Jutro ostatni dzień eliminacji w sezonie 2024/25. Zaprezentują się w nim trzy polskie kluby. Wszystkie zaczną swoje mecze o godzinie 20:00.
AFC Ajax – Jagiellonia Białystok (pierwszy mecz: 4:1 dla Ajaksu)
Wiele wskazuje na to, że udział polskich klubów w Lidze Europy w tym sezonie skończy się na sześciu meczach w eliminacjach (czterech w wykonaniu Wisły i dwóch Jagiellonii). To regres względem zeszłego sezonu, kiedy Raków zagrał w tych rozgrywkach także sześć spotkań, ale w fazie grupowej.
Trzeba przyznać, że Jagiellonia nie miała szczęścia w tych losowaniach, które decydowały, z kim będzie rywalizować o fazę ligową LE. Nie dość, że trafiła na przeciwników mocniejszych od niej, to jeszcze takich, przeciwko którym jej styl gry jest mniej efektywny. Z kolei gdy została przez nich zmuszona do głębokiej obrony, nie czuła się w niej dobrze, między innymi dlatego, że na co dzień zupełnie tak nie gra.
Teraz, w odróżnieniu od meczu w Norwegii, Jagiellonia zapewne nawet nie łudzi się, że może powalczyć o awans, w co jeszcze można było wierzyć w dwumeczu z Norwegami. Mecz w Amsterdamie trzeba zagrać, zdobyć kolejne doświadczenie, a jeśli nastąpią sprzyjające warunki, może nawet zdobyć punkty. Rok temu na tym samym etapie Łudogorec też przegrał z Ajaksem 1:4 u siebie, ale na Johan Cruijff Arenie wygrał 1:0.
Ajax
Nie grał w weekend, jego mecz z Fortuną Sittard został przełożony. Ze spraw kadrowych: wypada z gry Steven Berghuis, wracają za to Kristian Hlynsson i Kian Fitz-Jim, możemy się więc spodziewać zmian w środku pola. Szansę w ataku zamiast Chuby Akpoma może za to otrzymać Brian Brobbey. Akpom może w ogóle odejść z klubu w obliczu tego, że testy medyczne przed transferem do Ajaksu przechodzi Wout Weghorst.
Jagiellonia
Jej problemem jest nie tylko styl gry. Obecnie przegrywa z każdym i dostaje w tych meczach po kilka goli. Dopiero w niedzielę nie były to cztery, a „tylko” trzy, ale porażka z GKS-em Katowice nie dała żadnych powodów do optymizmu. Jagiellonia wciąż popełnia te same błędy, a przez sporą część meczu była po prostu słabsza od beniaminka i mogła przegrać nawet wyżej.
Potrzebna jest przerwa, która jednak nastąpi dopiero w przyszłym tygodniu. Przed nią trzeba rozegrać jeszcze dwa mecze, z czego jeden jutro w Amsterdamie. Być może będzie kilka zmian w składzie, bo rotacje wydają się niezbędne. Po drobnych problemach zdrowotnych wraca kapitan Taras Romanczuk i może dostać szansę choćby z ławki.
Cercle Brugge – Wisła Kraków (pierwszy mecz: 6:1 dla Cercle)
Mecz w Krakowie to też było zderzenie dwóch różnych poziomów. Wisła nie pomogła sobie sposobem gry, czyli usilnym rozgrywaniem od bramki. To napędzało Belgów, którzy właśnie czyhali na błędy na połowie Wisły. Przy wysokim wyniku wydaje się to absurdalne, ale spokojnie można było uniknąć mniej więcej połowy straconych goli. Padały trafienia z pozycji dalekich od stuprocentowych, czasami pomagały rykoszety. Z samej gry nie wyglądało to tak źle, ale wysoka porażka stała się faktem.
Teraz atmosfera meczu będzie zapewne całkowicie letnia. Oba zespoły wiedzą, jak ten dwumecz się skończy, do tego zainteresowanie kibicowskie wokół Cercle ogólnie jest małe, a tym bardziej powinno tak być podczas meczu o nic.
Cercle
Jego mecz z Gentem w lidze belgijskiej został przełożony. Środkowy pomocnik Abu Francis otrzymał tylko jeden mecz kary za czerwoną kartkę przeciwko Molde i będzie mógł jutro zagrać. Wczoraj z kolei sprowadzono obrońcę Dalangunypole Gomisa, ale nie będzie mógł zostać zgłoszony do tej rundy.
Kévin Denkey nadal nie został sprzedany, a Cercle będzie musiało prawdopodobnie nieco zejść z ceny, której oczekuje. To nie znaczy, że gwiazda zespołu zagra od początku z Wisłą. W innym meczu pucharowym, rewanżowym z Molde, zaczął na ławce, kiedy skład był mocno zmieniony z powodu gry co trzy dni. Teraz Cercle miało tydzień przerwy, ale stawka jest podobna jak z Molde, a więc głównie punkty rankingowe, nie zaś kwestia awansu. W dodatku w niedzielę czekają go derby z Clubem Brugge.
Wisła
Jako jedyna z polskich klubów przełożyła swój mecz ligowy, zresztą nie jeden, a aż dwa, bo ten z Górnikiem Łęczna był pierwotnie zaplanowany na dzień pierwszego starcia z Cercle. Jak by to nie zabrzmiało, priorytetem jest mecz z Kotwicą Kołobrzeg w niedzielę, na który Wisła uda się z Belgii z pominięciem powrotu do Krakowa.
