Najtrudniejsze losowanie z możliwych, ale i bardzo ciekawy zespół do śledzenia. O FK Bodø/Glimt wiemy już bardzo wiele, a pewien rodzaj podsumowania można przeczytać poniżej.
Poprzednie rywalizacje
Przyjęło się mówić, że skandynawskie kluby nam nie leżą. Oczywiście te mecze nie są łatwe, ale też nie mamy katastrofalnego bilansu z Norwegami. Psują go przede wszystkim odpadnięcie Wisły z Vålerengą oraz porażki wyjazdowe Legii z Rosenborgiem (jedna skutkująca odpadnięciem z eliminacji), ale nawet grając przeciętnie, Lech i Legia potrafiły wyeliminować odpowiednio Haugesund i Molde.
1975/76 | I runda PZP | Skeid | Stal Rzeszów | 1:4, 0:4 |
1981/82 | I runda PZP | Vålerenga | Legia Warszawa | 2:2, 1:4 |
1985/86 | I runda PUEFA | Legia Warszawa | Viking | 3:0, 1:1 |
1995/96 | Faza grupowa LM | Legia Warszawa | Rosenborg | 3:1, 0:4 |
2003/04 | II runda PUEFA | Vålerenga | Wisła Kraków | 0:0, 0:0, karne 4:3 |
2009/10 | III runda el. LE | Fredrikstad | Lech Poznań | 1:6, 2:1 |
2012/13 | IV runda el. LE | Legia Warszawa | Rosenborg | 1:1, 1:2 |
2013/14 | III runda el. LM | Molde | Legia Warszawa | 1:1, 0:0 |
2017/18 | II runda el. LE | Haugesund | Lech Poznań | 3:2, 0:2 |
Z drugiej strony, od tamtych meczów minęło trochę czasu, a gdyby porównać względną siłę naszych rywali, to Bodø/Glimt byłby pewnie gdzieś wysoko. Na pewno nie tak jak Rosenborg z czasów Ligi Mistrzów, ale też nie jest to przeciętniak jak Fredrikstad czy Haugesund. Nawet jeśli wziął się trochę „znikąd”, to jego wyniki i styl gry przez kilkanaście miesięcy sprawiają, że trzeba go oceniać nieco wyżej.
Głównie z tych powodów nasz dotychczasowy bilans z Norwegami jest atutem tylko na papierze. A tak naprawdę, nie będzie miał żadnego znaczenia w tym dwumeczu. Jest przynajmniej podstawą do tego, aby dodatkowo się nie dołować.
Ostatnie 5 lat w pucharach
Sezon | Runda, w której odpadli | Przeciwnicy i wyniki | Poprzednie rundy | Przeciwnicy i wyniki |
2016/17 | – | – | – | – |
2017/18 | – | – | – | – |
2018/19 | – | – | – | – |
2019/20 | – | – | – | – |
2020/21 | Q3 LE | Milan 2:3 | Q1 LE Q2 LE |
Žalgiris Kowno 6:1 Žalgiris Wilno 3:1 |
Kolejne papierowe zestawienie, które nie daje powodów do niepokoju. Bodø/Glimt dopiero w 2019 roku zajęło miejsce na podium Eliteserien po wielu latach przerwy. Jesienią 2020 roku, kiedy demolowali ligę, wzięli udział w eliminacjach Ligi Europy, gdzie wstydu nie przynieśli. Litwinów pokonali dwukrotnie bez problemu, a z Milanem różnica była minimalna. Już wtedy było wiadomo, że jeśli Norwegowie nie wylosują wyjątkowo trudnego przeciwnika, to mogą zawojować eliminacje. Nie mieli jednak szczęścia w III rundzie, choć Milan wtedy z dużym trudem radził sobie ogólnie w eliminacjach.
Forma i terminarz
Teoretycznie powinien to być atut Bodø/Glimt. Czy tak będzie, zobaczymy, bo równie dobrze może się obrócić przeciwko nim.
