Dwa dni losowań za nami. Poznaliśmy kolejnych rywali, z których właściwie z każdym można powalczyć.
Hammarby – Lech Poznań
Biorąc pod uwagę rozstawienie, dostępnych rywali i miejsce rozegrania meczu, ciężko było o gorszy los w II rundzie eliminacji LE. Może tylko wyprawa do Kazachstanu mogłaby się z tym równać, natomiast wiemy, jak idzie nam ze Szwedami – od lat ich nie wyeliminowaliśmy, niezależnie z którym klubem byśmy nie grali.
Hammarby w tym sezonie ligi szwedzkiej może i jest w środku tabeli, przez kilka lat występowało też na drugim poziomie rozgrywek, ale wygląda to na poważny projekt, ze Zlatanem Ibrahimoviciem w roli właściciela czy prof. Davidem Sumpterem jako analitykiem. Oczywiście nie jest to poziom Malmö, ale łatwej przeprawy też nie można się spodziewać. Po tych losowaniach mam pewne problemy z wytypowaniem faworyta, a w tym przypadku chyba największe. Wychodzi mi tu 50/50, co zwykle dla naszych klubów źle się kończy. Minusem będzie gra na sztucznej murawie, plusem brak obecności kibiców, którzy na meczach Hammarby stawiają się bardzo tłumnie.
Piast Gliwice – TSV Hartberg
Czekałem na to osiem lat. W 2012 roku po raz ostatni polski klub grał z austriackim w pucharach. Legia trafiła wtedy na SV Ried, czyli drużynę spoza ścisłej czołówki, ale mającą wcześniej pewne epizody w pucharach (ich mecze z Legią były jak dotąd ostatnimi w Europie; w tym roku z powrotem awansowali do Bundesligi).
Hartberg to zupełnie inny przypadek. To absolutny debiutant w pucharach, a w Bundeslidze zagrał dopiero dwa sezony – ostatni i jeszcze poprzedni. Biorąc pod uwagę skład i pieniądze (brak dostępnych danych za sezon 2019/20, ale w 2018/19 mieli najniższy budżet w lidze), powinni grać o utrzymanie, tymczasem nie dość, że awansowali do grupy mistrzowskiej, to jeszcze zajęli 5. miejsce i wygrali baraż o udział w el. LE.
Zwykle po niespodziewanym sukcesie małe kluby austriackie szybko tracą swoich czołowych zawodników i trenera. Tym razem tak nie było – kontrakty przedłużyli zarówno piłkarze, jak i szkoleniowiec Markus Schopp. To stwarza możliwość, że wynik z ostatniego sezonu nie będzie tylko jednorazowym wyskokiem.
Na pewno rozpiszę się jeszcze na temat Hartberga. Chcę tylko zauważyć, że to drużyna dobrze grająca na wyjazdach, w lidze austriackiej zresztą atut własnego boiska nie ma zastosowania tak często jak w innych rozgrywkach. Lekceważąc Hartberg, zwłaszcza u siebie, można ściągnąć na siebie ogromne problemy. Oczywiście i tak to był najlepszy los z tych dostępnych, ale znów widzę tu szansę 50/50 lub lekką przewagę Piasta. Dla Hartberga te eliminacje będą przede wszystkim przygodą, nie narzucają sobie presji, nikt nie będzie od nich oczekiwał wielkich rzeczy. Co nie oznacza, że nie będą grali o awans w Gliwicach.
OFI/Apollon – Hammarby/Lech
Znów biorąc pod uwagę dostępne możliwości, losowanie było łaskawe. Do ideału zabrakło tylko meczu u siebie, no ale niestety. Być może pod koniec września nie będzie aż tak dużych upałów na Krecie lub Cyprze, choć nie można tego z góry zakładać.
Szczerze mówiąc, dla mnie Hammarby wygląda na trudniejszego rywala niż zwycięzca tej pary. OFI weszło do pucharów dzięki karze dla Panathinaikosu – było zdecydowanie najsłabszym zespołem grupy mistrzowskiej w Grecji (Hartberg w analogicznym formacie zdecydowanie wyprzedził Sturm Graz). Patrząc na różne aspekty, nie widzę tam nic, co mogłoby ich postawić ponad poziom Atromitosu, z którym rok temu grała Legia. Są pewnie nawet jeszcze słabsi.
