ranking krajowy

Trudne eliminacje, ale to nas nie usprawiedliwia

Początek września to czas na tradycyjne podsumowanie eliminacji europejskich pucharów, które dopiero się zakończyły. Dziś kilka statystyk na ten temat, a w oddzielnym wpisie konsekwencje rankingowe na przyszły sezon (liźnięty temat w rozmowie na Weszło, będzie trochę więcej wyliczeń).

Ścieżka niemistrzowska eliminacji LE – gęste sito

Od sezonu 2018/19 jeszcze bardziej zmniejszyła się możliwość awansu do fazy grupowej LE przez zwykłe eliminacje. Startuje w nich 141 zespołów, a tylko 13 może dostać się do fazy grupowej. Tym razem okazały się one niemal nie do przejścia dla krajów z trzeciej dziesiątki i niżej. Jedynym wyjątkiem jest 22. Szwecja, której Malmö FF przeszło wszystkie cztery rundy eliminacyjne. Ze słabszych krajów po jednym przedstawicielu mają 25. Kazachstan (Astana), 26. Azerbejdżan (Qarabağ), 28. Bułgaria (Łudogorec), 29. Słowacja (Slovan), 30. Rumunia (Cluj), 33. Węgry (Ferencváros) i 39. Luksemburg (Dudelange). Wymienione kluby są mistrzami swoich krajów i do fazy grupowej LE trafiły dzięki ścieżce mistrzowskiej eliminacji LM i  LE.

Skalę trudności pokazuje także liczba drużyn, które startowały od I rundy eliminacji i awansowały do fazy grupowej. W tym sezonie oprócz Malmö byli to także Rangers FC. Jako jedyni w obecnym formacie dokonali tego dwa razy, wcześniej (w trochę innym systemie) udało się to Rosenborgowi, Qabali i Maccabi Tel Awiw, z czego dwa ostatnie kluby też zrobiły to rok po roku. Pod względem rozstawień łatwiej miało Malmö, które podobnie jak Legia i FCSB, było rozstawione we wszystkich rundach. Rangers w III i IV rundzie musieli pokonać rywali rozstawionych. Mieli więc trochę łatwiej niż rok temu, kiedy nie byli rozstawieni już w II rundzie.

Najlepsi i najgorsi

Polska zrobiła coś, co wydawało się niemożliwe, czyli zdobyła jeszcze mniej punktów niż w poprzednim sezonie. 2,125 to dokładnie 30. dorobek w tym sezonie na 55 federacji. Należy się spodziewać, że po rozegraniu fazy grupowej będzie jeszcze gorzej, bo są kraje, które mało punktowały w eliminacjach, ale mają kilka klubów w fazie grupowej dzięki bezpośrednim miejscom.

Co ciekawe, czołówka eliminacji pod względem zdobytych punktów była bardzo podobna jak rok temu. Wtedy na podium znalazły się Serbia, Norwegia i Szkocja, a teraz były to Szkocja, Holandia i Serbia. Na uwagę zasługuje wyczyn Szkocji, która osiągnęła najlepszy wynik bez punktów bonusowych za fazę grupową LM. Jako jedyna była w stanie przekroczyć pułap 4 punktów rankingowych bez tego bonusu. W dodatku sezon zaczął się dla niej koszmarnie, bo Kilmarnock sensacyjnie odpadł z walijskim Connah’s Quay Nomads (jedna z większych sensacji tego sezonu, choć na pewno mniejsza niż wyeliminowanie Hajduka Split przez Gżirę).

Lp. Miejsce w rankingu Kraj Eliminacje LM (bonus) Razem
1 19 Szkocja 4,500   4,500
2 11 Holandia 3,200 0,800 4,000
2 18 Serbia 3,000 1,000 4,000
4 22 Szwecja 3,750   3,750
5 15 Grecja 2,900 0,800 3,700
6 20 Norwegia 3,500   3,500
7 8 Belgia 1,800 1,600 3,400
8 16 Cypr 3,375   3,375
8 30 Rumunia 3,375   3,375
8 17 Chorwacja 2,375 1,000 3,375
.. .. .. .. .. ..
30 27 Polska 2,125   2,125
.. .. .. .. .. ..
50 37 Albania 0,750   0,750
50 45 Malta 0,750   0,750
50 41 Mołdawia 0,750   0,750
53 46 Islandia 0,625   0,625
54 38 Macedonia Płn. 0,500   0,500
55 55 San Marino 0,000   0,000

