Mam nadzieję, że wydarzeniami z 14 i 16 grudnia tego roku Wisła Kraków nie wyczerpała limitu szczęścia na następne 20 lat. Żeby jednak było „sprawiedliwie”, trudnego rywala dostała Legia. Tak, wreszcie, po ośmiu godzinach, można przeczytać tu coś o dzisiejszym losowaniu.
Dzisiejszy dzień był beznadziejny. Tak ogólnie. W ogóle mam gorszą passę w ostatnich dniach, a zdołowała mnie wczoraj Legia. Tak czy inaczej, przedstawmy pokrótce, bo też wiele tu do gadania nie ma, cztery interesujące nas pary 1/16 + 3 pary 1/8 (czemu o jedną mniej, to się zaraz okaże).
1/16 finału Ligi Europy
Wisła Kraków (POL) – Standard Liege (BEL)
Legia Warszawa (POL) – Sporting Lizbona (POR)
Viktoria Pilzno (CZE) – Schalke 04 Gelsenkirchen (GER)
Steaua Bukareszt (ROM) – Twente Enschede (NED)
1/8 finału Ligi Europy
Wisła Kraków (POL)/Standard Liege (BEL) – Hannover 96 (GER)/Club Brugge (BEL)
Legia Warszawa (POL)/Sporting Lizbona (POR) – FC Porto (POR)/Manchester City (ENG)
Steaua Bukareszt (ROM)/Twente Enschede (NED) – Viktoria Pilzno (CZE)/Schalke 04 Gelsenkirchen (GER)
Teoretycznie może być taka sytuacja, że w 1/8 finału trafią na siebie Steaua i Viktoria. Nasze szczęście jest takie, że nasi rywale w rankingu krajowym wpadli na mocnych przeciwników. Musimy się też jednak martwić o swoje.
Wiśle przyfarciło się niebywale. Pisałem coś wczoraj o Standardzie? No właśnie. Nie było to nieuzasadnione. Porównajcie sobie kraje, z których pochodziły inne potencjalne zespoły z Belgią. No dajcie spokój. Standard trzeba przejść i tyle, a jak w 1/8 trafi się Brugia, to ich także. Oznaczałoby to awans do ćwierćfinału? Niemożliwe? Możliwe. Moim zdaniem nawet bardziej prawdopodobne, niż zakładanie wyjścia z grupy K po losowaniu fazy grupowej LE. Wisła pokonała w tym sezonie każdego ze swoich przeciwników co najmniej raz. Mimo, że cztery ostatnie dwumecze (wliczając grupę) miała niekorzystne, to znalazła się w fazie pucharowej. Szczęście po prostu niebywałe.
Wisła będzie miała w dodatku ogromną szansę na poprawienie swojego współczynnika klubowego, a o tym nie może powiedzieć Legia. Nawet gdyby jakimś cudem udałoby im się ograć Sporting (Gaziantepspor i Spartaka się udało, Hapoel raz także…) to potem czeka jeszcze wyższa półka, co wydawało się być niemożliwe. Przynajmniej będzie można liczyć na dwa wielkie widowisko, z czego jedno na pewno odbędzie się przy pełnych trybunach w Warszawie. I to jest piękne. O punkty do rankingu niech zatroszczy się Wisła, Legia niech powalczy o honor. Ale i z takiej walki rodzą się punkty.
Teraz to już naprawdę koniec. No dobra, dziś odbyło się jeszcze spotkanie reprezentacji PZPN z reprezentacją olimpijską Bośni, ale o tym zaraz napiszę. Z mojej strony dzień dzisiejszy jest definitywnym końcem piłki na dwa miesiące. Chciałem już powiedzieć, że pełne, ale jeśli nic się nie zmieni, być możę obejrzę mecz o Superpuchar Polski 11 lutego 2012 roku. Aczkolwiek rankingów nie rzucam. Nadal wnikliwie je analizuję i mam nadzieję, że jakiś efekt tego pojawi się na tym blogu.