Jedynym minusem dzisiejszych losowań jest to, że mieliśmy w nich tylko jeden klub. Poza tym szczegółem można być jednak zadowolonym.
Na własnej skórze przekonujemy się, jaką drogę do Ligi Mistrzów miały w ostatnich latach zespoły takie jak BATE. To Białorusinom zawdzięczamy zresztą sporo, dzięki ich odpadnięciu Legia była rozstawiona w losowaniu, a do tego dostała w nim najsłabszego z możliwych rywali, z którym poległo właśnie BATE. Trzeba jednak przypomnieć o tym, co zrobił Maciej Skorża (pokonał dwóch rozstawionych rywali w eliminacjach LE, a potem zdobył dla Legii pierwsze poważne punkty do rankingu w fazie grupowej i pucharowej). Potem na tym bazowali inni trenerzy. Legia Jana Urbana była nierozstawiona z Rosenborgiem i odpadła, ale rok później przeszła Molde i po odpadnięciu ze Steauą zaczęła serię, która trwa do teraz. Cztery fazy grupowe z rzędu. To była baza, a sporo dorzucił od siebie Henning Berg (znakomity sezon 2014/15 i awans do fazy grupowej w 2015/16). Akurat punkty Stanisława Czerczesowa sytuacji nie poprawiły (bez nich Legia i tak byłaby teraz rozstawiona), ale przydały się za to Polsce, która korzysta z nich chociażby teraz, będąc ponad Szkocją, a nie za nią. No i oczywiście zdobył mistrzostwo Polski, co było bezpośrednią drogą do eliminacji Ligi Mistrzów.
Taka jest ostatnia historia Legii. Historia wszystkich mistrzów Polski w eliminacjach LM jest dużo dłuższa. Mamy nadzieję, że wreszcie wydarzy się w niej coś pozytywnego, a nie męczeńskiego. Oczywiście najpierw trzeba Irlandczyków pokonać… Miałem okazję obserwować ich w obu meczach z BATE. W pierwszym spotkaniu Białorusini się męczyli, za nic nie byli w stanie strzelić bramki, udało się wygrać tylko 1:0. Można powiedzieć, że to już był sukces Dundalk – brak dotkliwej porażki. Rewanż z początku nie wskazywał, że coś poważnego może tu się wydarzyć. BATE miało sytuację pod kontrolą, a Dundalk w pierwszej połowie miał dwie niezłe okazje. Wykorzystał tę drugą, tuż przed przerwą. Wtedy się zaczęło. W drugiej połowie Białorusini zostali zdominowani, przede wszystkim fizycznie, popełniali proste błędy, wykorzystane przez Irlandczyków. Wynik mógł być wręcz wyższy, a przecież już 3:0 wygląda imponująco. Uważam, że jeżeli Legia nie zlekceważy rywala, poprawi swoją formę fizyczną, nie będzie kontuzji – wtedy nic złego stać się nie może. Do występów naszych zespołów w europejskich pucharach trzeba podchodzić z rezerwą i nie dopisywać sobie punktów przed meczami. Legia jednak sprawiła, że można jej zaufać i na niej polegać. Czekamy z niecierpliwością na dwumecz z mistrzem Irlandii.
IV runda eliminacyjna Ligi Mistrzów
Dundalk FC (IRL) – Legia Warszawa (POL)
FC Kopenhaga (DEN) – APOEL Nikozja (CYP)
Dinamo Zagrzeb (CRO) – FC Salzburg (AUT)
Celtic (SCO) – Hapoel Beer Szewa (ISR)
W ścieżce mistrzowskiej mamy zatem trzy kolejne istotne mecze (jedynie Pilzno z Ludogorcem nie ma większego znaczenia rankingowego). Kopenhaga z jednej strony trafiła nieźle, ale z drugiej – APOEL potrafił rozprawić się z Rosenborgiem, a rok temu z Midtjylland. To powinien być ciekawy dwumecz. Salzburg i Austria są daleko przed nami, a tak naprawdę starcie z Dinamem Zagrzeb ma znaczenie dla walki o miejsce 16. lub nawet 15. Salzburg jeszcze ani razu nie awansował do Ligi Mistrzów, mimo bardzo korzystnej ścieżki rok po roku. Dinamo z kolei, gdy trafiało do ostatniej rundy, zwykle ją przechodziło. Wyjątek miał miejsce w 2013 roku przeciwko… Austrii Wiedeń. Moim zdaniem tym razem górą będą Chorwaci, i na starcie fazy grupowej wyrobią sobie ogromną przewagę nad Austriakami punktami bonusowymi. Jeśli jednak tak się nie stanie, walka między tymi dwoma krajami będzie jeszcze ciekawsza.