Z klubów, które nie awansowały do LM (i nie zdobyły przez to pokaźnego bonusu), najwięcej dla swojego kraju zdobyli Rangers FC – 7 punktów. Tuż za nimi znajdują się Malmö i Celtic – po 6,5. Właśnie Rangers i Malmö, oprócz tego, że grały od I rundy i awansowały do fazy grupowej, miały też inne kluby ze swoich krajów, które też punktowały. Wystarczyło, że Szkocja wprowadziła Celtic do LE, a Szwecja Norrköping do III i AIK do IV rundy. Do tego, nie licząc Holandii i Belgii (wyższy poziom i więcej mocnych klubów, wyższe pozycje w rankingu), takie wsparcie dostały: Crvena zvezda od Partizana, Rosenborg od Molde i Haugesundu oraz Cluj od FCSB. Nie wszystkie te kluby musiały wchodzić do fazy grupowej, aby ich kraje w tych eliminacjach zdobyły dużo. Kraje z czołówki tego sezonu, które były od początku do końca ciągnięte właściwie tylko przez jeden klub, to Grecja (Olympiakos) i Chorwacja (Dinamo Zagrzeb).

W całych eliminacjach było 17 klubów bez przegranego meczu. Jest wśród nich jeden z Polski. Oto one i ich bilanse:

6-2-0 Rangers FC
6-0-0 Wolverhampton Wanderers
5-1-0 Espanyol, Olympiakos, Vitória SC
4-2-0 Dinamo Zagrzeb
4-0-0 Braga
3-3-0 AZ
3-1-0 Club Brugge, Feyenoord
2-2-0 Ajax
2-0-0 Slavia Praga
1-3-0 Honvéd
0-2-0 Cracovia, Riteriai Wilno, Toboł Kostanaj, Young Boys

Do tego, przy okazji długiej serii Legii bez straty gola, śledziliśmy także, jak inne zespoły sobie z tym radzą. Ostatecznie uchowały się z tym tylko Vitória SC oraz Slavia Praga. Mistrz Czech rozegrał tylko dwa mecze, ale już Portugalczycy aż 6. Ich bilans bramkowy to 15:0. Blisko kompletu meczów bez straty gola były Legia i Olympiakos. Wicemistrz Polski stracił pierwszego i ostatniego gola w doliczonym czasie ostatniego meczu, a wicemistrz Grecji w 10. minucie ostatniego meczu. W dalszym ciągu to jednak Legia miała najdłuższą serię (720 minut) i najwięcej meczów bez straconego gola (7).

Kryzys średnich krajów?

Z krajów poniżej 12. miejsca (które i tak miały też miejsca bezpośrednio w fazie grupowej dzięki dobrej pozycji sprzed roku, z wyjątkiem Holandii) tylko Serbia, Szkocja i Szwajcaria (tu dwa kluby bezpośrednio w grupie) wprowadziły więcej niż jeden klub do fazy grupowej. Ogromne problemy z punktowaniem i awansami miały kraje z okolicy 15. miejsca: Austria, Czechy, Dania, ale też Szwajcaria, która spadła już na 21. pozycję. Dużo punktów zdobyły Cypr, Chorwacja, Serbia, Szkocja i Norwegia, ale tylko Serbia i Szkocja z tego grona mają po dwa zespoły w grupie.

Czechy mają klub w fazie grupowej tylko (?) dlatego, że Slavia zaczynała od IV rundy eliminacji LM, co w najgorszym razie oznacza fazę grupową LE. W eliminacjach Czesi przeszli tylko dwóch rywali (Slavia Cluj i Mladá Boleslav Ordabasy). Poległy najwyżej rozstawione Viktoria Pilzno, która miała dwie szanse (spadek z eliminacji LM do LE) i Sparta Praga.

W przypadku Austrii wizerunek naprawia LASK, który przeszedł faworyzowane FC Basel. On i tak miał pewną fazę grupową LE, do której trafił ostatecznie nie z III, a z IV rundy eliminacji LM. Pozostałe kluby – Sturm Graz i Austria Wiedeń – odpadły już na pierwszym możliwym rywalu. Tu sytuację ratują Salzburg i Wolfsberger AC, pewne gry odpowiednio w grupie LM i LE, choć ci drudzy mają bardzo trudną grupę, gdzie każdy punkt będzie sukcesem (idealne podłoże pod typową niespodziankę w LE).

