Na pełne rozpoznanie naszych przeciwników przyjdzie jeszcze czas. Na razie można się pobawić i pospekulować, oceniając losowania na gorąco.
Legia Warszawa – Drita Gnjilane/Linfield FC
Tego przeciwnika poznamy jutro. Na razie, w pierwszych meczach rundy wstępnej, męczyli się z klubami z najsłabszych krajów w Europie.
Linfield rok temu miał udany rajd w eliminacjach, który zakończył na IV rundzie eliminacji LE, co trzeba uznać jako sukces. Oglądałem ich wtedy z Rosenborgiem (zwycięzca tego dwumeczu mógł grać z Piastem…) i odpadli dość gładko z eliminacji LM. W dodatku ścieżka mistrzowska eliminacji LE ułożyła im się tak, że w II i III rundzie nie grali z mocnymi rywalami.
W tym roku nie grali od marca, bo nie wznowiono przerwanej ligi w Irlandii Północnej. Wzmacniają się zawodnikami ze swojej ligi lub z sąsiednich. Według opinii miejscowych poziom tej ligi idzie w górę, ale czy aż tak? Na pewno nie można ich skreślać, ale też należy po prostu takie zespoły eliminować.
Drita jest zespołem trochę bardziej tajemniczym, ze względu na to, że kluby z Kosowa dopiero od niedawna mierzą się o stawkę na międzynarodowej arenie. Na razie wygląda na to, że długo w rundach wstępnych razem z najsłabszymi nie pobędą, ale czy okażą się lepsi od innych krajów z Bałkanów, jak Czarnogóra, Albania czy Macedonia Północna? Na razie ciężko powiedzieć, czy to już ten poziom. W pierwszym meczu rundy wstępnej zaprezentowali się w moim odczuciu minimalnie lepiej niż Linfield. Dokładnie tak samo jak z Irlandczyków z Północy, nie można ich zlekceważyć, tylko zagrać na solidnym poziomie i to powinno wystarczyć.
Legia/Drita/Linfield – Ararat-Armenia/Omonia
Podobnie jak w przypadku I rundy, dużą wartość ma wylosowanie meczu u siebie, chyba że restrykcje wymuszą teren neutralny.
Losowanie zawsze jest względne, mając dany zestaw przeciwników. Już po ograniczeniu ich z dziesięciu do trzech było nieźle i na żaden z tych losów nie można by było narzekać. Ararat-Armenia istnieje dopiero od niedawna, zdążył jednak już dwa razy wygrać ligę. Rok temu, w debiutanckim sezonie w pucharach doszedł, podobnie jak Linfield, do IV rundy eliminacji LE, a fazę grupową przegrał w rzutach karnych z Dudelange. Uroki ścieżki mistrzowskiej… Na wyjeździe byliby na pewno trudnym rywalem, oglądałem ich rok temu z AIK i oczywiście pokonali wtedy Szwedów u siebie (odpadli po porażce 1:3 na wyjeździe). Na szczęście taki wyjazd nam nie grozi. Kluby z Armenii ostatnio trochę odbiły się od dna, jeśli chodzi o wyniki w pucharach, trzeba jednak powtórzyć jeszcze raz – mecz u siebie daje zauważalny komfort.
Podobnie jest w przypadku Omonii, która wraca do pucharów po czterech latach, od razu do eliminacji LM (nie jako mistrz, bo oficjalnie go nie przyznano po przerwaniu i zakończeniu ligi). W każdym razie nie grali meczów o punkty od marca. Jako że ich trenerem jest Henning Berg, można się spodziewać, że będą dobrze ułożeni taktycznie i całą swoją uwagę mogą skoncentrować na europejskich rozgrywkach. W składzie też mają kilka nazwisk, które trochę pograły w pucharach i reprezentacjach ze Słowacji, Czech czy Węgier, a także doświadczonego Fotisa Papoulisa, który przez lata grał w Apollonie Limassol, także w meczach z Legią w sezonie 2013/14.
Łatwo może nie być, ale patrząc na innych dostępnych rywali spośród nierozstawionych, nie sposób narzekać.
Lech Poznań – Valmiera FC
W przypadku naszych rywali w I rundzie eliminacji LE będzie trochę łatwiej ocenić ich formę, bo wszystkie grają w ligach systemem wiosna-jesień.
Valmiera to debiutant w pucharach, awansowała jako czwarty zespół (wicemistrz RFS zdobył także puchar kraju). Obecnie jest na trzecim miejscu, już z dużą stratą do pierwszych dwóch zespołów.
Jako że jest to nowy uczestnik pucharów, ciężko o nim coś wstępnie powiedzieć. Skład mają młody, ale interesujący, bo są tam nawet młodzieżowi reprezentanci Ukrainy, którzy osiągali przecież sukcesy dla swojego kraju. Zebrali również kilku interesujących młodych łotewskich piłkarzy. Trzeba też zwrócić uwagę na napastnika z Nigerii, Toluwalase Arokodare, który w tym sezonie strzelił już 12 goli w 13 meczach.
Natomiast to chyba nadal nie jest poziom Riga FC ani nawet RFS. To raczej każe przypuszczać, że Lech musiałby się mocno postarać, aby odpaść. RFS też był dostępny w tym losowaniu, nie mówiąc o FC Botosani, i na tym tle Valmiera wygląda korzystniej dla Lecha.
Malmö FF – Cracovia
To traktuję jako karę za słabe wyniki w poprzednich latach. Do rozstawienia w I rundzie zabrakło nie tak mało, bo ponad 0,4 punktu, co w rankingu krajowym przekłada się na 2 punkty (współczynnik Cracovii to 20% rankingu krajowego). Cracovia musiałaby dojść w obu swoich występach w eliminacjach LE do IV rundy, co dałoby jej 4 punkty i rozstawienie (w 2016 i 2019 roku punktacja była inna). Przyczyniła się też do tego, że ranking krajowy jest na tyle słaby, iż nie daje rozstawienia nawet w I rundzie el. LE.
Malmö nie trzeba szczególnie przedstawiać. Odpadli w tym sezonie w 1/16 finału LE z Wolfsburgiem, od kilku lat grają w fazie grupowej, trochę nieregularnie, ale i tak wyniki mają nieporównywalnie lepsze od Cracovii. Teraz w lidze są na pierwszym miejscu z tylko jedną porażką, w tym jak i zeszłym sezonie tracą mało bramek (rok temu tylko 16 w 30 meczach).
Karierę skończył Markus Rosenberg, ale ściągnęli Olę Toivonena, grają tam reprezentanci Szwecji, Norwegii czy Danii. Zdarzały im się wpadki w eliminacjach, jak np. z Vardarem Skopje w II rundzie el. LM, kiedy jeszcze skutkowało to ostatecznym odpadnięciem z pucharów. Nie ma jednak wątpliwości, że z takim przeciwnikiem trzeba rozegrać mecz życia i mieć sporo szczęścia. Wyjazd do Szwecji nie ułatwia zadania, tylko rozgrywanie pojedynczego meczu minimalnie zwiększa szanse Cracovii, które i tak nie są duże.
Dinamo Mińsk – Piast Gliwice
Tu martwiłbym się o samego Piasta, a nie o przeciwnika. Dinamo to solidny klub, gra w eliminacjach regularnie, ale czasy gry w fazie grupowej już minęły. Rok temu zresztą odpadli już w I rundzie z FK Liepaja. Teraz są w środku tabeli w lidze, więc na pewno lepiej wpaść na nich niż na Szachtiora Soligorsk, który obecnie jest liderem (a niedawny rywal Lecha też był dostępny w grupie Piasta).
Na pewno są bardziej ograni w eliminacjach, stracili tylko jednego podstawowego zawodnika (Danilo do AEL-u Limassol), a jako jedni z nielicznych na świecie grali w tym roku cały czas, bo liga nie była przerwana ani na moment. To wszystko świadczy na korzyść Dinama.
Przede wszystkim jednak to Piast stracił ważnych piłkarzy, pozyskał takich raczej do odbudowy, więc czysto piłkarsko jest teraz pewnie słabszy od zespołu z Białorusi. Piast w dobrej formie i składzie z zeszłego sezonu mógłby pewnie liczyć na szanse 50/50. W obecnej sytuacji faworytem powinno być jednak Dinamo.
Miałem napisać identyczny komentarz jak Urbas. Łącznie z tym "pocałunkiem śmierci". Nasza liga sukcesywnie obniża loty i nie spodziewam się jakiegoś zwrotu w tym sezonie.
No bo ten "pocalunek smierci" jak dla mnie, to jest po prostu kwintesencja podejścia naszych klubów do rozgrywek pucharowych. Oczywiście, nie wszystkich, bo Lech czy Legia inaczej na to patrzą. Ale mam wrażenie, że dla całej reszty ważniejsze jest zajęcie miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach, niż już same starty w tych eliminacjach.
Taki czysty idiotyzm w postaci "ważne ze w lidze 3 miejsce i udział w kwalifikacjach pucharów, a teraz najlepiej szybko odpadnijmy, bo przecież znowu trzeba się starać zając w lidze miejsce gwarantujące udział w kwalifikacjach w następnym sezonie".
Oczywiscie upraszczam, ale generalnie to jakbys przez caly rok staral sie ze wszystkich sił dostać na konkurs, bo to dla ciebie bardzo wazne, po czym jak juz się dostać, olewasz to.
Przy takim podejsciu nie ma mowy, zebysmy sie wykopali z tego grajdołu w rankingu uefa.
Z ta karą to się jak najbardziej zgadzam i jest ona... jak najbardziej zasłużona. Do tego stopnia, ze jak słysze Cracovia w pucharach, to mnie sciska. No ale trudno, zeby było inaczej, skoro trener mowi o "pocałunku śmierci".
Dlatego liczyłem, że to jednak Lechia wygra PP, ale jak wiadomo tak sie nie stało. Pozniej pomyslalem, ze moze na złość zdobędą pare punktów w eliminachach, ale teraz widze, ze nawet gdyby chcieli, to zapewne tak sie nie stanie, bo dostali przeciwnika chyba najgorszego z możliwych.
Jedyne co nam pozostaje, to jak to zwykle u nas bywa, mieć nadzieje.