Z problemami, ale udało się poznać wszystkich rywali w I i II rundzie eliminacji europejskich pucharów. Ci w II wyglądają obiecująco na pierwszy rzut oka, ale dla trzech naszych klubów to dopiero potencjalne starcia. Najpierw trzeba poradzić sobie z I rundą – co powinno być oczywiste, ale w naszym przypadku nie zawsze.
Organizacja
Na początek trochę prywaty i spojrzenia na ostatnie dwa dni z losowaniami. Staram się podchodzić do wszystkiego wyrozumiale. Jest nowy, trochę skomplikowany system rozgrywek, a mundial trwa w najlepsze. Nie potrafię jednak znaleźć wytłumaczenia dla takiej organizacji losowań, jaka tym razem miała miejsce.
Na początek bardzo wcześnie dostaliśmy grupy przed losowaniami – na dobę przed I rundą eliminacji LM oraz około 42 godziny przed I rundą eliminacji LE. Na tym niestety koniec. Długie, przeciągające się przerwy między losowaniami były poświęcone na przygotowanie grup przed losowaniem kolejnych rund, ale bez „wyciągnięcia” grup z transmisji losowania w inny sposób się ich nie uzyska. Tak bywało już wcześniej, ale już dawno nie miałem poczucia, że losowania są… może nie ustawiane, bo to za duże słowo. Ale jest to mało transparentne i pozostawia dużo niedopowiedzeń. To rozgrywki UEFA, która ma prawa robić z nimi, co jej się podoba, ale chyba poza nią mało kto jest w stanie za tym nadążyć.
Coś musiało pójść nie tak, skoro wielokrotnie była przekładana godzina losowania II rundy eliminacji LE. Tym niemniej takiego zamieszania nie było od dawna. Łącznie w ciągu dwóch dni odbyło się pięć losowań. Pierwotnie wszystkie miały mieć miejsce jednego dnia. Potem rozdzielono I i II rundę el. LM + II rundę el. LE mistrzowską od I i II rundy el. LE niemistrzowskiej. Sytuacja była dynamiczna, na początek były szczątkowe informacje co do godzin, ale gdy te już się pojawiały, zmieniały się bardzo często. Oto zmiany, które byłem w stanie zarejestrować w pamięci odnośnie różnych losowań:
12:00 –> 13:00
13:00 –> 14:00
13:00 –> 16:00
13:00 –> 12:00
14:00 –> 14:20
14:20 –> 14:30
14:30 –> 14:45
14:45 –> 14:50
To nie wymaga dalszego komentarza. Możemy do tego dodać klasykę, czyli wprowadzające w błąd informacje na stronach losowań, m.in. odnośnie rozstawienia w II rundzie el. LE mistrzowskiej. Takiego circusu przy losowaniach chyba jeszcze nie było. Porównywalny z tym mógł być chyba tylko sezon 2012/13, kiedy nie było ani grup, ani nawet transmisji z losowania I rundy eliminacji LE. Później zamieszczono wideo z tego wydarzenia, ale – jak w dowcipie – niesmak pozostał.
Ocena losowania
Mam nadzieję, że większość czytelników ominęła powyższą część. Zajmijmy się lepiej samymi losowaniami i ich wstępną oceną.
Cork City – Legia Warszawa
Wiele osób uważa, że można było trafić lepiej. Moim zdaniem, wśród pięciu potencjalnych rywali w tej rundzie, nie było jednego zdecydowanie najlepszego lub najgorszego. Do każdego z nich można znaleźć pozytywy i negatywy. Nie chcę, aby zostało to odebrane jako lekceważenie, ale niespecjalnie poważam rozgrywki ligi irlandzkiej. W okolicach 2010 roku Irlandia była notowana w okolicach 30. miejsca w rankingu krajowym. Te czasy minęły, a gdy Shamrock lub Dundalk wejdą do fazy grupowej LE, to jest święto. Jeżeli też chcemy tam grać (a zakładam, że dla Legii to cel minimum), Irlandczyków po prostu trzeba ograć. Może być styl jak dwa lata temu z Dundalk, ale efekt końcowy musi być pozytywny.
Można dyskutować o rytmie meczowym, ale trzeba pamiętać też o jednym – mecze są dopiero za trzy tygodnie. Aby to zobrazować: dopiero co zaczęliśmy 2. kolejkę mundialu, a pierwszy mecz Legii z Cork odbędzie się tego samego dnia, co półfinał MŚ (i w pewnej części się z nim pokryje). Jedną rzeczą jest, jak od tego sezonu wygląda terminarz eliminacji pucharów, a drugą to, że przez tyle czasu od losowania sporo może się wydarzyć.