Dla Celticu, tak jak dla nas, nie ma łatwych przeciwników. Tutaj sytuacja jest podobna jak niemal 10 miejsc wyżej. Jeśli Celtic pokona Beer Szewę, Szkocja mocno odskoczy Izraelowi. Jeśli nie, podciągnie ten kraj w okolicę swoją i naszą. Trudno powiedzieć, na kogo powinniśmy w takim razie liczyć, wygląda na to, że powinno nam być wszystko jedno.
IV runda eliminacyjna Ligi Europy
FC Astana (KAZ) – BATE Borysów (BLS)
Midtjylland (DEN) – Osmanlispor (TUR)
Austria Wiedeń (AUT) – Rosenborg Trondheim (NOR)
AS Trencin (SVK) – Rapid Wiedeń (AUT)
SonderjyskE (DEN) – Sparta Praga (CZE)
Brondby (DEN) – Panathinaikos (GRE)
IFK Göteborg (SWE) – Karabach Agdam (AZE)
Wczoraj pisałem o tym, że w zależności od losowania mogą odpaść całkowicie kraje będące w rankingu przed nami. Taka sytuacja wygląda obecnie całkiem realnie. BATE, jak na zespół rozstawiony, trafiło tragicznie źle. W sezonie 2013/14 pożegnało się z eliminacjami LM już w II rundzie, dwukrotnie przegrywając z Szachtiorem Karaganda. Przeciwko Dundalk, jak wiemy, wypadło słabo, a Astana pechowo odpadła z Celtikiem. Awans Kazachów nie byłby dla nas zły, ten kraj jeszcze nie znajduje się blisko nas w rankingu, ale Białorusini niezmiennie są w okolicy i ich słabe wyniki będą dla nas korzystne.
W przypadku Norwegii i Rosenborga jest trochę lepiej (z ich perspektywy). Mistrz tego kraju znów był najlepszy z zespołów nierozstawionych, tym razem trafił na Austrię Wiedeń. „Die Veilchen” są obecnie w słabej formie, ledwo przeszli Spartaka Trnawa, w lidze ostatnio w kuriozalnych i szczęśliwych okolicznościach pokonali beniaminka z Sankt Pölten. Za dwa tygodnie może być oczywiście inaczej, ale w tej rywalizacji Rosenborg nie jest bez szans.
Kolejnym krajem z jedynym rodzynkiem w tej rundzie jest Szwecja. Göteborg był nierozstawiony, i dopiero teraz trafił w eliminacjach na całkiem mocnego rywala. Piasta i fińskiego HJK nie ma co z Karabachem porównywać. Trzeba jednak uważać. Jeśli przejdzie i Karabach, i Qabala (gra z Mariborem), Azerbejdżan może się do nas zbliżyć na niebezpieczną odległość. W dalszej perspektywie może nie być do końca jasne, komu właściwie powinniśmy kibicować w tym starciu.
Na koniec rewelacja sezonu, czyli Dania (Rapid Wiedeń powinien spokojnie przejść, mogą to być podobne mecze jak te Legii). Niewykluczone, że najgorzej trafiło Midtjylland, które… było rozstawione. Osmanlispor wygląda na bardzo groźny zespół. Brondby z Panathinaikosem to chyba 50/50, jedni i drudzy mają swoje atuty, które się wyrównują. SonderjyskE też nie jest bez szans, ale – mimo że ligę duńską skończyło ostatnio wyżej niż Mid’land i BIF, jest od nich raczej słabsze i na Spartę nie powinno to wystarczyć. Awans pogromcy Zagłębia byłby całkiem dużą niespodzianką.
Z tego wszystkiego szkoda jedynie, że nie mamy nikogo nawet w fazie play-off Ligi Europy. Jeśli Legia awansuje do Ligi Mistrzów, przysporzy nam dużo ulgi i radości, nawet jeśli potem miałaby przegrywać w fazie grupowej. W tej sytuacji jednak, jak i w każdej innej, potrzebne jest wsparcie pozostałych zespołów. Mając jeden klub na poziomie, daleko się nie zajdzie, a raczej nie wyżej niż to miejsce 18-20. Chorwacja może mieć Dinamo, Rijekę i ewentualnie Hajduka, dla Austrii grają Salzburg i dwa kluby wiedeńskie, Rumunia ma ostatnio problemy, ale w fazie grupowej grywa nie tylko Steaua, ale też Astra czy Pandurii. U nas raz na 5 lat zdarzy się Lech, czas Wisły w Europie jak dotąd minął, a resztę podsumowywałem wczoraj. Pora więc na kolejną refleksję z kategorii – czemu tak się dzieje i jak tę sytuację poprawić, skoro innym (porównywalnym) krajom powodzi się lepiej. Akurat jest dwutygodniowa przerwa w europejskich pucharach, więc jest czas na przemyślenie sobie wielu rzeczy. Potem już końcowy etap walki o Ligę Mistrzów, a co za tym idzie – kolejne podsumowania rankingowe. Do zobaczenia.