W Danii Brøndby przeszło dwóch rywali, w tym Lechię, ale od Bragi dostało 7 goli w dwumeczu. Midtjylland startowało od III rundy i też przyjęło siódemkę od Rangers. FC København wyeliminowało bardzo łatwych The New Saints, po dwóch remisach i bardzo długiej serii rzutów karnych odpadło z Crveną zvezdą, a potem nie bez problemu przeszło Riga FC.

Na deser Szwajcaria, która zagrała w eliminacjach 12 meczów (więcej od Austrii, Rosji, Ukrainy czy Turcji), ale wygrała tylko trzy z nich i zdobyła zawstydzające 0,800 punktu. Zaczęło się nieźle, bo Basel wyeliminowało PSV, a Luzern KI Klaksvik po dwóch zwycięstwach 1:0 (mokry sen rankingowców). W III rundzie był to komplet porażek, ale trzeba przyznać, że nie mieli szczęścia z losowaniem, bo Basel trafił na niewygodny LASK, Luzern na Espanyol, a Thun na Spartaka Moskwa. Do tego w IV rundzie dwa remisy Young Boys z Crveną zvezdą. Zapewne sporo nadrobią w grupie, ale to raczej nie wystarczy choćby do 15. miejsca.

Skuteczność punktowania

Jak co roku mam do naszych klubów spore zastrzeżenia na tym polu. Ostatecznie rozegraliśmy 16 meczów, bez podziału na liczbę drużyn do zdobycia było zatem 16 punktów. Zdobyliśmy 8,5, czyli niewiele ponad połowę (53%). Dla porównania kraje 16-30 (plus Węgry i Luksemburg, czyli kraje z fazą grupową; uwzględnione tylko mecze rozegrane, a nie możliwe do rozegrania w przypadku awansu):

Miejsce w rankingu Kraj Liczba pkt (bez bonusu LM) Liczba meczów (pkt do zdobycia) Skuteczność Kluby w fazie grupowej
16 Cypr 13,5 22 61% 1/4
17 Chorwacja 9,5 14 68% 1/4
18 Serbia 12 20 60% 2/4
19 Szkocja 18 24 75% 2/4
20 Norwegia 14 24 58% 1/4
21 Szwajcaria 4 12 33% 3/5
22 Szwecja 15 24 63% 1/4
23 Izrael 9,5 20 48% 0/4
24 Białoruś 10 18 58% 0/4
25 Kazachstan 11,5 18 64% 1/4
26 Azerbejdżan 9,5 18 53% 1/4
27 Polska 8,5 16 53% 0/4
28 Bułgaria 10,5 22 48% 1/4
29 Słowacja 9 18 50% 1/4
30 Rumunia 13,5 24 56% 1/4
33 Węgry 12 20 60% 1/4
39 Luksemburg 9 20 45% 1/4

Gorsze od nas pod względem skuteczności okazały się Szwajcaria (opisana powyżej), Luksemburg, Izrael, Bułgaria i Słowacja. Wśród nich tylko Izrael, tak jak my, nie ma klubu w fazie grupowej. W przypadku Luksemburga Dudelange miało bardzo korzystne losowanie (odpadnięcie z Vallettą w eliminacjach LM, w eliminacjach LE przejście Shkëndiji, Kalju i Ararat-Armenia), klub ten zdobył zresztą więcej niż połowę punktów dla swojego kraju. W Bułgarii rozkładało się to równiej na poszczególne kluby, a Łudogorec odpadł z Ferencvárosem, zremisował na Islandii z Valurem oraz przeszedł Maribor po dwóch remisach. Z kolei Slovan, mimo odpadnięcia z Sutjeską już w I rundzie, potem wygrał wszystkie mecze oprócz rewanżu z PAOK-iem, ale pozostałe słowackie kluby uciułały łącznie trzy punkty – dwa Spartak Trnawa i jeden DAC Dunajská Streda za dwa remisy z Cracovią.

Wszystko to prowadzi to do podobnego wniosku jak rok temu – nie trzeba punktować nadzwyczajnie, aby grać w fazie grupowej. Wystarczy, aby mistrz skorzystał ze ścieżki mistrzowskiej, o ile dopisze mu losowanie zwłaszcza w eliminacjach LE. Biorąc pod uwagę, że Legia odpadła rok temu ze Spartakiem Trnawa i Dudelange, a Piast z BATE i Rigą, to my takie losowania mieliśmy, ale zupełnie ich nie wykorzystaliśmy (nawet to BATE było do przejścia). IV runda byłaby trudniejsza, ale o nią nawet się nie otarliśmy. To zresztą był najsłabszy występ mistrza Polski od 10 lat, a więc ostatniego tak słabego sezonu w rankingu (2009/10). Wtedy Wisła odpadła z Levadią w II rundzie eliminacji LM, co wtedy oznaczało pożegnanie z pucharami. Od tamtej pory mistrz Polski zawsze był co najmniej w IV rundzie eliminacji LE, aż do wprowadzenia nowego, w teorii korzystniejszego systemu. Legia rok temu odpadła w III, a Piast teraz – już w II rundzie. Mistrzowie Polski nie wygrali czterech ostatnich dwumeczów w pucharach, ostatnim były zwycięstwa Legii z Cork City 1:0 i 3:0.