Do gry wracają Igor Łasicki oraz Łukasz Zwoliński, którzy mogą dostać szansę w Brugii, zresztą skład może być zmieniony na kilku pozycjach. Natomiast James Igbekeme nie jest zgłoszony do rozgrywek europejskich.
Drita Gnjilane – Legia Warszawa (pierwszy mecz: 2:0 dla Legii)
Z naszych trzech meczów jest tym, w którym różnica bramkowa wskazuje, że może być trochę emocji, choć lepiej, aby ich nie było. Oby był to mecz z kategorii do zapomnienia. Sytuacja wygląda tak, że jest pewien komfort, ale i tak trzeba wyjść stuprocentowo skoncentrowanym. Nie można sobie pozwolić na rotację choćby w połowie taką jak w Walii, ale do tej pory Legia nie daje sygnałów, aby miała lekceważyć mecz w Kosowie. Już w Warszawie starała się o wyższe zwycięstwo niż 2:0, wiedząc, że w rewanżu może nie być łatwo.
Drita
Ostatecznie przełożyła swój ligowy mecz z KF Suhareka i nadal pozostaje bez choćby jednego rozegranego spotkania po trzech kolejkach. Za czerwoną kartkę z pierwszego meczu pauzować będzie Hasan Gomda. Prawdopodobny jest powrót do formacji z czwórką obrońców z Besnikiem Krasniqim ustawionym z prawej strony.
Można odnotować mobilizację kibiców Drity na mecz w Prisztinie, według stanu na dziś wykupiono 7 tysięcy biletów, czyli mniej więcej połowę stadionu. Postawa i wynik z pierwszego meczu zostały uznane jako niezłe i wciąż jest jeszcze wiara w to, że zespół może powalczyć o awans.
Legia
Cały czas można mieć do niej zastrzeżenia pod kątem gry, ale wyniki jako całokształt ją bronią. Nie ma czasu, aby cokolwiek poprawiać między meczami przy wielu zmianach w składzie, co zresztą jest też problemem pozostałych naszych klubów. Wrzesień będzie inny – najpierw dwa tygodnie przerwy, a potem tylko mecze co tydzień. W Pucharze Polski pucharowicze pauzują w pierwszej rundzie, a faza ligowa LK (oby z udziałem Legii) startuje w październiku.
Po meczu ze Śląskiem pewnym problemem dla Legii jest zderzenie Kacpra Tobiasza z Arturem Jędrzejczykiem, przez co ten pierwszy będzie występować w kasku, a drugi musi trochę odpocząć od grania. Defensywa Legii w ostatnim czasie zanotowała czyste konto tylko w pierwszym meczu z Dritą, kiedy przeciwnik głównie się bronił. Obraz rewanżu może być inny i obrońcy mogą być zmuszeni do innej pracy niż tydzień temu, ale i tak osłabienia Legii w tej formacji nie powinny być decydujące.
Inne mecze
Od godziny 20:00 wszyscy będziemy wystarczająco zajęci, a będzie jeszcze ciekawiej, bo w tym samym czasie swój rewanż z Lens będzie rozgrywał Panathinaikos (pierwszy mecz: 2:1 dla Lens). To może być bardzo istotne rozstrzygnięcie dla Grecji, która może mieć trzy kluby w fazie ligowej zamiast dwóch. Wcześniej, o 19:00 rozpocznie się mecz Trabzonsporu z St.Gallen (pierwszy mecz: 0:0) i analogiczna sytuacja, jeśli chodzi o Szwajcarię (chyba, że sensację sprawi Servette). Dzień pucharowy zostanie zwieńczony kilkoma ważnymi dla nas meczami zaczynającymi się o 21:00, choć tylko Rapid Wiedeń ma stykową sytuację z Bragą (2:1 w pierwszym meczu dla Portugalczyków).
Podsumowanie
Nikt nie wierzy, że Jagiellonia i Wisła mogą coś jeszcze ugrać. Chodzi nawet nie o awans, a o urwanie choćby remisów. Zarówno Ajax, jak i Cercle mogą sporo pozmieniać w swoich składach, zwłaszcza ci pierwsi raczej czują się pewni siebie. Trener Cercle już rotował, po tym jak z Norwegii przywiózł wynik 0:3 i nieoczekiwanie słabszy skład spisał się całkiem dobrze, wygrywając 1:0 w rewanżu mimo gry w osłabieniu liczebnym. W takich meczach o nic działy się już różne rzeczy i może pewne zdobycze jednak się pojawią, ale niewątpliwie będzie o nie trudno.
Jak co tydzień największe nadzieje związane są z Legią. Trudny teren w Prisztinie w sensie dosłownym może już nie być taki jak do tej pory, bo murawa powinna być dużo lepsza niż w poprzednich miesiącach. Pora meczu, a co za tym idzie – pogoda, też nie powinna przeszkadzać. Po prostu nie ma wymówek, jutro o tej porze kluczowe jest to, aby można było już w stu procentach rozpatrywać Legię w fazie ligowej.
