Podsumowanie jesieni w europejskich pucharach

Witam serdecznie. Jest to bardzo niestandardowa pora jak na ten blog, zazwyczaj w końcówce grudnia wpisy się nie pojawiały. Muszę się przyznać, że wykresy są gotowe już dwóch tygodni. Teraz jednak przyszedł czas, aby je zaprezentować.

 

Dziś skoncentruję się głównie na rankingu krajowym. Wyjątkowo ciekawym tematem jest jednak kwestia rozstawienia polskich drużyn w eliminacjach Ligi Mistrzów. Na to też na pewno przyjdzie czas, jednak wiele jeszcze może się zmienić, także przez lutowe mecze pucharowe. Możecie jednak liczyć na to, że jakaś wstępna analiza rankingu klubowego także się pojawi.

Dla ujednolicenia będę tu głównie analizował fazę grupową. Na wykresach znajdziecie więc naszych przeciwników tylko do miejsca 25.

W sumie w fazach grupowych obu rozgrywek zagrały dwie drużyny polskie, a także jedna czeska, jedna chorwacka, jedna białoruska, cztery rumuńskie, jedna szwedzka i jedna słowacka. Razem daje to więc jedenaście zespołów. Teoretycznie powinno więc wyjść 66 meczów, które by nas interesowały, ale było ich mniej, ze względu na dwumecze Legia – Rapid i Viktoria – BATE. Tak więc meczów było oczywiście 62. Z tego aż 41 było korzystnych dla Polski, 10 niekorzystnych, a pozostałe 11 to niewiele znaczące remisy. Jeżeli około 2/3 wszystkich wyników było dla nas odpowiednie, to należy się cieszyć, bo jest to bardzo dobry wskaźnik! Oczywiście przypominam, że w grze zostały już tylko cztery z tych jedenastu zespołów, z czego dwa to Legia i Wisła. Wszystko więc jest jeszcze do poprawienia.

 

 

Oto jak wygląda obecnie ranking krajowy dla miejsc 19-25. Zupełnie odsadzone zostały Szwecja i Słowacja i mimo że drużyny z tych krajów szybko straciły szanse na awans, cały czas mogły zdobywać punkty, co im się nawet po trosze udało. Już teraz jednak zapowiadam, że o miejscach 23-25 możemy już zapomnieć. Białoruś także nie ma już żadnej drużyny, a więc interesować nas będzie zakres do miejsca 22, które zajmuje Rumunia. A w górę? Tak, przydałoby się spojrzeć w górę, a w naszej sytuacji możemy to zrobić bez zawstydzenia. Sytuacja wygląda obecnie tak, że oprócz Czech, przed nami są także Izrael i Szkocja. Ku zaskoczeniu, okazuje się, że oba te kraje nie mają w grze już żadnej drużyny! Uznałem więc, że w lutowych analizach wstawię je do swojego wycinka. Trzeba mieć jakiś punkt odniesienia, w tym przypadku będzie to miejsce 18., które dałoby nam ponowne rozpoczęcie gry przez zdobywcę PP od III rundy eliminacyjnej Ligi Europy (przypominam – reforma!) Jest tylko jedno ale. Dystans do tych krajów jest dość znaczny i wątpię, abyśmy odrobili go w tym roku. Sami jednak jesteśmy sobie winni, wystarczy, aby Legia wygrała w Tel-Awiwie, a dystans do Izraela zrobiłby się o cały jeden punkt mniejszy. Obawiam się, że ta porażka może się nam długo odbijać czkawką, co zobaczycie także kiedy indziej w rankingu klubowym.

 

 

To zestawienie jest bardzo optymistyczne. Pokazuje zdobycz punktową tylko za ten rok. Jak widać, w naszej okolicy byliśmy bezkonkurencyjni, co oznacza, że poprawiliśmy się względem każdego z miejsc 19-25. Dla porównania, Izrael zdobył w tym roku 6,000 (czyli wystarczy jeden remis w czterech meczach do prześcignięcia ich), a Szkocja 2,750. A ze wszystkich klasyfikowanych w rankingu federacji zajmujemy zaszczytne 16. miejsce z szansami na duży awans kosztem Izraela, Turcji i Grecji (przy dużym szczęściu także Ukrainy). Chyba bardziej doborowe towarzystwo niż Rumunia czy Białoruś, prawda? Niedługo może przyjść czas, że naszymi przeciwnikami w rankingu krajowym będą bardziej uznane państwa, ale trzeba być przygotowanym do wejścia na ten wyższy poziom. Na tę chwilę jesteśmy w tym sezonie lepsi nie tylko od Szkocji i naszych sąsiadów (czyli de facto miejsc 18-25), ale też od Szwajcarii i Danii, które w rankingu pięcioletnim zajmują odpowiednio 14. i 13. miejsce.