Od losowania (15 czerwca) mistrzowie Norwegii rozegrali aż 6 meczów:
Bodø/Glimt – Strømsgodset 7:2
Vålerenga – Bodø/Glimt 1:1
Bodø/Glimt – Molde 0:2
Bodø/Glimt – Stabæk 4:1
Sandefjord – Bodø/Glimt 1:0
Bodø/Glimt – Viking 2:2
Rzadko kiedy mamy możliwość obserwacji przeciwnika w tak wielu meczach o stawkę na tym etapie sezonu. Eliteserien zaczęła się późno, bo dopiero w maju, a Bodø/Glimt będzie mieć teraz luźniejszy terminarz na eliminacje. Zagrali kilka meczów awansem i w ten sposób powoli kończą maraton gry co trzy dni, a latem w większości przypadków będą mieli wolne weekendy.
# | Drużyna | RS | Z | R | P | BZ | BS | RB | Pkt | Forma |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Molde | 12 | 8 | 2 | 2 | 28 | 12 | +16 | 26 | LWWWW |
2 | Bodø/Glimt | 13 | 7 | 3 | 3 | 27 | 13 | +14 | 24 | DLWLD |
3 | Vålerenga | 12 | 5 | 5 | 2 | 22 | 15 | +7 | 20 | DWWDD |
źródło tabeli: Soccerway
Każdy z tych meczów miał swoją historię, a łącznie składa się na obraz nie aż tak mocnego zespołu jak w zeszłym roku. Jeżeli trafiło się na mecze ze Strømsgodset albo Stabækiem, to owszem, mogły one imponować. Jednak już z Vålerengą były problemy, m.in. udało się uniknąć straty gola, który został niesłusznie nieuznany. Z Molde zanotowali pierwszą porażkę u siebie od ponad dwóch lat (1:2 w maju 2019 z Brann) i pokazali, że nie zawsze są w stanie wykorzystać swoją dominację na boisku, bo te zespoły potrafiły się pod nich ustawić w defensywie. Dla Legii wzorem powinno być to, jak wypunktowało ich Molde.
Prawdziwym dnem dla Bodø/Glimt był wyjazdowy mecz z Sandefjordem. Zagrali w nim na stojąco, bez żadnej fantazji i zasłużenie przegrali z przedostatnim zespołem ligi, więc już nawet ze słabszymi przestało im iść. Z Vikingiem sytuacja znów była trochę inna, rywal był trochę trudniejszy niż poprzedni, a i tak nie był za bardzo zainteresowany grą w piłkę. Bodø/Glimt starało się dominować, ale przez długi czas niewiele z tego wychodziło. Viking zaś potrafił zaskoczyć po swoich nielicznych wypadach na połowę gospodarzy. Szczególnie nietypowo zaskoczyli ich pod koniec pierwszej połowy z rzutu wolnego. W drugiej połowie Bodø/Glimt miało poprzeczkę i niesłusznie nieuznanego gola. Ten mecz, mimo gorszego wyniku, był dla nich trochę bardziej optymistyczny, bo gra się poprawiła, i to przeciwko niezłemu zespołowi. Za to już od pewnego czasu nie są w stanie utrzymać czystego konta z tyłu i nawet gdy dzieje się to przez przypadek lub po pięknym strzale rywala, to te momenty dekoncentracji są widoczne.
Najważniejszym zmartwieniem Bodø/Glimt są obecnie zmęczenie i kontuzje. Wprost przyznają, że trenowali ostatnio mocno i nie mają siły, a przy natłoku meczów to wychodzi na boisku. Pierwszy mecz z Legią już za kolejne trzy dni, ciekawe, czy do tego czasu im „puści”, czy jednak nie zdążą dojść do siebie na środę.
Miasto i stadion
W europejskich pucharach tak daleko na północy Legia jeszcze nie grała. Do tej pory najdalej na północ był Reykjavik, a w Norwegii Trondheim. Teraz czeka ją podróż za koło podbiegunowe do miasta Bodø.
Legioniści zdążą jeszcze na dzień polarny, który w tym miejscu kończy się 12 lipca. Jak na Norwegię, jest to dość spore miasto (50 tysięcy mieszkańców) i jedno z większych na północy kraju. W tym miejscu kończy swój bieg linia kolejowa, za to świetnie położone jest miejscowe lotnisko – bardzo blisko centrum miasta. Drogą powietrzną można się tam dostać z przesiadką w Oslo, a od 2019 roku kursowały tam także bezpośrednie loty z Gdańska. Niestety wrócą one dopiero pod koniec października.