Apollon powinien to wygrać, gra na wyjeździe raczej mu w tym nie przeszkodzi. To zresztą nie jest przypadek, że ten klub był rozstawiony w losowaniu III rundy – dwa sezony z rzędu grał w fazie grupowej LE, a w ostatnim sezonie odpadł w IV rundzie. To zdecydowanie lepsze wyniki niż wszystkie polskie kluby razem wzięte w tym okresie. Oczywiście robił użytek z meczów u siebie, w eliminacjach przegrał z PSV, ale z drużynami o podobnym poziomie radził sobie bez problemów. Rok temu oglądałem ich przeciwko Austrii Wiedeń – sędzia Paweł Gil podyktował wtedy kontrowersyjnego karnego dla Cypryjczyków na 1:1 w rewanżu. Austria miała też pecha tracąc gola samobójczego, ale patrząc na cały dwumecz, była nieco słabszym zespołem.
Lech nie byłby tu faworytem jeżeli grałby z Apollonem, ale też nie można by mu odbierać szans. OFI powinien pokonać zdecydowanie, choć gdyby Grecy byli w stanie wyeliminować Apollon i nie zrobili tego wyjątkowo szczęśliwie, to też moglibyśmy na to patrzeć inaczej. Tutaj mimo wszystko bardziej obawiałbym się o II rundę niż o III.
Göteborg/København – Piast/Hartberg
Znowu się to odwraca – w II rundzie Piast miał lepiej, Lech gorzej, to w III odwrotnie. Wyjazd do Szwecji lub Danii wygląda potencjalnie najgorzej. Kopenhaga grała w tym sezonie w ćwierćfinale LE, powinna sobie poradzić z drużyną broniącą się przed spadkiem w lidze szwedzkiej.
Szanse z Kopenhagą wyglądają na bardzo małe, z Göteborgiem na pewno większe, ale można mieć wątpliwości, czy IFK będzie w stanie jakkolwiek zagrozić Duńczykom. System pojedynczych meczów będzie sprzyjał niespodziankom, tylko znowu – jeżeli jednak gralibyśmy ze Szwedami, to wyczuwam podświadomie nadmierny respekt, jakim byśmy ich obdarzyli. Gdyby wyeliminowali Kopenhagę, w pewnym sensie byłby on zasłużony, ale pojedynek z dołem ligi szwedzkiej to byłaby już naprawdę niezła szansa. Oczywiście Piast też zawodzi w lidze, ale na razie zagrał tylko dwa mecze, a nie 18. Jeżeli uda się przejść Hartberg, to trzeba będzie powalczyć niezależnie od przeciwnika, ale przeciwko Kopenhadze cudów się nie spodziewam.
Legia – Sileks/Drita
Na koniec z kolei możemy mówić o udanym losowaniu. Mógł jeszcze być wolny los, ale w grupie, którą dostaliśmy w poniedziałek wieczorem, wicemistrz Macedonii Północnej lub mistrz Kosowa był najbardziej dogodny w mojej opinii.
Tak się składa, że oglądałem w tym sezonie zarówno Sileks, jak i Dritę. Macedończycy odpadli z Qarabagiem, nie było tu niespodzianki. Wprawdzie powalczyli, mogli pokusić się o gola, ale to wyglądało jak Cracovia z Malmö – fragmentami dawali radę, ale całościowo widać było różnicę. W dodatku Sileks popełniał dość proste błędy przy stałych fragmentach. Warto też dodać, że podobnie jak OFI, Sileks zyskał na karze dla innego klubu – w tym przypadku braku licencji dla Vardaru. Tylko z tego powodu gra w eliminacjach LM, a do klubu ze stolicy tracił w lidze 10 punktów (liga zagrała 23 kolejki, została przerwana i niedokończona).
Z Dritą Legia mogła grać już w I rundzie el. LM, ale mistrz Kosowa został ukarany walkowerem po tym, jak został wysłany na kwarantannę w Szwajcarii (w praktyce zespół musiał wrócić do Kosowa). Nie mogę udawać, że znam ich wyjątkowo dobrze (podobnie jest zresztą z Hammarby, OFI i Sileksem – klubami, które ostatnio nie grały w pucharach). Już w poprzednim tekście o losowaniu wskazywałem na to, że sprawili trochę lepsze wrażenie w rundzie wstępnej niż Linfield, ale to niczego nie musi oznaczać. Wstępnie myślę, że są trochę lepsi niż mistrz Irlandii Północnej, ale czy są lepsi od Sileksu? To może być podobny poziom i mogą decydować szczegóły. Nie zdziwiłbym się, gdyby to Drita przeszła do III rundy, ale pieniędzy też bym na to nie postawił.