Cork/Legia – Spartak Trnawa/Zrinjski
Gdy w sezonie 2016/17 Legia awansowała do Ligi Mistrzów, wyeliminowała po drodze mistrza Bośni, Słowacji i Irlandii. Tym razem nie będzie to możliwe w całości, ale w 2/3 na pewno, o ile uda się awansować do II rundy. Tam, patrząc na możliwych rywali, naprawdę nie trafiliśmy źle. Żaden z tych zespołów nie ma podejścia do Crvenej zvezdy czy Rosenborga.
Zrinjski mocno zmienił się kadrowo od ostatniego dwumeczu z Legią, ale to samo można powiedzieć o mistrzu Polski. Spartak Trnawa w tej parze I rundy jest zespołem nierozstawionym, ale na pewno nie stoi na straconej pozycji. W składzie można odnaleźć kilku zawodników, którzy w polskiej lidze się nie wyróżniali. Mimo że Spartak zdobył mistrzostwo dość pewnie, nie jest to taki zbiór talentów jak Trencin dwa lata temu. Podstawowym napastnikiem jest tam Marvin Egho, który w Austrii nie był w stanie się przebić na poziomie Bundesligi. Będzie potrzeba więcej obserwacji, aby ocenić siłę tego zespołu. Sam nie chcę robić tego pochopnie, ale wstępnie uważam ich za rywala jak najbardziej do przejścia.
Zaria Bălți – Górnik Zabrze
Jedyne, czego można się tu obawiać, to samego Górnika, który (jako zespół) rozpada się i odchodzą z niego kluczowi zawodnicy. Marcin Brosz zrobił super robotę, ale cudotwórcą nie jest. Mimo wszystko na początek dostaje ostatni zespół bieżącego sezonu ligi mołdawskiej. Z klubami z tego kraju polskie zespoły rywalizowały raz, i choć było to niedawno, lepiej nie przypominać tamtej konfrontacji… Zaria, podobnie jak Rio Ave (rywal Jagiellonii), dostała się do pucharów tylko dzięki temu, że z powodów pozasportowych nie wystartował rywal (Dacia Kiszyniów przestała istnieć, u Portugalczyków Desportivo Aves nie otrzymało licencji).
Zaria to również zespół w rytmie meczowym. Powiem szczerze, że zdarzało mi się oglądać mecze ligi mołdawskiej (przy okazji obserwacji Sheriffa, albo końcówki sezonu, które tam prawie zawsze są ciekawe). Poziom jest tam bardzo niski i teoretycznie nie można sobie wyobrazić odpadnięcia. Jednak już tyle razy tak się wydawało, że chyba lepiej się asekurować…
Lech Poznań – Gandzasar Kapan
Osławiony wyjazd na wschód. Tak jak Górnik nie pojedzie do Bielców, a do Kiszyniowa, tak Lech nie będzie grał w Kapanie, tylko w Erywaniu. Obiekt w Kapanie jest remontowany, a od ponad roku Gandzasar rozgrywa swoje mecze domowe w stolicy kraju. Poziom sportowy? Armenię, z krajów UEFA najdalej położonych na wschód, oceniam najniżej, czyli teoretycznie tu też powinienem być spokojny. Lech, tak jak odpadał wielokrotnie w III rundzie i nie dawał rady słabeuszom, tak w I rundzie dawał radę, a gdy jeździł na wschód, wywoził stamtąd minimum remis. Teraz gra pierwszy mecz u siebie i jego wynik pewnie będzie kluczowy.
Czy z czegoś jestem więc niezadowolony? Szczerze mówiąc, jak patrzyłem na potencjalnych rywali Lecha, to widziałem tam jeszcze większych ogórków… Tutaj bez wysiłku się nie obejdzie, a przede wszystkim mam nadzieję na brak lekceważenia.
Zaria/Górnik – Buducnost Podgorica/AS Trenčín
Jak na brak rozstawienia – super. Taka była moja pierwsza myśl. Nie jest to Sparta Praga ani Ferencvaros lub Maccabi Tel Awiw. W teorii lepsza byłaby chyba tylko Levadia lub Dundalk, ale nasze przejścia z tymi zespołami nie były łatwe… No i Admira, którą chciałem najbardziej, bo to ostatni rywal Górnika w pucharach, a u progu nowego sezonu poważnie osłabiony i do ukąszenia. Zamiast tego mogą być Czarnogórcy lub Słowacy. Znamy i Buducnost, i Trenczyn, ale z pierwszymi dawno nie graliśmy, z drugimi – dwa lata temu Legia. Nawet przez ten czas sporo się zmieniło i znajomość tych zespołów jest już dużo mniejsza niż była.