Niestety ciągle słyszę tłumaczenie o Jagielloni, że zdobywa doświadczenie i to zaprocentuje w przyszłości, ale obawiam się, że to będzie tak samo jak z Pogonią przez trzy sezony, niby zdobywali doświadczenie a nie przebili minimalnego rankingu gwarantowanego przez kraj, Obecnie nie są pewniakiem do top 6 naszej ligi. Obawiam się, że Jagiellonia nie będzie grać częściej w pucharach niż Śląsk/ Lechia w ostatnich latach. Kolejną ewentualną batalię zaczną w lidze konferencji pewnie bez rozstawienia w III, IV rundzie i nie wróżę im fazy ligowej. Oby tylko zdobyli jakieś punkty w grupie w tym sezonie. Na razie nie zdobyli więcej niż zwykle zdobywała Pogoń.
Jedyną szansą dla nas jest Lech, Raków, Legia w pucharach. Pozostałego do kwartetu nie widzę.
Trzeba zdobywac doswiadczenie w europejskich pucharach. Przeciez tam do gry uzywa sie kwadratowej pilki, boisko jest trojkatne, a mecz rozgrywany w dwoch tercjach 4x15. No i ten spalony na niebieskiej.
Nie wiem co za medrzec wymyslil "zdobywanie doswiadczenia w jakichs rozgrywkach". Pilka to pilka, poza turniejami typu finaly ME, gdzie czasem trzeba pokombinowac w meczu fazy grupowej (ale to glownie zadanie dla sztabu szkoleniowego), to gra sie wszedzie tak samo.
Jesli pilkarz nie umie przyjac pilki w lidze, to w pucharach tez nie bedzie umial.
To ze piłka nozna składa sie z 11 piłkarzy, piłki i bosika wszedzie, to wiadomo.
Bardzo spłycasz kwestie doświadczenia.
PIłka nożna jest bardzo prostym sportem jesli chodzi o zasady, ale bardzo skomplikowanym jeśli chodzi o złożoność czynników wpływających na końcowy wynik.
Kilka przykladów tego zdobywania doświadczenia:
1. Doswiadczenie grania z druzynami o wyzszej kulturze gry, w szybszym tempie, z piłkarzami o większym umiejętnościach. Gdy 5 lat bedzie grał ze słabiakami to się raczej nie rozwiniesz, gdybys 5 lat grał z lepszymi od siebie, zdecydowanie powinieneś się rozwinąć i być po tych latach lepszy.
2. Pewność siebie - gdy grałeś z tuzami europejskiej piłki i udano ci się kilka razy dowieźć dobry wynik, to piłkarz bardziej wierzy w swoje umiejętności i nie przestraszy się mocniejszego od siebie rywala już w szatni, jak to często bywa.
3. Doświadczenie zbierają nie tylko piłkarze na boisku, ale też klub - zdecydowanie widac, jak wielki problem dla polskich druzyn jest granie co 3 dni. Proces trenningowy niemal nie istnieje, musisz wiedzieć jak zarządzać jako sztab mikrocyklem pomiedzy spotkaniami i nauczyć się odpowiednio rotować piłkarzami.
To tylko pierwsze trzy przykłądy które od razu przyszły mi do głowy. A zapewne taka lista byłaby znacznie dluższa po większym zastanowieniu.
WIęc to mityczne doświadczenie często ma znaczenie.
Oczywiśćie zgadzam się co do tego, ze jesli ktos raz na 5 lat bedzie kwalifikował się do eliminacji, to takie zbieranie doswiadczenia od czasu do czasu kompletnie nic nie da.
@urbas jasne, masz rację i z naszej ligi najlepszym przykładem tego jest Raków, mimo zeszłorocznej zadyszki spowodowanej wieloma czynnikami. Budowali ranking, ale przede wszystkim kadrę i struktury klubu jako całość, ale i poszczególnych piłkarzy.
Nawiązując znowu do Pogoni, czy nawet do wcześniejszych przygód Śląska, Lechii, Piasta czy Zagłębia, ich kadra, trenerzy zmieniali się na tyle często, plus brak było długofalowej wizji rozwoju całego klubu, ciężko było mówić o rozwoju. Wpływ na to ma wiele czynników, sprzedaż trzonu zespołu po sukcesie, finanse, brak cierpliwości itp.
Zmierzam do tego pośrednio bardziej przez pryzmat zachłyśnięcia się Jagiellonią aż do pierwszego meczu z Bodo, że Jaga nie będzie podobnie jak Pogoń wartościowym przedstawicielem w pucharach w przyszłości i na dzień dzisiejszy nikogo takiego nie widzę i jeszcze trudniej nam będzie mając 5 drużyn w pucharach w przyszłości.
Szansą może być zdobycie pucharu przez kogoś spoza rankingowego top3 i szczęście w losowaniu.
Nadzieją dla nas też może być fakt, że do ekstraklasy coraz częściej przychodzą gracze ograni w pucharach w innych klubach, wtedy ciężar przesunie się na struktury klubu i sztab.
Niestety ogladalem mecz Legii. Gra była taka, że pękają oczy.
Najważniejsze, że zrobili swoje. Za miesiąc mogą być już w innej formie.
Poza tym na sztucznej trawie to zupełnie inna gra, co było widać
Oby, bo z taka gra jak przeciwko Dricie to bedzie problem z wyjsciem z grupy.