Podsumowanie
To wszystko jest rzecz jasna wstępną oceną. Murowanych faworytów mamy moim zdaniem tylko dwóch – Kopenhagę, jeśli zagra z Piastem, oraz Legię, z kimkolwiek by nie grała. Wiemy, że to niczego nie musi oznaczać, możemy odpaść z każdym, nawet z Sileksem lub Dritą. Lech i Piast mają dwa tygodnie, Legia aż trzy, co daje szansę na poprawę. W przypadku Legii znów wszystkie okoliczności układają się pomyślnie i tylko ona będzie winna, jeśli tego nie wykorzysta. Lech miał trochę pecha w II rundzie, ale jeżeli przejdzie Hammarby, to w III rundzie ma nagrodę (co nie oznacza tu pewnego awansu). Najbardziej czekam na mecz Piasta z Hartbergiem, mimo że znam obie te drużyny, to bezpośrednia konfrontacja jest dla mnie pewną niewiadomą.
Nie spodziewam się cudów, ale wszystkie trzy polskie kluby mają realne szanse na awans. Najpierw Lech i Piast niech dołączą do Legii w III rundzie. Dopiero wtedy wyrównamy wynik z sezonu 2018/19, który i tak zakończył się klęską (Legia, Lech i Jagiellonia odpadły z niej w komplecie). Tam już teraz jest szansa dla Legii i Lecha. Znając życie i tak tego nie wykorzystają, ale może mile nas zaskoczą.
@ eRKa
"Czy gracz który nabędzie doświadczenia w lidze i pogra 4 sezony dłużej nie będzie warty więcej?"
Nie. Otóż cały dowcip polega na tym, że nie.
Bartosz Bereszyński po pokazaniu się w Lidze Mistrzów i reprezentacji Polski odszedł z Legii za 1.5 mln EUR.
Krystian Bielik, który zagrał raptem kilka spotkań, poszedł za 2.25 mln EUR do zespołu rezerw.
Kluby zagraniczne wyłapuja zawodników z "potencjałem" i chcą samodzielnie ich ukształtować. Złe nawyki z ekstraklasy tylko obnizaja wartość rynkową.
.
A co do pytania - "gdzie te czasy" - one minęły z wejściem do Unii Europejskiej i zniknieciem limitów obcokrajowców. Kiedyś przy limitach - 3 obcokrajowców - w każdej lidze zespoły miały głównie przedstawicieli swojego kraju. Później okazało się to niezgodne z prawem unijnym i wewnątrz Unii mozna było zatrudniać ilu sie chciało. Ale zawodnicy spoza UE byli objeci limitami - i taki zawodnik z Polski o miejsce w składzie rywalizował z całą Europą wschodnią, Afryką i Ameryką Południową. Budżet na pozaunijnych graczy lepiej byo wydac na gwiazdę z Brazylii, Agrentyny, czy np Nigerii, albo Czech (w 1996 wicemistrzowie Europy) czy krajów byłej Jugosławii niż na Polaka. Stąd za granice trafilali tylko naprawdę dobrzy piłkarze, jak Koźmiński, Bąk, Kosecki, Nowak czy choćby właśnie legioniści, którzy się pokazali w LM (ale tez szli do przeciętniaków, a nie potężnych klubów).
Gdy Polska weszła do UE, zatrudnienie Polaka już przestało wiązac się z takim ryzykiem. W niczym nie rózni sie od inwestycji w dowolnego Belga, Holendra, czy Niemca. To znacznie ułatwiło wyjazdy.
inaczej, gdyby nasze druzyny graly w Europie i taki 18sto latek ze 3 sezony pogra; by w LE i by sie tam wyroznial to owszem, cena wzrosnie. Cos jak w Zagrzebiu. Ale my nie gramy w pucharach, a jak gramy w eliminacjach, to Karbownik gra jak gra, wiec cena leci w dol zamiast góre,
Ano już byliśmy tyle razy optymistami z drużynami z którymi mogliśmy "powalczyć" i wracaliśmy na tarczy, że ciężko to zliczyć. Zwłaszcza bramek traconych pod koniec meczu kiedy mieliśmy dobry dla siebie wynik.