Oczywiście wszelkie informacje o podróży i walorach turystycznych Bodø za bardzo się nie przydadzą, bo na mecz nie będą mogły wejść zorganizowane grupy kibiców gości, a podróż do Norwegii i wejście na stadion może się wiązać ze sporymi trudnościami. Dobrze chociaż, że mecz odbędzie się z publicznością.
W takim miejscu jak Bodø więcej atrakcji znajdziemy w przyrodzie poza miastem niż w jego obrębie. W normalnych okolicznościach, czołowymi miejscami do odwiedzenia są Muzeum Lotnictwa, katedra czy centrum kultury Stormen. Jednak w tym przypadku bardziej adekwatne byłoby zobaczenie czerwonej plaży Mjelle, fiordu Finnkonnakken lub szczytu Keiservarden.
fot. commons.wikimedia.org
Bodø/Glimt rozgrywa swoje domowe mecze na Aspmyra Stadion. Nie było takie oczywiste, że będzie to możliwe także w rozgrywkach UEFA. Udało się jednak uzyskać zwolnienia z kwarantanny dla sportowców przybywających do kraju, dlatego pierwszy mecz może odbyć się w Norwegii. Za to może być problem z późniejszymi rundami. Stadion nie spełnia wszystkich kryteriów już na III rundę eliminacji, nie mówiąc o fazie grupowej. Brakuje m.in. odpowiedniej liczby miejsc siedzących. Ostatnio na szybko dostawiono dwie niewielkie trybuny siedzące za jedną z bramek. Były one czynne już w meczu z Vikingiem.
Przy obecnej konstrukcji stadionu, prawdopodobnie najkorzystniejsze byłoby zbudowanie nowej trybuny głównej. Dotychczasowa oferuje niewiele miejsc siedzących i jest oddalona od boiska, podczas gdy pozostałe trzy są nowsze, a tam nie wszędzie jest przestrzeń na dodatkowe krzesełka (zwłaszcza z zachodniej strony, gdzie już wciśnięto wspomniane trybuny między boisko a budynek). Idealnie byłoby wykorzystać miejsce po starej bieżni, za którą obecnie znajdują się miejsca stojące.
Na mecz z Legią ma wejść 2500 kibiców, co będzie się równało mniej więcej połowie pojemności stadionu.
Na koniec informacja, jaką „lubimy” najbardziej – obiekt dysponuje sztuczną nawierzchnią.
fot. commons.wikimedia.org
Zespół
Niewątpliwie nie jest taki sam, jak w zeszłym roku. Odeszła przede wszystkim czołowa trójka zawodników ofensywnych – Jens Petter Hauge, Kasper Junker i Philip Zinckernagel. Bodø/Glimt dobrze funkcjonuje jako całość, więc nawet aż takie straty nie spowodowały, że rozsypali się całkowicie, ale widać ubytki w jakości. W dodatku z Legią nie zagrają podstawowi skrzydłowi Ola Solbakken i Sondre Sørli, którzy doznali poważnych kontuzji. Drobne problemy z urazami były także w defensywie i w bramce (Nikita Chajkin nie grał ostatnio z Vikingiem, bo wcześniej z Sandefjordem ucierpiał w kolano), a dopiero niedawno do zdrowia wrócił Brazylijczyk Pernambuco.
W ostatnim czasie mimo kontuzji i natłoku meczów nie poznaliśmy aż tak wielu rezerwowych Bodø/Glimt. Wprawdzie nadal mają kim zastępować ubytki, ale nie było wielkiej rotacji składem. Poza wymuszonymi zmianami, skład jest bardzo stabilny i tylko problemy zdrowotne powodują, że nie do końca można przewidzieć skład Norwegów na mecze z Legią. Nie jest jasne, kto wystąpi na skrzydłach i w obronie, możliwe jest przesuwanie niektórych zawodników ze swoich nominalnych pozycji. Tak było m.in. z Lasse Nordåsem czy Hugo Vetlesenem, wystawianymi na boku.