To nie byla sztuczna murawa, tylko hybrydowa. Ale nie oszukujmy sie, ze tutaj murawa byla decydujaca. Ona moze dawac ile? 20%? Legia grala na 5%.
zdecydowanie z taką grą w fazie ligowej to szaleństwa nie będzie, a awans moim zdaniem będzie nierealny.
St.Gallen niestety z awansem po karnych, Panathinaikos też szczęśliwie przeszedł. Czyli Szwajcarzy i Grecy będą mieć po 3 drużyny.
No dobra, nie można mieć wszystkiego.
Wiadomo, ale mimo wszystko wielka szkoda, bo było blisko. St.Gallen najpierw awans w wiadomych okolicznościach ze Śląskiem, a dzisiaj po karnych. Lens z Panathinaikosem strasznie pokpiło sprawę, najpierw nie wykorzystali do końca przewagi w pierwszym meczu, a teraz zmarnowali karnego. No i jeszcze w poprzedniej rundzie Kopenhaga też się uratowała w karnych, a dzisiaj przyklepała awans do fazy ligowej. Awanse tych drużyn wisiały dosłownie na włosku, a teraz mogą one nabić sporo punktów. Fajnie, że chociaż Brann odpadło, i Norwegia nie będzie mieć też trzech drużyn.
No wlasnie. Niewiele zabraklo, a Slask by tam gral zamiast Gallen. Zabraklo "tego czegos". Tu wygrane karne, tam jakies fuksy... No, ale i tak jak Jagiellonia i Legia beda grac taki piach w fazie grupowej, to punktow nie nabijemy.
Coś tam nabijemy, ale faktycznie na tą chwilę nie wyglada to optymistycznie.
Całe szczęscie ze faza ligowa w LK zaczyna się bodajze dopiero w pażdzierniku. WIec jest trochę czasu zeby się ogarnąć.
Wisła prowadzi 2:0. O awansie nie ma co myśleć ale może uda się zdobyć jakieś punkty.
Tymczasem pierwsza dobra wiadomość dnia: norweskie Brann odpadło
Czyli Norwegowie będą mieć 2 drużyny, Izrael ma 1, Dania też będzie mieć 1 lub 2. Niech jeszcze odpadną St.Gallen, Servette i Panathinaikos; to Szwajcaria i Grecja też zostaną z 2 drużynami.
Patrząc na przyszłoroczny ranking (obejmujący 3 ostatnie sezony + trwający), jesteśmy obecnie na 17. miejscu. Na miejscach 11-16 jest wyżej wymienione 5 krajów oraz Austria. Jest spora szansa, że z tego grona tylko Austria będzie mieć więcej drużyn.
W takim układzie zwłaszcza dogonienie Izraela i Szwajcarii wydaje się możliwe. Izrael - wiadomo, bo ma tylko Maccabi w LE. Szwajcaria jeżeli faktycznie zostanie z dwiema drużynami, to też będzie w gorszej sytuacji, bo ich punkty dzielą się na 5. W dodatku Young Boys są w LM
Zwłaszcza dogonienie Izraela i Szwajcarii jest możliwe przy dobrych wiatrach. Gdyby się udało, to za rok moglibyśmy startować z 15. miejsca.
Izraela - wiadomo, bo ma tylko Maccabi w LE. A Szwajcaria gdyby została z dwiema drużynami, też będzie w gorszej sytuacji, bo ich punkty dzielą się na 5, w dodatku Young Boys gra w LM. Ale najpierw St.Gallen i Servette muszą odpaść.
Sorry, coś się źle skopiowało wyżej.
Wydaje mi się że w LM też będą punktować te słabsze kluby.
@Konrado
Nikt nie mowi, że nie mogą punktować, ale na pewno jest o to trudniej, gdy się ma za rywali drużyny z LM niż z LKE.
To są rywale YB: Inter, Barcelona, Atalanta, Szachtar, Crvena Zvezda, Celtic, Aston Villa, Stuttgart
W sumie niezłe losowanie z ich perspektywy, ale na papierze z nikim nie będą faworytem. Crvena, Szachtar i Celtic to takie
"50/50".
Niestety, St.Gallen do przerwy prowadzi w Trabzonie i to jest większy problem.
abc - więc przy takim losowaniu to mnie by wcale nie zdziwiło, jakby takie Yuong Boys zdobyło podobną ilosć punktów w LM co Legia w LK.
@urbas
Mnie też nie zdziwi jeśli YB coś ugrają, ale również mnie nie zdziwi np. 7 porażek i remis. A Legia zobaczymy kogo wylosuje. Równie dobrze może trafić np.: Kopenhagę, APOEL, HJK, TNS, Borac i Larne; i będziemy mówić, że 4-5 zwycięstw to obowiązek.
Skoro kilka krajów, które tak się przypadkowo składa, kontrują europejską piłkę, dostaje gwarancję posiadania kilku klubów w LM i LE, a potem gwarancję punktów nawet jak nic tam nie ugrają, to de facto mamy system, w którym te kraje nigdy nie spadną w rankingu. To się nazywa ustawka. Totem Boniek z Platinim dostali od nich trochę kasy, żeby opowiadać bajeczki o załatwieniu nam łatwiejszej drogi do fazy grupowej. Nie dajcie sobie ludzie wmawiać przez gównomedia, które nota bene kontrolują ci sami ludzie, że to wstyd być Polakiem a polska piłka to dziadostwo. To nie jest nasz wina, tylko wina tej mafii, która ostawiła zasady pod siebie a nas rzuciła ochłapy.