Wygląda,że niżej już spaść się nie da, nawet jak odpadnie nam te 3,85 pkt a w tym sezonie zdobędziemy te kolejne ~2 pkty to będziemy krążyć w okolicach 10 pkt za 5 sezonów. To daje właśnie to 32 miejsce. Dziwne jest, że im ekstraklasa dostaje więcej pieniędzy z praw telewizyjnych tym gorsze ma wyniki w europejskich pucharach (krążyło na necie to zestawienie). Liga cypryjska ma mniejszy budżet a wyniki nieporównywalnie lepsze. Ok może to gorący klimat i wygrane u siebie ale jak wytłumaczyć ostatnią porażkę Legii na własnym stadionie? Co chwilę słyszę o odpływie młodych zawodników za granicę. W grze Legii z Omonią wyróżniało się może 3 graczy w tym Karbownik i już słyszę, że prawie na pewno odejdzie z Legii. Czy nie da się tych zawodników zatrzymać w kraju choć do 25 roku życia? Taki Maciej Żurawski grał w Wiśle kupę lat podnosząc jej poziom a na sam koniec kariery dopiero przeszedł do Celticu. Gdzie czasy Legii z Piszem, Podbrożnym i innymi doświadczonymi graczami...
No pewnie co do oddawania zawodników to tego nasze kluby nie przeskoczą. Mało tego, one chcą sprzedawać. I musze przyznać, że ja nie widze w tym nic złego, bo te zespoly na prawde nie kupują żadnych wybitnych zawodników, oni kupują mlodych zawodników z potencjałem na duże granie. A to róznica. Wiec to nie tak, ze nagle tracimy gwiazdy ekstraklasy.
Właśnie przejadanie pieniędzy to jest największy absurd w ekstraklasie. U nas naprawde jest sporo kasy, tylko po pierwsze, ta kasa rozływa się na całą ligę, bo w innych ligach mamy 2-3 bogate kluby i reszta biednych, u nas tak to nie wygląda do końca.
Ale nawet nie w tym rzecz, w takiej Szwecji bardzo dobrze zarabiają tylko gwiazdy drużyny, a cala reszta zarabia naprawde przecietne pieniądze jak na przeciętnego Szweda.
A u nas setki tysięcy zarabiają zawodnicy ktorzy siedzą na lawce rezerwowych i jest tego całe multum. To tu jest najwiekszy problem.
Moim zdaniem model powinien być właśnie taki - pensje na prawdę przeciętne dla większosci, komin placowy dla gwiazd ( ale prawdziwych, nie typu Karbownik), tylko taki Ljuboja. z 50 % budzetu idzie na szkolenie pilkarzy ( ale nie na budynki, tylko na fachowców od szkolenia z zachodu). Kształtowac mlodych piłkarzy i sprzedawać, a za zarobione pieniądze kupować prawdziwe gwiazdy. I wtedy budzet wygląda zdrowo, zarabiają ci co faktycznie dadzą coś ekstra klubowi, a cala reszta niech się uczy, szkoli i marzy, że jak będzie cięzko trenować to też taki kontrakt kiedyś dostanie.
Spaść się da zawsze niżej, jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmialo, tylko... co to za róznica? Co za róznica czy bedziesz 30 czy 40? tak jest to wstyd i tak.
A uwierz mi, gdy odejdą punkty za sezon 16/17, to od Litwy dzielić na bedzie niecaly punkt na obecną chwile w rankingu pięcioletnim! Litwa! To każdy analityk finansowy powie ci, że marnotrawione są pieniądze na zakup produktów o niewspółmiernej jakości do ceny. Bo za zdecydowanie mniejsze pieniądze idzie osiągnąć dokładnie taki sam efekt.
Lepiej, w dużych spółkach podchodziło by to pod malwersacje finansowe i celowe działanie na szkode firmy. I nie chodzi, żeby kogoś teraz do więzięnia tu wsadzać, tylko cz naprawde tak wyrazisty przykład nie daje ludziom zarządzającym piłką do zrozumienia, że jednak nie tędy droga ?