Oczywiście jeżeli chcielibyśmy grać o wyższe miejsca niż w trzeciej i czwartej dziesiątce, potrzebny jest drugi klub, który nie tylko będzie punktował w eliminacjach, ale też wejdzie do fazy grupowej. Chorwacja ma Dinamo Zagrzeb, ale w grupie LE bywa także Rijeka. W Serbii dobre wyniki osiągają Crvena zvezda i Partizan. W Szkocji do Celticu dołączyli Rangers. Z Cypru oprócz APOEL-u potrafi awansować Apollon Limassol czy AEK Larnaka. Już nie ma co patrzeć wyżej, gdzie Austria oprócz Salzburga ma Austrię Wiedeń i Rapid (teraz akurat WAC i LASK), Czechy Slavię, Viktorię i wcześniej Spartę czy Slovana Liberec, a Grecja oprócz Olympiakosu najczęściej PAOK i AEK. To jednak wszystko temat na inną rozmowę, gdzie należałoby się przede wszystkim zastanowić, co zrobić, aby mieć nie jeden, a dwa-trzy kluby znacznie wyrastające ponad poziom ligi i grające regularnie w fazie grupowej. Na razie nie mamy nawet tego jednego.

Niespodzianki

Były też kraje, których kluby zagrały powyżej oczekiwań, nawet jeśli ostatecznie nie weszły do fazy grupowej. Pod tym względem króluje Armenia, która zdobyła rekordowe dla siebie 2,750 punktu, zajmuje 35. miejsce w rankingu (5 lat temu 51., teraz może jeszcze zostać wyprzedzona przez Luksemburg). Łącznie ich kluby wygrały aż 10 meczów, z czego tylko połowę u siebie. Pjunik wyeliminował Jablonec, a Alaszkert mimo odpadnięcia potrafił wygrać w Giurgiu z FCSB. Do tego losy awansu Araratu-Armenii do fazy grupowej ważyły się w serii rzutów karnych z Dudelange. Zawiódł tylko Bananc, który przegrał oba mecze z Čukarički, ale to klub, który już potrafił odpaść z FC Santa Coloma z Andory, są więc zdolni do wszystkiego.

Na pewno ciepłe słowo należy się Luksemburgowi, który znowu wprowadził klub do fazy grupowej (znowu Dudelange), do tego Progrès urwał punkty Rangersom (jako jedyni oprócz Legii), a Jeunesse Esch po dwóch remisach wyeliminował Toboł z Kazachstanu. Do tego Łotwa (dwa awanse Rigi plus Ventspils, który skorzystał na tym, że zagrał z Gżirą, a nie z Hajdukiem), Gruzja (Saburtalo wyeliminowało Sheriffa, a Dinamo Tbilisi Qabalę) i Irlandia Północna (Linfield w IV rundzie el. LE, Crusaders wyeliminowali B36 z Wysp Owczych) to kraje, które spisały się punktowo lepiej choćby od nas. Jak co roku warto też zwrócić uwagę na Sūduvę – po Szachtiorze Soligorsk, Sionie i APOEL-u jej kolejnym skalpem było przejście Maccabi Tel Awiw po dwóch zwycięstwach, a także remis z Ferencvárosem u siebie (i korzystny wynik w 66. minucie rewanżu). Nie są największym klubem na Litwie, a już dwa razy z rzędu zdobyli mistrzostwo i trzy razy z rzędu weszli do IV rundy eliminacji LE.

Na koniec

Kolejne eliminacje, które ciężko się oglądało, mimo że tym razem do samego końca była szansa na fazę grupową. Efekt końcowy jest jednak identyczny jak rok i dwa lata temu, a pod względem punktowym nie możemy się równać nawet ze średnimi krajami europejskimi. One, nawet mając słabszy sezon, dzięki dobrej pozycji w rankingu mają jedną lub więcej drużyn, bo grają bezpośrednio w fazie grupowej albo wystarczyło im pokonać 1-2 rywali. To duża różnica wobec naszej sytuacji, której nie usprawiedliwia nawet konieczność grania od I rundy. Lepiej od nas punktują nawet słabeusze europejscy, a my w tym czasie nie wykorzystujemy korzystnego losowania w eliminacjach LM i LE, a rozstawienia tylko w ograniczonym stopniu.