Zdecydowanie najmocniej wygląda tu środek pola. Patrick Berg i Ulrik Saltnes potrafią zdominować tę część boiska, a do tego podłączyć się i wykorzystać przestrzeń w polu karnym. Legia w przeszłości traciła sporo bramek z nieobstawionego przedpola, teraz powinno to wyglądać lepiej przy nowym ustawieniu, a także odkąd tę część boiska zabezpiecza Bartosz Slisz.
Już od dłuższego Bodø/Glimt dał się poznać jako zespół, który stara się zdominować rywala za wszelką cenę, po stracie zakłada pressing z boku boiska, by jak najszybciej odebrać piłkę. Nawet jeżeli z ich posiadania nie zawsze coś wynika, czują się w takiej grze zdecydowanie lepiej, niż gdy sami muszą bronić. W każdym razie, niezależnie czy uda im się przejąć kontrolę, czy nie, można ich zaskoczyć, bo tracą gole w dość łatwy sposób.
Architektem tego zespołu jest Kjetil Knutsen, który przybył do Bodø/Glimt w 2017 roku jako asystent Aasmunda Bjørkana (obecnego dyrektora sportowego). Ostatnio Knutsen był łączony z Rosenborgiem, ale w tej chwili chyba nie byłby to dla niego najlepszy interes. W Trondheim wpadli w długotrwały kryzys, a w Bodø/Glimt nadal jest stabilnie i wciąż może się rozwijać pod względem sportowym. W Bodø zdają sobie sprawę, tak samo jak my, że po przejściu I rundy jest autostrada do zapewnienia sobie gry minimum w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Rosenborg ma tę drogę znacznie dłuższą. Również w lidze, mimo słabszego okresu, Bodø/Glimt nadal może rywalizować z Molde o najwyższe cele. Dlatego Knutsen nie musi za wszelką cenę odchodzić, a jeśli już to nastąpi, to pewnie najwcześniej zimą, czyli po zakończeniu sezonu w Norwegii.
Podsumowanie
Im dalej od losowania, a bliżej do pierwszego meczu, sytuacja się wyrównuje. W połowie czerwca Bodø/Glimt byłoby faworytem, teraz coraz więcej uprawnia nas do mówienia o wyrównanym dwumeczu. Nadal nie jest tak komfortowo jak w poprzednich latach, gdzie w I rundzie Legia dostawała od dłuższego czasu mało wymagających rywali. Od 16 lat nie przegrała pierwszego dwumeczu eliminacji europejskich pucharów w sezonie. Teraz takie ryzyko istnieje, ale za to sprawa jest jasna – nie będzie można przystąpić do pucharów tak nieprzygotowanym, jak w poprzednich latach. Bodø/Glimt wykorzysta błędy, których nie wykorzystywali przeciwnicy z I rundy z poprzednich lat.
Forma i przygotowanie Legii to niewiadoma. Jeżeli nie straci dodatkowo nikogo z powodu kontuzji, to jeszcze będzie w stanie wystawić przyzwoity skład, który wiosną zgrał się i zanotował bardzo dobre wyniki wiosną. Za to problem pojawi się, gdy kogoś trzeba będzie wpuścić z ławki lub nawet awaryjnie do pierwszego składu. Z kolei dla Bodø/Glimt bycie w środku sezonu niekoniecznie musi być atutem. Natłok meczów i kilka kontuzji odbiły się już trochę na meczach ligowych. Oni też mają zmartwienie, żeby trafić z dyspozycją na 7 i 14 lipca.
Jeżeli Legia pokona Bodø/Glimt, będzie to jej największy sukces w eliminacjach za czasów Dariusza Mioduskiego, a faza grupowa będzie na wyciągnięcie ręki. Teraz już całkowicie dosłownie pierwsze mecze w sezonie są tymi najważniejszymi. W przypadku niepowodzenia awans do fazy grupowej LKE nadal byłby możliwy, ale korzyści z awansu byłyby ogromne. Meczów o tak dużej wadze na tak wczesnym etapie już dawno nie było.
Wg mnie będzie Celtic v.2 czyli nadspodziewanie dobra gra Legii i awans a później w II rundzie męczarnie z Florą/Hibernians, jako że drużyny Czesława mają tak w zwyczaju.