No ale, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, a dokładnie, że każdy w tym łańcuchu futbolowym w polskiej lidze korzysta, otrzymując niemałe profity w porównaniu do przeciętnego Polaka. To po co, coś zmieniać skoro jest mi dobrze...
Urbas - ja jak słyszę o "gwiazdach" w naszej lidze to mi się niedobrze robi. No ale rozumiem co chcesz powiedzieć. Chodzi Ci o graczy którzy wnoszą jakość. Nie rozumiem dlaczego klub ma koniecznie wytrasferować młodego i perspektywicznego gracza, nie ma innych źródeł finansowania? Czy gracz który nabędzie doświadczenia w lidze i pogra 4 sezony dłużej nie będzie warty więcej? Ja jestem za tym, żeby w klubie większości grali Polacy. Jeśli już są jacyś obcokrajowcy to 2-3 z naprawdę dużą jakością od których młodzi będą się uczyć. Pieniądze u nas w lidze faktycznie się rozchodzą. To temat rzeka. Nie ma winnych. Nie ma odpowiedzialnych.
Ale ja tu się zdecydowanie zgadzam, młodzi Polacy, a do tego nie hurtem obcokrajowców, tylko z 3-4 ale takich, którzy robią różnice, zdecydowanie lepsi od Polaków. I to nie różnice na krajowym podwórku jak tam jakiś Lopes czy inny grajek, tylko różnice w pucharach, tak jak to robił Ofoe albo Rudnevs.
Z tym zatrzymywaniem młodych, to raczej nie ma szans. Raz ze polskie kluby są chytre na łatwą kasę za transfery, a dwa, nie utrzymasz chłopaka, który może się rozwijać i zarabiać 10 razy tyle, gdy ma oferty z zagranicznych klubów.
Ale to nawet nieopłacalne, przecież te zespoły kupują potencjał, to że zawodnik jest młody i dobrze rokuje. Za to płacą. Zobacz za ile poszedł Kądzior w wieku 28 lat do ligi hiszpańskiej, zawodnik z najlepszymi statystykami - 2 mln e. I to z Dinama które robi milionowe transfery, duzo lepsze, niż nasze zespoły.
Nikt za 25-30 latka z naszej ligi nie zapłaci dużych pieniędzy. Gumny miał pobić rekord transferowy ekstraklasy 8 mln e, kontuzja zablokowała transfer a teraz po dwóch latach sprzedali go za 3 mln.
Oczywiście, gdyby dzięki temu awansowali do LE to i tak by się to opłaciło, nawet kosztem transferu, tylko nikt u nas nie patrzy w ten sposób, do tego stopnia ze J. Valencie Piast sprzedał miedzy dwumeczem z Rygą! To pokazuje, w jaki sposób nasze kluby myślą o pucharach. W sensie, w ogóle o nich nie myślą i chcą łatwą szybką, pewną kasę od razu.
Pytasz czy nie mają innych źródeł finansowania - ano maja, najczęściej dofinansowania w różnej postaci z budżetu miast. A jak sie okazało Legia wpisała sobie miliony do budżetu za... awans do LE. A jak awansu nie było, to się zrobiła dziura budżetowa. Ale co tam, w tym roku jakiś mistrz księgowości zrobił tak samo. Czy to ma coś wspólnego z profesjonalizmem?
Problem z naszymi drużynami jest taki, że one nie przechodzą dalej z rywalami na podobnym poziomie. Tak było wiele wiele razy. Niby wydawało się ze jest szansa po czym zostaliśmy odprawieni z kwitkiem.
Wątpliwe jest zatem, zeby Piast czy Lech nagle zaczęły wygrywać takie spotkania seryjnie. Piast już pokonał Białorusinów, a obawy były. Moim zdaniem musiałby nastąpić cud, żebyśmy mieli chociaż 2 drużyny w IV rundzie eliminacji LE.
Także niestety tylko przez szczęście Legii w losowaniu mozną tutaj liczyć na jakiś poważny zastrzyk punktowy do rankingu w tym sezonie. I podkreślam, chodzi mi o szczęscie a nie gre Legii, bo ta jest daleka od ideału lekko mówiąc