Nawet bez tego opisu zdajemy sobie sprawę, jak słabo wypadliśmy w tych eliminacjach, zwłaszcza biorąc pod uwagę trzy nasze kluby, które nie przeszły żadnego przeciwnika. Więcej wyliczeń, zgodnie z zapowiedzią, w kolejnej części.

Udostępnij:

6 komentarzy

  1. Wydaje mi się, że się nie zgadzam. :)
    Problemem nie są pieniądze w nadmiarze ani też ich brak.
    Są niewłaściwie pozytkowane - to zapewne. Mógłby porzecież PZPN wprowadzić wymogi według których określony % budżetu przeznaczany jest na szeroko pojęte szkolenie.
    Problemem nie jest brak nowoczesnego stadionu do rozegrania jednego meczu na dwa tygodnie - wliczając puchar polski - może 20 spotkań w roku.
    Problemem jest brak bazy treningowej i co ważniejsze - ODPOWIEDNIEJ KADRY trenerów - dla 10-11-12-...17latków z zapleczem medeycznym - specjalistami medycyny sportowej.
    To w najwiekszych ośrodkach piłkarskich.
    A inna sprawa - brak dostępu do młodego narybku - dzieci uczących się sportu (nie tylko w piłkę) w szkolnych SKSach, wiejsckich LZSach, gminnych GKSach etc.
    .
    Druga sprawa - to, co nam się wydaje na temat europejskiej piłki klubowej, a rzeczywistość to dwie różne sprawy. Najlpesze, najbogatsze kluby odjechały bardzo daleko.
    Niektórzy średniacy jeszcze jakoś próbują od czasu do czasu się odgryźć (a to jakiś belgijski, a to portugalski czy holenderski klub czasem zaskoczy), ale generalnie poziom wszystkich innych równa w dół.
    .
    Półamatorzy z Luksemburga drugi raz z rzędu awansowali do fazy grupowej.
    BATE Borysow - przypomnę - klub w zeszłym roku wyszedł z fazy grupwej LE i wygrał pierwszy mecz z Arsenalem w 1/16 utrzymał w wiekszości tamten skład i został skopany przez Astanę, a wcześniej wyrzucony z LM przez Rosenborg i też nie awansował do fazy grupowej.
    Mistrza Szkocji marzeń o LM pozbawia mistrz Rumunii, który rok wcześniej wyeliminowany został przez półamatorów z Luksemburga...
    Polskie zespoły tez poodpadały nie daltego, ze były o klase słabsze niz rywale.
    Piast w niczym nie ustepował BATE, a tym bardziej Łotyszom.
    Lechia miała Broendby na widelcu.
    Legia - co spotkanie wyglądała lepiej, poza ostatnim gdzie jednak dwa razy bogatszy szkocki klub męczył sie niemiłosiernie do ostatniej minuty.
    Ni sądzę, żeby tu zabrakło pieniędzy, albo był ich nadmiar. Czegoś zabrakło - wydaje mi się, że rzetelnej oceny - ale to przypadłośc Polaków.
    Albo jest super i nadzieje i oczekiwania wygórowane, albo balonik pieprznie i wtedy gnojenie i wyzywanie od najgorszych i w nastepnym spotkaniu wystepują piłkarze z pełnymi gaciami.
    .
    Z zupełnie innej beczki:
    Po zwycięstwie nad Francją w eliminacjach IO i prawie (potrzebny jeszcze jeden set w kolejnym spotkaniu) zagwarantowaniu tego awansu dziennikarka podeszła do trenera Heynena i zapytała o skucas. Pytała czy trzeba było zagrać na 110% swoich mozliwości.
    Nie - odparł trener - zagraliśmy na naszym poziomie. Kilka błędów było - ale to jest nasz poziom.
    Dziennikarka najwyraźniej nie mogła uwierzyć i z tym samym pytaniem wyskoczyła do zawodnika (chyba Bieńka) - czy potrzeba było zagrać na 110% mozliwości?
    Noż k...
    To taka polska przypadłość - jak się mierzymy z kimś uznanym - to przyjmujemy pozę szaraczków, którzy muszą dac z siebie więcej niz natura ludzka przewiduje.
    A z drugiej strony kompletnie lekceważymy tych, co nam się wydaje, że są słabsi.
    .
    Trudne eliminacje? One są równie trudne dla wszystkich ekip na podobnym poziomie!
    W ekstraklasie nikt się już nie dziwi, że każdy może wygrać z każdym. Przyzwyczailiśmy się do wyrównanego poziomu. Czas się przyzwyczaić, że tak jest w całej Europie.
    Że nie ważne - czy to Ajax czy Dunajska Streda - i tak będzie ciężko i tak czy owak trzeba walczyć i pokazać swoje umiejętności. I - wiadomo - większe szanse są w starciu ze Skonto Ryga niż w starciu ze Sportingiem.
    Ale nic nie jest przesądzone i trzeba grać od początku do końca.

    • hmm... chodziło mi o to, ze wszelkie działania które mogłoby być pożyteczne są hamowane poprzez za dużą ilość środków, bo praktycznie kazdy w piłce zyje jak pączek w maśle i niczego mu nie brakuje, to po co coś zmieniać? Po co szkolić? po co się rozwijać, skoro z roku na rok kasa większa, jest przyjemnie i nic nie trzeba dodatkowego robic.
      To jest jakby całe źródło problemow moim zdaniem. A to ze nie ma infrastruktury, nie ma dobrze wyszkolonych trenerów itd itd to są moim zdaniem wszystko następstwa tego wlasnie dobrobytu.

      Co do przykładów Bate itd. Po pierwsze rozumiem, ze na tym poziomie na ktorym obecnie jestesmy, to kazde zwyciestwo w pucharach to juz jest sukces. Ale krajowi takiemu jak Polska nie przystoi taki poziom ligowej piłki i dlatego ja nigdy nie bede usprawiedliwiał braku awansu do fazy pucharowej, bo to w moich oczach byłoby godzeniem sie na taki stan rzeczy, ze jest ok, ze jestesmy na poziomie Litwy czy Łotwy. Mamy tak wielki potencjał ludzki, że powinnismy byc o wiele wiele wyżej. I dla mnie wszyscy związani z piłką mają działać w ten sposób, aby móc maksymalnie wykorzystać zasoby i osiągnąć poziom odpowiedni do potencjału. A jesli nie to będę to nazywał wprost - kompromitacją.

      Tak na logike - po co płacić gosciowi 20 tys e miesięcznie skoro mozna zatrudnic gosci z Giblartaru czy Luksemburga i poziom będzie podobny? To nie ironia, to fakt! przeciez widzielismy jak było! Więc jesli faktycznie gość by zarabiał na przysłowiową miske ryzu, to ok wymagań nie mam. Ale jesli ktoś płaci potęzne pieniądze pracownikom za prace, a ci nie są warci nawet 1/10 tego, no to przepraszam ale to juz jest czysta głupota. Głupota zatrudniającego.
      Dla mnie tu kompromitacja goni kompromitacje od paru lat. Kilka pojedynczych dobrych spotkan tego obrazu nie zmienia.

      Dobra bo znowu sie wkurzyłem :P W kazdym razie chodzi mi o to, ze przyznasz, iż większość krajów nie ma nawet połowy takiego potencjału jak my, a wygląda to u nich o niebo lepiej. Wiec jak mi Probierz zacznie sie tlumaczyc, to powiem: chłopie, nie umiesz, nie znasz sie, nie chcesz, to pierd... sobie whisky i tym sie zajmij. A nie głupoty będzie gadał o stawianiu na mlodzież, a później 9ciu obcokrajowców w składzie.

      A co do ostatniego akapitu twojej wypodziedzi - ja się zastanawiam czasami czy oni wychodząc na taką Rygę czy Stredę to myślą -" lekko ich pykniemy" czy juz raczej " chyba nie mamy szans". Bo jesli rok w rok dostajesz w leb od przeciętnych zespołów, no to w głowie chyba jakieś myśli się tworzą. Chociaż w sumie, u nas w piłce, to wygląda troche tak jak w jazdej innej robocie, tzn coś na zasadzie " byle do piątku". I tak sobie tydzien za tygodniem, runda za rundą, sezon za sezonem leci i zawsze jest tak samo. Źle.

  2. A najwiekszym problemem polskiej piłki sa pieniądze - tak pieniądze. Jest ich zdecydowanie za mało, zeby można było sprowadzac graczy o potwierdzonym poziomie sportowym, sprawdzonym poziomie, a nie ludzi z przypadku na zasadzie moze sie uda a moze sie nei uda. I oczywiscie zazwyczaj sie nie udaje.
    Jest ich zdecydowanie za mało, żeby mozna się mylić i kupować na wyrost, bo sie wpadnie w tarapaty finansowe. Taki problem miał własnie Lech, kiedy miał naprawdę porządną pakę jak na polskie realia ( za czasów Arboledy, Stilicia, Kritevsa) ale wynagrodzenia pobierany przez piłkarzy sprawiły, ze gdy nie wszedl do pucharów w jeden sezon, zaczęly się powazne problemy finansowe. Na zachodzie nie ma takich przypadków.

    Ale zarazem tych pieniędzy jest o ironio, za dużo!! Dokladnie tak! Bo gdyby piłkarz zarabiał 6-7 tys zl miesiecznie, trener to samo, prezesi, dyrektorzy, ogólnie wszyscy w klubie bez szału, to oczywistym byłoby, żeby każdy dążył do rozwijania sie i za wszelką cenę próby ucieczki do miejsc lepiej płatnych.Czyli za granicę. A tam juz byle kogo jednak nie biorą.
    Tak jak to ma miejsce w Czechach, Chorwacji czy Serbii. Tam naprawde nie placi się przeciętnych piłkarzom majątków.
    A u nas paranoją jest to, ze poziom leci na leb na szyje na dol, a pieniędzy przybywa. Oczywiscie, prawa wolnego rynku itd. Ale efekt jest taki, że media, dziennikarze, komentatorzy, działacze, prezesi, dyrektorzy, agenci, trenerzy piłkarze i wszyscy związani z ektraklasowym fubolem zarabiają krocie. A juz piłkarze i trenerzy to w ogolę jakiś kosmos. Bo o ile ciężko zarzucać Canalowi+, że dobrze zarabia, bo jednak dobrze robi swoją robotę, to płacenie sum po 20 tys zl miesiecznie piłkarzynie, ktory w zderzeniu z półamatorskim klubem z Gibraltaru nie umie piłki prosto kopnąć, jest po prostu kretynizmem.

    I jaką motywację do rozwoju ma mieć gość, który żyje jak pączek w maśle wzgledem większosci społeczeństwa? Oczywiście żadną, wszyscy zarabiają świetne pieniądze, każdemu to pasuje, kasy z roku na rok przybywa, mimo miernej jakości sportowej, więc i brak chętnych do zmian.

    A już jako przejaw czystej głupoty odbieram chwalenie się, ze coraz więcej kasy wpływa do polskiej ekstraklasy, jak to ostantio zrobili działacze Ekstraklasy SA, Ludzie, wy macie rozum?

    Przekładając to na inny sport, to jakby chwalić się, ze jest się kierowcą F1 w Red Bullu, ale być ciągle w ogonie stawki. To powód do chwały? czy raczej do zastanowienia się nad marnowaniem potencjału?

    Ale, jak się kasa zgadza, to nad innymi rzeczami sie, nie myśli...

  3. 2 rzeczy najbardziej przykre/idiotyczne/niezrozumiałe/nielogiczne.

    Pierwsza - widziałem tweeta, na ktorym policzono, ze wszystkie kraje razem wzięte, które przez 3 ostatnie lata nie miały drużyn w fazach grupowych pucharów, mają mniej ludności niż my. W ogole tam już byli naprawdę totalni outsiderzy i oczywisice my w tym gronie.
    Ja wiem, że ktoś zaraz powie, ze populacja nie gra, ale nie wiem czy wiecie, ze populacja oznacza potencjał do zagospodarowania. Inne kraje tego potencjału nie mają, więc go nie mogą wykorzystać. A my mamy i nie korzystamy, kompletnie. Zresztą tą tezę potwierdza fakt, ze jesteśmy jedynym tak ludnym krajem, który tej drużyny w fazie grupowej nie ma. Jakos reszta takich problemów nie ma. A nie są to tylko zachodnie kraje.

    Dwa - opowiadanie o celach - po jaką cholerę taki Probierz chce walczyć w nowym sezonie o europejskie puchary, jak on nie potrafi drużyny na te puchary przygotować. Twierdzi w dodatku ze to pocałunek śmierci. To po co dziadu chcesz tam awansować? Po co? To jest pchanie się wbrew sobie. Dopiero co odpadł z europejskich pucharów, a juz chce o nie walczyć. Idiotyzm? Na pewno.
    Oczywiście, to nie dotyczy sie tylko Probierza, ale większości trenerów, którzy działają z myślą, ze w pucharach to oni nic nie muszą, bo przecież a to debiutują, a to dawno ich nie było, a to mają mocnego przeciwnika.
    Taki sposób myslenia, powoduje ze juz na starcie praktycznie mamy pod górke. Niestety.