Ale jak to, przecież system punktowania jest zepsuty, bo można wygrać kilka meczów w LK i zdobyć kilka punktów, a w LM czy LE wszystko przegrasz i co wtedy.
Tej czołówki i tak już się nie dogoni, ale ranking od lat działał tak, że można było zdobywać punkty w słabszych rozgrywkach i w kolejnych sezonach mieć łatwiejszych rywali (rozstawienie) lub późniejszy start (poprzez ranking krajowy). Kto wykorzystywał te zdobycze - fajnie, potwierdzał swoją wartość wyżej i dalej korzystał, choć wciąż nie w takim stopniu jak ścisła czołówka. Jak nie wykorzystywał, to wracał na miejsce, w którym był wcześniej, a w jego miejsce wchodził ktoś inny.
W każdym razie ruchy w rankingu są czymś normalnym, oczywiście poza top 4 czy 5. Zamiast tego wiele osób by chciało, aby sama obecność w wyższych rozgrywkach rekompensowała porażki (które nie są pewne, a w nowym systemie powinno być mniej zespołów z kompletem porażek, bo każdy zagra z rywalami ze wszystkich koszyków). To doprowadziłoby do jeszcze mocniejszego zabetonowania obecnego układu, ale już nie tylko w czołowych kilku ligach, a bardziej top 10 czy 12.
Oczywiście możemy przejść rewolucję i zacząć wartościować punkty w zależności od siły przeciwnika, ale i tak trzeba by ustalić wartości początkowe, które prawdopodobnie i tak dawałyby ogromną przewagę najlepszym klubom i krajom. Możliwości niwelowania różnic przez słabszych też nie byłyby oczywiste.
Wracając bardziej do tematu, naszą winę też w tym widzę, bo przez lata trwoniliśmy potencjał i gdy była okazja ustabilizować się na przyzwoitym czy średnim poziomie, to zaliczaliśmy kompromitujące wyniki. Nie ma innego wyjścia jak wpasować się w ten system, który jest. Na 10. czy 12. miejscu to wciąż będą ochłapy w porównaniu do lig z top 4, ale i tak byłoby to coś znacznie korzystniejszego niż to, co jest obecnie.
Naszą winę też w tym widzę? No proszę Cię, to jest tylko i wyłącznie nasza wina. Skoro Czechy mogą być w top10, to każdy może. A że Polska jest większa od Czech i przez to ma ma większy potencjał (choćby finansowy), to gdybyśmy postępowali właściwie, bylibyśmy wyżej niż Czesi.
Ale spokojnie, mamy już stadiony, akademie, postęp jest.
@POLAK
Bzdura, akurat ranking zawsze dawał szansę wskoczenia do czołówki przez to że:
1. Liczba punktów jest dzielona przez liczbę drużyn.
2. W niższych rozgrywkach zdobywało się tyle samo punktów (bonusy były mniejsze, ale przez lata to była niewielka różnica, teraz się trochę zwiększa).
W sezonie 2005/06 Hiszpanie wygrali i LM (Barcelona) i Puchar UEFA (Sevilla), a oprócz tego mieli jeszcze jedną drużynę na poziomie półfinału LM, i dwie kolejne we wcześniejszych etapach, oraz jeszcze jedną w 1/16 finału PU. A najwięcej punktów do rankingu krajowego zdobyła Rumunia, która miała w sumie tylko 3 drużyny. Jedna z nich odpadła w grupie Pucharu UEFA, a dwie doszły do 1/4 finału, i to wystarczyło do 1. miejsca.
Gdybyśmy potrafili do 1/4 LKE jednocześnie wprowadzić jeszcze jedną drużynę oprócz Lecha, plus kolejną np. do 1/8 LKE, to też mielibyśmy wynik bliski top5. Zresztą, masz przykład Belgii z zeszłego roku. Hiszpanie w zeszłym sezonie mieli 5 drużyn w LM, z czego 3 zagrały w 1/4 finału, a Real ją wygrał. Belgowie w LM mieli tylko Antwerpię, która przegrała tam 5 z 6 meczów, ale za to pograli w LKE (jedna drużyna doszła do 1/2 finału, jedna do 1/8 i jeszcze jedna do 1/16), i dzięki temu osiągnęli zbliżony wynik w rankingu krajowym.
Problem polega na tym, że jak Rumunia mogła później wystawić nawet 7 drużyn, tak jak najlepsze ligi, to okazało się, że te 4 dodatkowe od razu odpadały, a teraz liczba punktów dzieliła się na 7, a nie na 3. I dlatego z powrotem spadli na "swoje miejsce". Ale to nie wina rankingu, tylko tego, że nie mieli tylu mocnych drużyn, i byli po prostu za słabi.
I jeszcze jedno:
"Skoro kilka krajów, które tak się przypadkowo składa, kontrują europejską piłkę, dostaje gwarancję posiadania kilku klubów w LM i LE, a potem gwarancję punktów nawet jak nic tam nie ugrają, to de facto mamy system, w którym te kraje nigdy nie spadną w rankingu."
Te punkty, które mają gwarantowane za "awans" do LM (de facto za miejsce z przydziału) nie są w żaden sposób decydujące. Więcej można ugrać biorąc udział w eliminacjach. Przykładowo, Włosi za udział 5 klubów w LM dostali z automatu 3.75 pkt. I to już jest po zwększeniu bonusów, wg zasad z zeszłego roku to by było 2.5 pkt. My rok temu na koniec eliminacji mieliśmy już bodaj 3.875 pkt, a teraz będziemy mieć około 3 pkt. Szwedzi np. już teraz, przed rewanżami, mają 4 punkty bez choćby jednego awansu do LM.
Myślę, że tu głównie chodzi o to, że od tego sezonu są gwarantowane punktu bonusowe za udział w rozgrywkach.LM ma zdecydowanie większy bonus od LE i LK, dlatego nawet nie wygrywając meczów ma się dopisane punkty, które pozwalają na utrzymanie się w rankingu krajowym
@Adam Zawsze były gwarantowane punkty bonusowe za sam udział w LM. Przeczytaj jeszcze raz, co napisałem.
chyba nie bierzecie pod uwage najwazniejszego, w sumie tego o co klubom ( wszystkim jak jeden) najbardziej chodzi - czyli o kase.
Mając gwarantowane 4 miejsca w LM ilość pieniędzy która ląduje w takiej lidze jest przeogromna. Za sam awans do grupy jest kasa, za wygranie czy zremisowanie spotkan jest kasa, za dzień meczowy jest kasa, a jeszcze większa kasa jest za rozpoznawalność ( nie bezposrednio, ale pośrednio ). To jest coś, co daje naprawde duze pieniadze, jesli wchodzisz coraz wyzej po szczeblu hierarchii rozpoznawalności w europejskim furbolu. I pewnie jeszcze z wielu innych żrodeł, które tu nie wymieniłem.
Razem daje to setki milionów eruo, które wpływają do ligi i zwiększają budzety klubów i ich rozwój.
Gdyby teraz zlikwidowali jaikolwiek ranking i kazali wszystkim grać w eliminacjach LM, to jak myślicie, z których lig byłoby najwięcej drużyn? ano z tych najbogatszych...
To jest taki sam mit jak ranking w tenisie. Słyszałem, że zawodnicy z top10 nie spadną, bo są rozstawieni i mają gwarantowane punkty...
Nie wiem, jak działa ranking w tenisie. Wysokie miejsce w rankingu uefa zdecydowanie zwiększa szansę, że drużyny z tego kraju dojdą do pewnego etapu, oraz że będzie ich tam więcej. I to jest prawda. Ale to nie jest równoznaczne ze zdobyciem większej liczby punktów, i tego chyba niektórzy nie rozumieją. Podałem wyżej przykład: Rumuni zdobyli więcej punktów, wprowadzając dwie druzyny do 1/4 pucharu uefa, niż Hiszpanie którzy wygrali LM i PU, plus mieli jeszcze inne drużyny które daleko zaszły. Więc o ile ranking daje gwarancję utrzymania pewnych wyników, to nie daje gwarancji utrzymania samego rankingu. Zasady są takie, że można podgonić tych, co są wyżej, nawet odnosząc mniejszy sukces od nich.
Kazdy maly punkt zdobyty przez zespol z Polski ma 2 razy wieksza wage niz punkty zespolow z Wloch, czy Niemiec. To tworzy de facto system, w ktorym trudno sie utrzymac wysoko w rankingu...
Federacje grajace w eliminacjach zdobywaja wiecej punktow niz te z miejsc gwarantowanych...
A przeciez wystarczy miec zespoly, ktore beda regularnie grac w Lidze Mistrzow, wygrac LE i mozna w ciagu 5 lat awansowac do top5.
Dokładnie tak. Ba, nie trzeba nawet grać w LM, bo nawet samym punktowaniem w LE/LKE można wskoczyć do top5. Było to już dość dawno, ale Rumunia raptem dwoma dobrymi sezonami w pucharze uefa niemal tego dokonała (dobrymi, czyli z 2x 1/4 i 2x 1/16 finału, nie mówimy nawet o wygrywaniu tych rozgrywek). Teraz byłoby trudniej o taki wyczyn, ale nadal można dogonić czołówkę w ciągu kilku sezonów. Top5 się nie zmienia, bo po prostu reszta lig faktycznie jest słabsza. Ranking nie jest tego przyczyną, a jedynie to odzwierciedla. Przy całej antypatii do tej organizacji, ranking uefa jest akurat dość sensownie skontruowany.
Wy to wszyscy trochę od złej strony bierzecie. Tu nie o sam ranking chodzi. To nie ranking sam w sobie daje tą przewagę.
Końcówka lat ubiegłego wieku - bardzo daleko w europejskich pucharach zachodził druzyny ze Szwecji, Rumunii, Bałkanów, Grecji itp.
Wygrana klubu ze wschodu w LM czy Pucharze Europy, bo tak to sie chyba wczesniej nazywało, nie było niczym nazdwyczajnym ani sensacyjnym. To była w sumie norma.
Teraz pytanie - dlaczego wszyscy tak chcą grać w tej LM. Prestiż i pieniądze - olbrzymie pieniadze płynące od UEFA, z dnia meczowego, z kontraktów sponsorskich itd itd.