 

 

Kolejny potwierdzający naszą dominację w tym roku wykres. Przed tym sezonem zajmowaliśmy miejsce 23. i musieliśmy się patrzeć w dół aż do miejsca 28. Dziś jesteśmy na 20. i nie interesuje nas już właśnie 23. miejsce, które zajmowaliśmy jeszcze w czerwcu. Imponująco zwiększyła się nasza przewaga nad miejscami 24. i 25., strach pomyśleć co się dzieje przy miejscach 26-28, które w fazie grupowej nie zdobyły przecież ani jednego punktu! Z pozostałymi nie jest aż tak różowo, bo nawet, jeśli nie wygrywały meczów w swoich grupach, to i tak dostały 4 punkty podzielone przez odpowiednią ilość drużyn za sam awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Tak, tak – Czechy, Chorwacja, Rumunia, Białoruś – oni mieli po jednej drużynie w tych rozgrywkach, a my żadnej. Mimo to jesteśmy górą względem nich po fazie grupowej, ale Ligi Europy. Nie martwcie się, dobrą grą w LE można wywalczyć sobie grę w fazie grupowej LM bez eliminacji i liczę, że kiedyś do tego dojdzie…

 

 

Skupmy się teraz na sobie. Nie muszę chyba tłumaczyć, że jest to nasz najlepszy wynik w ciągu ostatnich 5 lat. Zresztą co tam 5 lat, ostatni raz tak dobrzy byliśmy w sezonie 2002/2003! A wystarczy, że odniesiemy na wiosnę dwa zwycięstwa, to pobijemy też ówczesne 6,625. I teraz problem robi się tylko jeden. Mianowicie, trzeba to utrzymać. Obecnie mamy w swojej pięcioletniej historii dwa sezony, które nas ciągną ku dołowi. Jeden z nich, 2007/2008, już niedługo przestanie obowiązywać. I to będzie świetna okazja, żeby wybić się jeszcze bardziej w górę. Jeśli to nam się uda, będzie łatwiej odrabiać 5,000 które odpadnie nam później (tyczy się to zwłaszcza Lecha, bo odpadnie mu aż 7 punktów w rankingu klubowym). Wyniki na tym poziomie, jak w tym roku, mogą nam w perspektywie dać okolice miejsca 15. W obliczu miejsca 26., które zajmowaliśmy jeszcze niedawno, byłby to niebywały skok.

 

 

Widzicie spadek w roku 2007? Wtedy to odpadło to słynne 6,625. Dzięki ostatnim wynikom rośniemy jednak w siłę, co jest doskonale widoczne na wykresie. Współczynniki 21,750 i 21,000 dawały nam kolejno 16. i 18. miejsce. Teraz nie będzie tak łatwo, bo współczynniki krajowe się obecnie powiększają, a to dzięki wchłonięciu Pucharu Intertoto przez Ligę Europy. Pozwolicie, że znowu przytoczę przykład Izraela, który ma równo 22,000 i zajmuje 17. miejsce. 16. Cypr ma obecnie 24,749 a 15. Austria 26,325 a oba te państwa po jednej drużynie w grze! To bardzo dużo. Sami więc widzicie, na jaki poziom trzeba będzie wskoczyć, ale na pewno jest to możliwe. Cypr w tym roku zdobył 8,375, Austria dwa lata temu 9,375. Nam też przydałby się taki sezon, ale jeżeli będziemy rokrocznie, solidnie zdobywać około 6 punktów, też nie będzie najgorzej. A to powinno nakręcać nas do większych wyników, większego postępu.

 

 

Na koniec jeszcze wiele mówiąca statystyka. Faza grupowa daje wiele, nawet jeśli to tylko Liga Europy. Zwycięstwo Jagiellonii z Irtyszem to 4% naszego całego dorobku. Gdyby więc i Wisła skompromitowała się ze Skonto, Skabie nie wyszedł dwumecz życia z Gaziantepsporem, a Dudkowi nie udałoby się tak sieknąć z dystansu jak w Dundee, bylibyśmy teraz na dnie otchłani. Na razie znajdujemy się na poziomie ziemi z nadziejami na niebo. To trochę też jak z parkingami wielopoziomowymi w galeriach handlowych. Mają one swoje dziwne oznaczenia typu rybka, piesek czy parasol. My dopiero co wjeżdżamy na drugie piętro, a chcielibyśmy zahaczyć gdzieś tak o trzecie-czwarte, bo te wyższe to mniej więcej te kraje, których drużyny regularnie grają w LM. My na razie zostańmy średniakami, co w Lidze Europy walczą i awansują, a w LM zbierają doświadczenie (i kasę), a już będzie dobrze.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone *