Dziś kontynuacja poznawania zespołów belgijskich. Gent nie wszedł w sezon najlepiej, a w dodatku kadrowo się osłabił. Rok temu mieliśmy potwierdzenie, że pokonanie ich w eliminacjach jak najbardziej jest możliwe.
Poprzednie rywalizacje
Generalnie nie mamy za dobrej passy z Belgami. W XXI wieku tylko Śląsk był lepszy od Brugge w eliminacjach, a Legia w fazie grupowej LE pokonała Lokeren 1:0 i w tym samym stosunku przegrała. Do innych wygranych konfrontacji z klubami z tego kraju trzeba cofnąć się aż do 1979 roku lub jeszcze dalej. Aż cztery z pierwszych pięciu dwumeczów były rozstrzygnięte na naszą korzyść, ale z kolejnych dziewięciu tylko wspomniany Śląsk był górą, a dwa razy Legia grała z Belgami w fazie grupowej (oprócz Lokeren również Brugge).
Dla trzech polskich klubów odpadnięcie z Belgami to do dziś ostatni dwumecz w pucharach. W takiej sytuacji są: Stal Mielec (1:1 i 0:0 z Lokeren 1982/83), Wisła Kraków (1:1 i 0:0 ze Standardem Liège 2011/12) i Zawisza Bydgoszcz (1:2 i 1:3 z Zulte Waregem 2014/15).
Ostatnie 5 lat w pucharach
2013/14 – nie grali
2014/15 – nie grali
2015/16 – 1/8 finału LM (Wolfsburg 2:3 i 0:1), w fazie grupowej 2. miejsce (Olympique Lyon 1:1 i 2:1, Zenit Sankt Petersburg 2:1 i 1:2, Valencia CF 1:0 i 1:2)
2016/17 – 1/8 finału LE (KRC Genk 2:5 i 1:1), w eliminacjach Viitorul Konstanca (5:0 i 0:0), oraz Shkëndija Tetowo (2:1 i 4:0), w fazie grupowej 2. miejsce (Szachtar Donieck 3:5 i 0:5, SC Braga 2:2 i 1:1, Konyaspor 2:0 i 1:0), w 1/16 finału Tottenham Hotspur (1:0 i 2:2)
2017/18 – III runda eliminacji LE (SCR Altach 1:1 i 1:3)
Niby tylko trzy z pięciu sezonów, a jednak sporo było okazji, aby Gent obejrzeć. Starałem się to robić trzy lata temu w LM, choć w fazie grupowej nie było o to łatwo (transmitowane były raczej inne drużyny). Za to rok temu śledziłem ich mecze z Altachem. To była ogromna niespodzianka, ale Gent był wtedy w kryzysie, a Austriacy w dużym gazie. Generalnie z tego zespołu z LM (jak i mistrzowskiego) zostało już niewiele, i ocenianie ich obecnie przez ten pryzmat może być błędne. Nie są chyba tak mocni, jak by się wydawało na początku.
Forma i terminarz
Gent zaczyna grę w pucharach od III rundy. Dlatego z oficjalnych spotkań ma za sobą tylko te ligowe. Nie wygląda to najlepiej – porażka ze Standardem i remis z Zulte, ale to nieco trudniejsi przeciwnicy niż ci, których miał Genk. W pierwszym meczu dość łatwo stracili bramki, natomiast czy będą popełniać tak proste błędy z Jagiellonią? Oby… Z kolei mecz z Zulte z samego skrótu wygląda na ciekawy, jest tam nieuznany gol dla gości i niewykorzystany rzut karny przez Kubo z Gentu. Widać w nim też, że mają poważne problemy z bronieniem przy stałych fragmentach gry. Może Taras Romanczuk będzie w stanie zdominować ich w powietrzu.
12 sierpnia, 20:00 KAA Gent – Waasland-Beveren
Może w niedzielę pójdzie im łatwiej. Nie wiem, jak podejdą do tego meczu, do tej pory grali co tydzień, ale chyba mają kim rotować. Ich podejście może być też determinowane wynikiem pierwszego meczu w Białymstoku.
Miasto i stadion
fot. flickr.com
Jagiellonia trafiła fajnie. Gandawa, oprócz Brugii, zbiera chyba najlepsze recenzje wśród miast belgijskich. Ma bogatą historię, sięgającą epok kamienia i żelaza (początki osadnictwa na tym terenie), w średniowieczu będąc ważnym ośrodkiem kultury i nauki na mapie zachodniej Europy. Trzeba przyznać, że miejsc i obiektów do zwiedzenia jest tam mnóstwo. Wystarczy wspomnieć katedrę św. Bawona z dziełami van Eycków i Rubensa, bulwary Graslei i Korenlei wzdłuż kanału Leie, zamek Gravensteen czy Citadel Park z Muzeum Sztuk Pięknych.
