Mecz Austria – Polska w eliminacjach EURO 2020 już za niewiele ponad miesiąc. Powołania jeszcze nie zostały ogłoszone, ale wiadomo, że w drużynie narodowej Austrii nie pojawi się nowy zawodnik – Ashley Barnes.
Ashley Barnes to 29-letni napastnik angielskiego Burnley FC. W tym sezonie strzelił 8 goli w lidze oraz jednego w eliminacjach do Ligi Europy. To jego czwarty sezon na poziomie Premier League i jest na dobrej drodze, aby poprawić swój najlepszy wynik (9 goli).
Od dłuższego czasu trwały starania, aby Barnes przyjął obywatelstwo Austrii, co umożliwiłoby mu grę w reprezentacji tego kraju. Jego babcia pochodzi z Klagenfurtu, a on sam rozegrał jeden mecz w kadrze Austrii U-20 (zgodę na to musiał wyrazić przeciwnik, czyli Szwajcaria). Całą dotychczasową karierę spędził w Anglii, mimo to wyrażał zainteresowanie grą dla Austrii, gdyby otrzymał powołanie.
Ostatecznie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Austrii zdecydowało się odrzuć wniosek o nadanie Barnesowi obywatelstwa. Aby można było je nadać w trybie nadzwyczajnym, musiałby on odznaczyć się „nadzwyczajnymi osiągnięciami sportowymi na rzecz Republiki Austrii”. Do rozstrzygnięcia tego wzięto pod uwagę następujące kryteria:
- brak innego austriackiego zawodnika o zbliżonym poziomie sportowym,
- „nadzwyczajne osiągnięcia sportowe” miały miejsce przez dłuższy czas (co najmniej przez rok) w Austrii,
- wiarygodna prognoza, że kariera sportowca będzie trwała jeszcze przez dłuższy czas, zwłaszcza z uwzględnieniem jego wieku,
- zamiar i formalna możliwość powołania do reprezentacji Austrii,
- bardzo dobre wyniki w rozgrywkach krajowych i międzynarodowych indywidualnie bądź z zespołem.
Za najważniejsze kryterium uznano brak związku osiągnięć sportowych Barnesa z Austrią i na tej podstawie uzasadniono odrzucenie wniosku. Jest to o tyle kontrowersyjne, że kryteria nie muszą być spełnione wszystkie naraz, a jedynie w stopniu przeważającym. Mimo to ministerstwo określiło to kryterium w swojej decyzji jako na tyle ważne, że nie pozwala to na nadanie Barnesowi obywatelstwa.
Sprawa ma podłoże polityczne. Ze strony ÖFB (federacji piłkarskiej) nawiązywano kontakt przede wszystkim z ministrem sportu Heinzem-Christianem Strache, który przychylał się do pomysłu. Przeciwko był natomiast minister spraw wewnętrznych, Herbert Kickl. O ile w strukturach partii FPÖ (Wolnościowa Partia Austrii) Strache znajduje się nad Kicklem, to w sprawie Barnesa decydujący głos miał ten drugi. W dodatku Kickl nie cieszy się dobrą opinią wśród austriackich kibiców, co nasiliło się po akcji wokół grudniowych derbów Wiednia, kiedy zatrzymano 1382 kibiców Rapidu.
Cała ta historia nie miałaby takiego znaczenia, gdyby działa się u nas. Ashley Barnes to solidny napastnik z mocnej europejskiej ligi, ale na tej pozycji mamy obecnie trzech graczy robiących furorę w innych czołowych ligach, a oprócz nich – kolejnych kilku wyróżniających się. W Austrii sytuacja wygląda inaczej. Od czasów Marca Janko czerwono-biało-czerwoni nie mogą doczekać się skutecznej „9”, a sam 35-letni napastnik, mimo pewnej przerwy od gry w kadrze, wciąż bywa do niej awaryjnie powoływany. Guido Burgstaller, który miał świetne wejście do Schalke oraz niezły poprzedni sezon, w tym gra niewiele, do tego miał niedawno problem z kontuzją. Podobnie jest z Michaelem Gregoritschem, który miał dobry poprzedni sezon w Augsburgu, ale teraz, mimo regularniej gry, ma na koncie tylko trzy trafienia.
W lidze austriackiej próżno doszukać się strzelców z austriackim paszportem. Wśród nich najlepsi są 35-latkowie Michael Liendl (pomocnik) i Rene Gartler, którzy zbliżają się do końca swoich karier w przeciętnych klubach – obaj mają po 7 goli. Najlepszymi strzelcami ligi są Bośniak i Izraelczyk z Red Bulla Salzburg, a za nimi Brazylijczyk z LASK Linz. Deni Alar miał dobry poprzedni sezon w Sturmie Graz (20 goli w lidze), ale po powrocie do Rapidu Wiedeń gra coraz mniej, tak że już na dobre stracił miejsce w składzie.
W tej sytuacji najważniejszym zawodnikiem w ofensywie Austrii jest Marko Arnautović, który często z konieczności musi grać na środku ataku, choć groźniejszy jest schodząc z lewej strony. W każdym razie nie jest to typowa „9”, której Austriakom brakuje. Doraźnie tego problemu przez najbliższy czas nie rozwiążą i przed meczem z Polską trener Franco Foda nie będzie miał łatwego zadania z ustawieniem ofensywy. Austria jest dużo bardziej stabilna w tyłach i to powinien być jej główny atut.