Nowy sezon naprawdę się rozpoczął. Już znamy rywali polskich klubów w I rundzie, przed nami kolejne losowania jutro, a w międzyczasie jeszcze grupy do tych losowań.
Organizacja
Podobnie jak rok temu, nie mogę sobie odmówić komentarza na tematy formalne. Nie było tak źle jak w rundzie wstępnej (brak transmisji), poszło wręcz dość sprawnie. Nie było też jak dotąd problemów z opóźnieniem losowań. Grupy również otrzymaliśmy szybko, choć jednocześnie niespodziewanie. Przez długi czas na stronie UEFA wisiało tylko info z zakończonego już sezonu. Oczywiście finały LM i LE były niedawno, ale mimo wszystko brakowało jakiejkolwiek informacji odnośnie nowych rozgrywek. Ponadto po cichu zmieniane były daty losowań. Ostatecznie I runda w obu rozgrywkach została wylosowana dzisiaj, a II – będzie jutro.
Nie obyło się jednak bez wpadki organizacyjnej. Ostatnia para grupy 1 losowania el. LM, Łudogorec – Ferencvaros, nie miała wylosowanej kolejności spotkań. Normalnie obie kulki trafiają do wspólnej misy i kto zostanie wyciągnięty jako pierwszy, jest gospodarzem pierwszego meczu. Tym razem Łudogorec został wyciągnięty od razu z misy z zespołami rozstawionymi i ogłoszony gospodarzem pierwszego meczu. Jest to dobrze widoczne na wideo z losowania (od 7:42 w tym linku, dla porównania można obejrzeć losowanie pary poprzedniej lub następnej, aby zobaczyć, jak to powinno wyglądać).
Wykluczenia
Możliwe, że prawdziwe zamieszanie dopiero będzie. Już dzień przed losowaniem doszło do zmiany jednego uczestnika – Stumbrasowi Kowno cofnięto licencję na grę w Europie, w jego miejsce pojawił się Žalgiris Kowno. Natomiast w losowaniu eliminacji LM pojawił się klub Ararat-Armenia, który teoretycznie nie powinien zostać dopuszczony, gdyż nie spełnia zasady istnienia przez co najmniej 3 lata. Tak przynajmniej do tej pory się wydawało. Istnieją wersje, według których ten klub istniał już wcześniej i brał udział w młodzieżowych rozgrywkach w Armenii, a do seniorskich rozgrywek przystąpił dopiero w 2017 roku. Wszystko miało być następstwem przeniesienia klubu z Rosji do Armenii. Czy to z tego powodu, czy z innego, Ararat-Armenia został dopuszczony do rozgrywek, a do eliminacji LE trafił Pjunik Erywań.
Michael Heselschwerdt jednak bardzo wyraźnie zaznaczył, że wyniki losowania wcale nie muszą być ostateczne, ponieważ trwają postępowania UEFA wobec niektórych klubów. Istnieje temat Milanu, który może wybrać wykluczenie z gry w LE na poczet kary za Financial Fair Play. Wówczas zamiast Romy w eliminacjach grałoby Torino. Możliwe, że chodzi też o inne kluby, których przypadki nie są tak głośne.
BATE Borysów – Piast Gliwice
Czas wreszcie przejść do oceny tego, jak trafiliśmy. W przypadku Piasta jedna rzecz nie ulega dyskusji – trafił na najtrudniejszego przeciwnika, jakiego mógł dostać po podziale na grupy. The New Saints a BATE to ogromna różnica. Przeciwnik jest bardzo doświadczony w pucharach, gra w fazie grupowej co roku. W ostatnich 11 latach 9 razy grał w fazie grupowej, z czego 5 razy w Lidze Mistrzów, a 4 razy w Lidze Europy. Gdy dwa razy nie przechodził eliminacji, za każdym razem odpadał z klubem z Kazachstanu – najpierw z Szachtiorem Karaganda, a potem z Astaną.
BATE przez lata wykształciło sobie umiejętność przechodzenia eliminacji w sposób czasami nieefektowny i szczęśliwy, ale bardzo często skuteczny. Nie ma znaczenia, jak słabo by zagrali, dużo częściej awansowali niż nie. Doświadczeniem, którym zdecydowanie górują nad Piastem, potrafią zrobić bardzo wiele.