Gandawa oprócz nauki i architektury słynie też z gastronomii. Miejscową tradycyjną potrawą jest gentse waterzoii (zupa z ryb lub kurczaka), znawcy cenią również musztardę Tierenteyn. Oczywiście jak to w Belgii, nie może zabraknąć piwa, którego wybór jest bardzo szeroki i interesujący.
fot. commons.wikimedia.org
Ghelamco Arena przypomina mi trochę Luminus Arenę, stadion Genku. Nie tyle pod względem wyglądu, co stosunkowo młodej historii, nazwy sponsora (nieuznawanej przez UEFA) oraz przystosowania ekologicznego.
Istnieje on zaledwie od pięciu lat, zastąpiwszy stary Jules Ottenstadion. Jego pierwszą i jak dotąd jedyną niekomercyjną nazwą był Arteveldestadion. Obecny sponsor, Ghelamco, nie tylko płaci za prawo do nazwy stadionu, ale i był głównym wykonawcą budowy. Obiekt pobiera energię ze słońca dzięki umieszczonym na dachu panelom słonecznym, umożliwia on również ponowne korzystanie z wody deszczowej. Jego charakterystycznym elementem jest jeden poziom trybun oraz duża powierzchnia biznesowa na dwóch trybunach (w tym tzw. sky-boxy).
Gent frekwencyjnie wypada trochę lepiej niż Genk, ze średnią 18 571 widzów w poprzednim sezonie.
Zespół
Gdy pierwszy raz rzuciłem okiem na kadrę Gentu, trochę się przeraziłem. Nieczęsto zdarza się, abym znał całkiem sporo graczy średniego klubu europejskiego choćby z nazwiska. Dla nas najbardziej znany jest Vadis Odjidja-Ofoe, który miał ostatnio problemy ze zdrowiem, ale przyleciał z drużyną do Polski i prawdopodobnie będzie mógł jutro zagrać. Kojarzę też Giorgiego Kwilitaię – do niedawna napastnika Rapidu Wiedeń. Gent wziął go mimo kontuzji, której Gruzin nabawił się w końcówce poprzedniego sezonu. Może nie był największą gwiazdą, 10 goli to niezbyt imponujący wynik, ale końcówkę, poza urazem, miał w Austrii przyzwoitą. Gwiazdą Young Boys Berno był natomiast Yuya Kubo, który w Gandawie gra od półtora roku. Z Kwilitaią łączy go to, że do Belgii trafił mimo kontuzji. Śledzący eliminacje pucharowe mogą też kojarzyć nowego obrońcę Gentu – Igora Plastuna, do niedawna zawodnika Łudogorca Razgrad.
Z mistrzowskiej drużyny Gentu sprzed trzech lat w klubie pozostał Thomas Foket, obecny dziś na konferencji w Białymstoku, a także Nana Asare (kapitan), Brecht Dejaegere i Renato Neto. Gent, w przeciwieństwie do Genku, mocno się osłabił. Ostatnio stracił podstawowych skrzydłowych – Samuela Kalu (znanego nam z meczów Legii z Trenčínem) oraz Mosesa Simona (też z przeszłością w tym klubie, grał z Gentem w LM). W obliczu tego największą gwiazdą Gentu jest obecnie Ukrainiec Roman Jaremczuk – skuteczny napastnik, który wystrzelił z formą w tym roku (choć w fazie finałowej już zgasł). Przy pierwszym rozpoznaniu wrażenie zrobiło też wypożyczenie z Liverpoolu Taiwo Awoniyiego – to kolejny gracz, który z powodzeniem może występować na szpicy. Warto też zwrócić uwagę na bramkarza Lovre Kalinicia, który wystąpił w reprezentacji Chorwacji na mistrzostwach świata w Rosji w meczu grupowym z Islandią.
Podsumowanie
Gent ma swoje problemy i choć wciąż dysponują niezłym składem, to chyba nie są jeszcze idealnie poukładani. Może gdyby Kalu i Simon ich nie opuścili, to nie oceniałbym tego w ten sposób. Jednak ich brak, a także Samuela Gigota (środkowy obrońca przeszedł do Spartaka Moskwa), trochę zmienia postać rzeczy. Może nie jest tak jak w przypadku Rio Ave, gdzie rewolucja była ogromna, ale podobnie jak Portugalczycy – jakość piłkarska będzie po ich stronie, ale nie są optymalnie przygotowani. Kiepski start w lidze może to potwierdzać. Ciężko stwierdzić, czy to taki kryzys, jak rok temu. Jeśli nie, trzeba będzie zagrać lepiej niż wtedy Altach. O to może być ciężko, ale Jagiellonia nie ma nic do stracenia. Druga niespodzianka z rzędu byłaby czymś bardzo pozytywnym.
W tej rundzie również: F91 Dudelange, KRC Genk
Belgia miała dramatycznie słaby poprzedni sezon. Ugranie tylko 2.600 przy poprzednim 12.500 jest nieprawdopodobne. Niedługo się dowiemy czy to stała tendencja czy raczej wpadka jednego sezonu.
Gent z tych skrótów wygląda, że gra słabiej do Genka co Jagiellonia może wykorzystać - oby. Daję jej większe szanse awansu niż Lechowi.
Zaciekawiła mnie średnia frekwencja - 18 571. Biorąc pod uwagę że stadion mieści 20 000, to znaczy, że zawsze jest pełen i chyba zbudowali trochę za mały.