  4. Czy sa widoki na poprawe?
    Absolutnie... nie. Nawet gdyby jakims cudem ktorys z zespołów miał sezon zycia i przejdzie przez eliminacje, nawet wyjdzie z grupy LE, to i tak to nie zmieni nic patrząć na całość 5 sezonów.
    Oczywiscie podbuduje sobie ranking klubowy i bedzie miała większe szanse dostać sie za rok, tylko ze... wcale nie powiedziane ze za rok zagra w ponownie w eliminacjach.

    Nie ma szans na poprawe powiedzmy na przestrzeni 2-4 lat. Za krotki okres, zeby cos sie zmieniło znacząco na lepsze. Nawet zdobwając jednego roku 5 pkt, nic nam to nie da, jesli nie bedzie kontynuacji. A my idziemy ostro w dol z roku na rok. Więc trudno oczekiwać, żeby nagle nasze kluby zaczęly punktować na poziomie 4-5 pkt co sezon.

    Pamiętam Janku z twojej analizy jeszcze pare lat wstecz, ze zeby byc w ok 15tego miejsca, to srednio trzeba zdobywac nieco ponad 5 pkt na sezon. Podobnie jest obecnie, z tym ze tych krajów w ok 15tego miejsca mających obecnie ok 27 pkt jest kilka. I nawet juz punktowanie po 5,5 nie daje pewnosci bycia w pietnastce. WIęc by trzeba zdobywac tak naprawde po srednio 6 pkt na sezon.
    Wniosek?
    Nie ma szans na znalezienie sie w 15tce przez kolejną dekadę, bo nasz najlepszy wynik jaki pamiętam, jednorazowy wyskok, to bylo 6,650, cos takiego. Jeden jedyny raz. A taka Szkocja w tym sezonie w samych eliminacjach zrobiła 4 pkt.

    Oczywiście, nie musi być aż tak dramatycznie jak jest obecnie, ale myślę ze kręcenie się wokol 25 miejsca to jest na dzisiaj max co mozemy. Pewnie będziemy punktować miedzy 2,5-3,5 pkt średnio, co pewnie pozwoli na zajmowanie wlasnie takiego miejsca

  5. Żałość - inaczej tego nie da sie podsumować. Problem punktowania takiego a nie innego u nas jest bardoz prosty. U nas liga jest wyrównana od paru sezonów. I to widac ewidetnie, bo do konca praktycznie nie wiadomo kto bedize miał mistrza a kto bedzie grał w pucharach. Zespoły z konca tabeli wygrywają niejednokrotnie z tymi z czołówki. Więc poziom się wyrównał. Problem polega tylko na tym, że oczywiście się wyrównał w dół. Generalnie jakby suma jakosci jest taka sama, nie jestesmy jako liga ani lepsi ani gorsi niz powiedzmy 2,3,4 lata temu. Tylko ze ta jakość się rozłożyła mniej wiecej po równo między wszystkich.
    I to doskonale widać, bo ani Lech ani Legia, nie odjeżdzają punktami od reszty tak jak to miało miejsce jeszcze kiedys. Tak samo z kadrami tych zespołów. Już nei jest tak, że najlepsi piłkrze grają w Poznaniu czy Warszawie. Troche tu, troche tam, od tak porzucane jakby od przypadku.
    I o ile niektorym sie wydaje, że wyrównana liga to dobrze, to jednak nie. Bo potrzebne są własnie z 2-3 zespoły które będą rządziły, nadawaly ton lidze i grały rok w rok w pucharach, budując sobie ranking, i przede wszystkim, skipiając największą jakość z całej ligi, będą miały realne szanse na awans do fazy grupowej.
    Teraz jak widać, nawet po takiej Legii, tej jakości od paru lat brakuje. Jeszcze do niedawna nie musielismy sie obawiać spotkań ze słąbszymi rywalami, a teraz juz nawet Legia ma takie same problemy co inni. Jeszcze sie broni, jeszcze wychodzi obronną ręką ze słąbeuszami, ale już też ledwo ledwo. A ze sredniakami pierwszy dwumecz i w łeb. Ale to jest konwekwencja tego wyrównania poziomiu, o ktorym pisałem wyżej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone *