogę przeszedł w tym sezonie każdy kraj z miejsc 17-22. Jedynie Cypr zachował tę samą pozycję, jak na początku sezonu, tylko na chwilę wskakując na 17. miejsce, kiedy to APOEL dostał punkty za awans do LM. Trochę dziwnie wygląda to, że tę newralgiczną pozycję na początku zajmował Izrael, no ale fatalny sezon w ich wykonaniu sprawił, że aż trzy kraje zdołały ich wyprzedzić, w tym my. I w pewnym sensie można powiedzieć, że mieliśmy dogonić drużynę z 17. miejsca i to nam się udało… Odrobienie straty 2,875 i jeszcze wypracowanie sobie przewagi na poziomie 0,500 to bardzo dobry wynik, choć wystarczyłyby odrobinę lepsze wyniki klubów izraelskich i nadal bylibyśmy za nimi. To już jednak standard, że nie możemy liczyć tylko na siebie. To pokazuje choćby przykład z Chorwacją. Legia mogła i wygrać 5 z 6 meczów grupowych, zdobywając w ten sposób więcej niż wszystkie polskie kluby, z Legią włącznie, w eliminacjach, jednak dwie drużyny chorwackie w grupie to jednak było za dużo dla nas. A i tak przecież Legii udało się zmniejszyć stratę o 0,250… To pokazuje, jak trudne zadania mieliśmy przed sobą w tym sezonie. Poniżej podgląd, jak zmieniały się nasza strata do danego miejsca lub przewaga nad nim:
Startowaliśmy z miejsca 20. i awans na 19. nie wygląda może nadzwyczajnie, jednak zobaczcie, jak układała się nasza strata do niego. Po W trakcie eliminacji wzrosła ona z 0,150 do 2,000 (naprawdę nudne to już jest, pisać co roku o zawalonym pucharowym lecie, ale niestety znowu tak było) i dopiero zwycięstwami w fazie grupowej udało się ją zbić do zera. Do tej pory mieliśmy taką prawidłowość: beznadziejne lato, a jeśli komuś się udało prześlizgnąć do grupy, tam dawał sobie radę. Bywało też jednak tak, że w grupie były kompromitacje, jak Amica i Legia, a i Wisła w Pucharze UEFA 2006/07 też specjalnie się nie popisała. Tym sezonem proporcje dobrych faz grupowych do złych weszły na poziom 4:3, a wydawałoby się, że jednak tych udanych było dużo więcej…
Odrabianie strat, przynajmniej częściowo, idzie nam więc dobrze. Budowanie przewagi chyba nawet jeszcze lepiej. Raz spadliśmy na 21. miejsce, ale szybko się z niego odbiliśmy, a goniące nas Białoruś i Dania, mimo posiadania po dwóch drużyn w grupach, nie były w stanie dotrzymać nam kroku. Dlatego niespecjalnie musimy obawiać się Aalborga, który jako jedyny oprócz Legii pozostał w grze. Strata na poziomie 1,700 to dla Duńczyków konieczność wygrania czterech meczów i zremisowania jednego przy dwóch porażkach Legii. Czyli musieliby zrobić dokładnie to samo, co mistrz Polski, aby nasz kraj mógł przeskoczyć Chorwację…
Dlatego na razie musimy patrzeć w kierunku Cypru. Strata 0,800 jest do odrobienia pod warunkiem, że awansuje się do 1/8 finału (trzeba bowiem wygrać dwa mecze lub jeden wygrać i dwa zremisować). Nic nam to nie da, ale Chorwacja po prostu jest zbyt daleko. Mimo, że nasza sytuacja w rankingu nieco się poprawiła, nadal nie mamy z tego większych korzyści.
Tu macie jeszcze zobrazowanie struktury zdobywania naszych punktów. Przychodzi zatem moment, w którym pora zająć się naszymi słabościami. Powyższa sytuacja jest też trochę kontynuacją tego, co pisałem wcześniej. Prawdziwe punkty zdobywa się grając w fazie grupowej, a jeśli u nas jest to tylko jeden zespół, to właśnie na nim będzie opierał się nasz współczynnik. 76% naszego tegorocznego rankingu to dorobek Legii, a więc… proporcje są niemal dokładnie odwrócone. Jeden klub powinien mieć ok. 25%, a pozostałe razem 75%. U nas to te trzy pozostałe mają niespełna 24%. Być może na dziś nie jest to jakiś wielki problem, ale na dłuższą metę uzależnienie od jednego zespołu nie pozwoli nam wejść na wyższy poziom. Nawet FC Basel w Szwajcarii miewa wsparcie w drużynach ze swojego grających w Lidze Europy, a jest ich więcej, niż mogłoby się wydawać. Ameryki rzecz jasna tu nie odkrywam, ale im prędzej pozostałe nasze kluby postarają się wnieść na poziom Legii, tym wyżej będziemy mogli podskoczyć w rankingu. To z kolei teoretycznie powinno ułatwić nam drogę do faz grupowych, więc wszystko powinno się nakręcać… Jak jest, sami widzimy.
Dość często też czepiam się naszej skuteczności w zdobywaniu punktów. Tu jedynie Legia zaprezentowała się nieźle, osiągając w eliminacjach 75%, a w fazie grupowej 83% możliwych punktów. Średnio wychodzi 81%, a więc naprawdę dobrze. O ile dobrze pamiętam, żaden polski klub w ostatnich latach tak skuteczny nie był. Resztę powinienem zbyć milczeniem, ale ponieważ z grafiki tego nie widać… Ruch – 50%, Lech 37,5%, Zawisza 0%.
Dla Polski wypada więc 61%. Inne kraje: Chorwacja 55%, Cypr – 36%, Izrael – 46%, Białoruś – 46%, Dania – 36%. I to jest już pewne zaskoczenie, bo zwykle znajdował się w tej klasyfikacji ktoś lepszy od nas. Faktem jest, że punkty były zdobywane dość regularnie, co przełożyło się na nasz lepszy wynik, jednak aby mieć taki dorobek w tym sezonie, jak Białoruś i Chorwacja, potrzeba było drugiego zespołu, który zaszedłby daleko… Wniosek jest prosty. Tym razem skuteczność zdobywania punktów była niezła, ale ponownie wracamy do tego samego – braku odpowiedniego wsparcia dla Legii. Choćby 50% czy nawet 30% zdobytych punktów przez Lecha, Ruch czy Zawiszę w grupie LE sprawiłoby, że 17. miejsce byłoby niemal na wyciągnięcie ręki. Tak niestety nie jest i ciężko będzie tę sytuację zmienić.
Na koniec proponuję się przyjrzeć, jak wyglądało 5 naszych ostatnich współczynników krajowych. Jak widać, podobne wyniki udawało się już uzyskiwać, ale ten aktualny w ostatnich latach jest najlepszy. Miejsce 19. też nie jest czymś, co często nam się zdarzało. Była trzecia dziesiątka, potem balansowanie wokół 20. miejsca, a teraz robimy coś, aby od tego towarzystwa się oderwać. Chciałoby się powiedzieć, że teraz musimy już pójść w górę, ale niebawem odpadają dwa dobre sezony… Tym jednak będziemy martwić się za pół roku.
Oczywiście będzie też druga część podsumowania, zapewne ta bardziej wyczekiwana. Tam, czyli w rankingu klubowym, też dużo już zostało zrobione, a do zmiany sytuacji będzie potrzeba kolejnych świetnych wyników. Pojawienie się tej części na stronie jest kwestią najwyżej kilku dni.