Górnik może mieć szczęście do bliskich wyjazdów – Kiszyniów i Żylina (prawdopodobnie) to kolejno ok. 1050 i 150 km drogą lądową. W kontekście sportowym muszę jeszcze sporo wybadać na temat tych zespołów. Wstępnie jestem zdania, że Górnik bez choćby uzupełnienia tych pozycji, na których się osłabił, nie ma większych szans. Ma na to jednak dużo czasu, o ile przejdzie Zarię. Mimo wszystko tu mam najmocniejsze przeczucie, że los był łaskawy dla polskiego zespołu.
Jagiellonia Białystok – Rio Ave
Kolejny daleki wyjazd. Każdy o tym pisze, gdy mowa o podróży na wschód, ale Portugalia to południowo-zachodni kraniec Europy. Stadiony w Białymstoku i Vila do Conde w linii prostej dzieli ponad 2700 kilometrów. Więc jeśli daleką podróż uznajemy za minus, to tutaj też tak trzeba zrobić. Poziom zapewne jest wyższy niż u innych naszych rywali, ale w lidze portugalskiej jest bardzo duża różnica między czołówką a resztą. Nie mamy wielkiego materiału w postaci gry z innymi klubami z Portugalii niż Sporting, Porto, Benfica i Braga. W ostatnich latach były to tylko starcia Lecha z Belenenses.
Z tego co czytam, w Rio Ave było sporo osłabień i jeżeli przez pięć tygodni (bo aż tyle zostało do pierwszego meczu) się to nie zmieni, będzie to idealny moment na trafienie ich. Liga portugalska startuje w weekend 11-12 sierpnia, a więc po meczach Jagiellonii z Rio Ave (26 lipca i 2 sierpnia). Przeciwnik może być jeszcze nie do końca przygotowany, a wicemistrz Polski będzie miał za sobą już inaugurację Ekstraklasy.
Connah’s Quay/Szachtior Soligorsk – Lech/Gandzasar
Nie ma co ukrywać, jeśli Lech awansuje, jego rywalem będzie zapewne Szachtior. Ta nazwa nie robi na nikim wrażenia (może poza kibicami Cracovii), ale niedawno pisałem o tym, że jest to drużyna regularnie grająca w eliminacjach europejskich pucharów, jak inne kluby z czołówki ligi białoruskiej. Ostatnio jednak Szachtiorowi nie wiedzie się najlepiej. W sezonie 2017 w ostatniej chwili stracił mistrzostwo na rzecz BATE Borysów, a w pucharach, odkąd wyeliminował Zulte (które wcześnie pokonało Zawiszę), pokonał tylko Glenavon z Irlandii Północnej i Runavik z Wysp Owczych. Nie dał rady PSV (to oczywiste), Wolfsbergowi z Austrii (ok), ale też słoweńskiemu NK Domžale i litewskiej Suduvie Mariampol. Wygląda to na lekki zjazd.
Mimo wszystko z Walijczykami powinni dać radę, a jak będzie z Lechem? To byłby bardzo ciekawy dwumecz, w którym nie widzę jednoznacznego faworyta. Odpadnięcie z Szachtiorem byłoby pewnie uznane za kompromitację, ale mnie specjalnie by nie zdziwiło. Paradoksalnie z tego losowania jestem zadowolony, bo… wśród potencjalnych rywali widziałem groźniejsze nazwy.
Podsumowanie
Jeśli sugeruję dobre losowanie w II rundzie, a troszkę słabsze w I, to głównie mam na myśli kontekst – jaki to etap i na kogo można było trafić. Oczywiście, że Zaria jest słabsza od Trenczyna, Cork od Trnawy czy Gandzasar od Szachtiora. Ale nie jest to losowanie, po którym można przekreślić nasze szanse już po II rundzie. Jestem w stanie sobie wyobrazić ze 2-3 zespoły w III rundzie, z czego jeden mamy już pewny, bo nawet gdy Legia odpadnie, to trafi od razu do III rundy el. LE mistrzowskiej. Będzie więc sierpniowe granie w pucharach z naszym udziałem, a na ile licznym – ciężko to ocenić na tak długi czas przed meczami. Teraz pora na obserwację.
Po dzisiejszych losowaniach uzupełniłem pary II rundy i grupy w eliminacjach LE. Zapraszam.
Z Podgoricą kiedyś grała Polonia i łatwo nie było. Tamta Polonia była o zdecydowanie silniejsza niż dzisiejszy Górnik.
Gandzasar Kapan to za to daleka Gruzja. Raczej nie poleci zespół 3godziny samolotem, lecz jakimś autokarem lub pociągiem z dwa dni będzie się męczył. Na miejscu może być 40 stopni i zero wilgotności w powietrzu.
Więc tak idealnie to nie jest.
Losowanie raczej pozytywne. Najgroźniejsze jest chyba mimo wszystko Rio Ave - no ale to dopiero w drugiej rundzie. Oby tam był komplet.