Stała obecność tam gwarantowała dopływ olbrzymich sum pieniędzy. Stopniowe zagwarantowanie miejsca kolejnych druzyn z krajów Europy zachodniej spowodowało, ze do tych a nie innych lig pieniądze te płyneły stale i druzym strumieniem.
I teraz wyobrażcie sobie, ze wszystkie druzyny które brał udział w eliminacjach LM i te co juz mają zagwarantowane miejsca - grają w jednych eliminacjach. Czy cos by to zmieniło?
Nic, poza kilkoma niespodziankami zapewne w 90% druzyn byłoby dokładnie tych co obecnie.
Nastąpił zbyt duży dopływ pieniedzy tylko do wybranych lig zachodnich, a zabetonowanie tego systemu powoduje, ze nic w tej kwestii się nie może zmienić.
w LM brało dotychzas udział 32 druzyny - z czego ponad 20 to były tylko druzyny z 7 krajów. Z siedmiu na 53 kraje zrzeszone w UEFA! Czy to nie absurd? oczywiscie
Czy dałoby się temu zaradzić? Oczywiście żę tak - podział jak w ubiegłym wieku. LM tylko dla mistrzów. LE tylko dla zdobywców pucharów krajowych, a LKE dla druzyn z miejsc 2-4 i koniec.
I teraz od razu któś powie to co zawsze - a kto by tam chciał oglądać AIK Sztokholm z Partizanem. No do cholety, a dlaczego ktoś chce oglądac ManCity z PSG ? Przecież te kraje jeszcze z 15 lat temu kompletnie nic nie znaczył na piłkarskiej mapie europy. Ale dzięki kasie nabyly dobrych piłkarzy, podniosły poziom gry i teraz miliony ludzi na całym świecie chce ich oglądać.
I dokładnie tak samo zadziało by się z każdą druzyną na kontynencie, niezaleznie skąd by ona nie pochodziła. Jeśli DInamo Tbilisi podniesie swój poziom grania na sam szczyt, to też ludzie zaczną go oglądać.
Więc jak najbardziej w długiej perspektywie poziom klubów by się wyrównał, bo przychody z LM trawiały by do wszystkich lig a nie tylko do niewielkiego wycinka Europy.
Podsumowując teoretycznie jak najbardziej dałoby się to zrobić, natomaist w praktyce wiemy doskonale, że nic takiego nie nastąpi. Za to nastąpi kolejne betonowanie, gdzie róznice finansowe, a co za tym idzie sportowe, bedą się tylko powiększać.
Zapomniałem dopisać -podsumowując sam system w tym momencie niczego juz nie betonuje, bo przewaga klubó zachodnich nad wschodnimi jest tak olbrzymia, ze te zachodnie nie potrzebowały by obecnie miejsca gwarantowanego, większosc bez problemu awansowała by i tak do tej LM.
Jedynym ograniczeniem byłoby tylko to, ze tylko jeden zespoł z kazdego kraju mogłby startowac w el do LM. Ale to się nigdy już nie wydarzy.
I tak jesteśmy dosłownie w przedzień utworzenia Superligi ( chodzi mi o oddzielne rozgrywki utworzony przez kluby, bez UEFA) To jest zapewne tylko kwestia czasu.
4 silne ligi to i tak za dużo jak na Europę. W Stanach jest jedna liga NBA i jest ok. Czyli na ok. 300 mln kraj jest 30 drużyn.
Gdyby rozrzucić te kluby z lig top 4 i pieniądze po całym kontynencie, to mielibyśmy jakieś 20-30 w miarę porównywalnych poziomem lig do oglądania. W nich jakieś 400-600 drużyn do śledzenia. I co dalej?
Nikt by tego nie chciał śledzić i oglądać. To nie jest nikomu potrzebne. Jeśli polskie kluby będą odpowiednio zarządzane, to spokojnie dobiją do top10 i wyżej, będą w miarę regularnie w LM. Takim krajom jak Chorwacja, Litwa czy Luksemburg te wysokie pozycje zwyczajnie nie są pisane, bo tam jest po prostu za mało ludzi, względem innych krajów. Np. jeśli Legia ma 2 mln kibiców w całej Polsce, to jest to więcej niż wszystkie kluby w Chorwacji razem wzięte.
Legia zrobiła swoje Śląsk stracił ale nadrabila Wisła więc na zero....mamy 2 w fazie ligowej i dobrze ze w LK bo tu można punktować;) Legia jest w 2 koszyku LK w LE byłaby w 4!
Więc Jaga i Legia dobrze punktować i za rok będzie łatwiej patrz Slovan czy Czechów:)
Hmm, koszyk z którego jesteś losowany w fazie ligowej nie ma znaczenia.
Niekoniecznie to takie dobre, że mamy drużyny w LK, bo po pierwszej w LE i LM w tym sezonie będzie o 2 mecze więcej niż w LK, a po drugie w LK jest zdecydowanie mniej punktów bonusowych do zdobycia
Tylko że te 2 dodatkowe mecze są grane w styczniu, gdy nasze drużyny są na wakacjach. A punkty bonusowe są większe, ale żeby je zdobyć to trzeba zająć stosunkowo wysokie miejsce, o co w LM i LE może być bardzo trudno. Prędzej bym postawił, że Jaga zajmie np. 17 miejsce w LKE niż 21 w LE, a to jest tyle samo punktów.