Czy jest jakaś szansa w przypadku Piasta? Teoretycznie nie powinno, ale kto wie, czy lepiej nie wypadnie w roli outsidera niż faworyta. Presji nie będzie żadnej, awansu tak naprawdę nie mamy prawa oczekiwać. Z drugiej strony, obiektywnie patrząc, mistrz Polski wśród nierozstawionych (zwłaszcza w grupie 3), wyglądał na papierze dość groźnie. BATE może myśleć, że nie ma się czego obawiać, ale również może mieć świadomość, że mogło trafić zdecydowanie łatwiej.
Dużym plusem jest fakt, że losowanie II rundy jest już jutro, a para BATE/Piast będzie w nim rozstawiona dzięki wysokiemu współczynnikowi Białorusinów. Słabszy przeciwnik w II rundzie byłby niezłą nagrodą za ewentualny sukces przeciwko BATE. Za to na pewno martwi fakt, że rywal jest w środku sezonu, a prawdopodobnie do dwumeczu przystąpi jako lepiej zgrany zespół.
UE Sant Julià/Europa FC – Legia Warszawa
Tu jest zupełnie odwrotnie niż w przypadku Piasta. Para andorsko-gibraltarska to zdecydowanie najłatwiejszy los. Nie graliśmy jeszcze z żadnym klubem z tych dwóch krajów, ale jak dotąd nie robiły one furory w eliminacjach europejskich pucharów.
W tym dwumeczu zagrożeniem dla Legii jest tylko ona sama. Pokazała już, że potrafi odpaść z niemal każdym, więc stać ją nawet na męczarnie z największymi outsiderami. Jednak tak łatwo jeszcze nie było. Chcąc awansować do fazy grupowej, tutaj należy oczekiwać dwóch zwycięstw i to bez większej dyskusji.
Ciężko określić faworyta w parze z rundy wstępnej, ale mimo wszystko lepsze wrażenie robi zespół z Gibraltaru. W krótkim czasie osiągnął lepsze wyniki niż Andorczycy przez 18 lat występów w Europie. Oczywiście „lepsze” oznacza tu zwycięstwo z TNS (co i tak nie dało awansu), przejście Pjunika Erywań czy remis z Prisztiną (potem była porażka 0:5). Sant Julià jak dotąd nie wygrała meczu w europejskich pucharach. Wyeliminowała tylko Tre Fiori z San Marino po dwóch remisach i serii rzutów karnych. Więcej o tych zespołach będzie można powiedzieć 27 czerwca i 4 lipca, kiedy zagrają ze sobą. Pierwszy mecz odbędzie się w Andorze.
Cracovia – DAC Dunajská Streda
Tu opinie są dość zgodne – mogło być lepiej. W zeszłym sezonie Słowacy z Trnawy i Trenczyna zdecydowanie zasłużyli sobie na respekt po meczach z nami. Z Dunajską Stredą jeszcze nie graliśmy, ale wstępnie wyglądają na bardzo ciekawy zespół. Mają rozbudowaną bazę treningową, nowoczesny stadion, a także wielu młodych zawodników pod wodzą niemieckiego trenera. Doświadczenie na pewno nie jest ich atutem. Cracovia wygląda na bardziej dojrzały zespół, jednak również niemający za sobą praktycznie żadnego przetarcia w pucharach. Ze składu, który grał ze Shkendiją dwa lata temu, pozostali tylko Budziński, Dąbrowski i Wdowiak, który jest na EURO U-21 i możliwe, że w tym dwumeczu nie weźmie udziału.
W lidze DAC na dobrą sprawę liczy się od dwóch sezonów, które zakończył na podium. To może nie być taka efemeryda jak Trnawa, która po zdobyciu mistrzostwa i sukcesie w pucharach praktycznie rozpadła się, bo wycofał się właściciel. Na razie jednak tu nie ma ani mistrzostwa, ani choćby III czy IV rundy europejskich pucharów, a więc na pierwszy ewentualny sukces dopiero czekają.
Biorąc pod uwagę siłę innych potencjalnych rywali i nasze ostatnie przejścia ze Słowakami, wylosowanie Dunajskiej Stredy nie wygląda korzystnie. Wbrew pozorom może to być też istotny dwumecz pod kątem rankingu krajowego. Aktualnie Słowacja traci do nas sporo, bo 1,625 punktu, ale 0,5 może odrobić już w bezpośrednim pojedynku. Wyeliminowanie Dunajskiej Stredy nie daje pewności, ale na pewno dużo większy komfort w patrzeniu za siebie w rankingu. Na pewno jednak Cracovia nie stoi przed łatwym zadaniem.