Ma znaczenie, ale nie takie jak wczesniej. Nawet odwrotnie, lepiej byc w nizszym koszyku niz wyzszym.
Jaga spuchła fizycznie granie co 3 dni to inna dyscyplia niż granie co 7 dni jak ich kopacze robili od zawsze... z Litwa na świeżości grali swoje później jakby pilka była dla nich za szybką nawet z GKS czyli fizycznie siedli..
Jako kibic Jagi, który ze łzami w oczach cieszył się z mistrzostwa Polski, muszę przyznać, że nie da się oglądać tej ekipy teraz... Pominę milczeniem pucharowe "występy", ale w lidze z Cracovią i GKS-em zasłaniałem oczy... Wszyscy, dosłownie wszyscy są "pod formą", zachodzę w głowę, co się dzieje... Być może masz rację, że fizycznie nie wytrzymują, ale przecież umiejętności prostego kopnięcia piłki brakiem sił chyba nie da się wytłumaczyć.
Dzisiaj z Ajaxem marzę tylko o jednym, żeby nie było kompletnej kompromitacji, zapomnijcie o niespodziewanym, choćby jednym, punkcie.
Z Jagą dzieje się po prostu to, co z niemal każdą inną naszą drużyną w pucharach. Po prostu granie na dwóch frontach to zupełnie co innego niż w samej lidze, tak samo jak przygotowania do takiego sezonu. Nie chodzi nawet o zmęczenie fizyczne, ale jak grasz w czwartek, w niedzielę/poniedziałek i znowu w czwartek, to nawet nie masz kiedy zrobić porządnego treningu i cały czas jesteś w trasie. Dlatego Jagiellonii będzie ciężko wyjść z tego wiru porażek, bo nawet nie ma kiedy czegoś poprawić. A grając co tydzień możesz się w spokoju przygotowywać do kolejnego meczu, jest to nieporównywalny komfort.
U nas przez lata ta kwestia była bagatelizowana, lub wręcz wyśmiewana, że "nie mają siły biegać, a na zachodzie się cały czas gra co 3 dni". Co jest generalnie bzdurą, bo to nasze pucharowe drużyny rozgrywają więcej meczów. Taki Real czy inna Barcelona w LM jesienią grały zawsze po 6 meczów, do tego 19 kolejek w lidze hiszpańskiej. A my, chcąc grać w fazie grupowej, musieliśmy zagrać 12-14 meczów, i też podobną liczbę kolejek w lidze. Oczywiście, u nas liga startuje wcześniej, ale to też dodatkowa trudność, bo to oznacza krótką przerwę między sezonami, czyli mniej czasu na przygotowania. A w ten reżim dwóch meczów w tygodniu trzeba wejść z marszu, podczas gdy ci najlepsi zaczynają swoją grę "co 3 dni" dopiero w połowie rundy, gdy są już w pełni formy.
I tak dobrze, że Jagiellonia startuje od 2 rundy i przełożono też SP. Nie zmienia to faktu, że to jest mit, jakoby u nas grało się mniej. Kiedyś faktycznie tak było, bo mieliśmy ligę z 26-30 kolejkami, a elimnacje były krótsze i w fazie grupowej Pucharu UEFA też grało się tylko 4 mecze. Teraz gramy 34 kolejki (jeszcze niedawno nawet 37), gdzie 1-2 wiosenne kolejki są przeniesione na jesień, a eliminacje jak i faza grupowa są dłuższe. Więc już dawno nie jest to aktualne. Jesienią 2015 doszliśmy do ekstremum, bo Lech i Legia w ogóle zagrały wtedy najwięcej meczów w Europie: 12 w LM/LE, 4 w PP, 1 w SP, i aż 21 kolejek w lidze. W sumie aż 38 meczów. Na tym mitycznym zachodzie to niektórzy niewiele więcej zagrają przez cały sezon. Kuriozum.
W ostatnich latach ktoś częściowo poszedł po rozum do głowy. Zmniejszono liczbę kolejek, pozwolono na przełożenie dwóch meczów, dano też pucharowiczom wolny los w PP i zrezygnowano z rewanżów, a obecnie mamy poszukiwania nowego terminu dla SP. Ale mimo wszystko i tak mamy ciężko, dlatego każda drużyna w naszych warunkach ma taki problem łączyć ligę z pucharami. A Jagiellonia nie jest nawet drużyną z czołówki, tylko takim mocnym średniakiem, który w zeszłym sezonie wykorzystał jednoczesny kryzys Legii, Lecha i Rakowa. Więc nie może dziwić, że teraz sama ma problemy. Na szczęście trafiła na tych Litwinów, a faza ligowa startuje dopiero na początku października, więc teraz będzie miała miesiąc względnego spokoju na złapanie świeżości.
Legia grala w lutym na pelnej swiezosci, dlatego rozegrala swietne mecze z Norwegami, nie to co zmeczeni w sierpniu, albo pozniej jeszcze bardziej zmeczeniu jesienia z Aston Villa i Alkmaar.
Patronus - Legia w pucharach dała rade, ale w lidze juz nie. O to tu chodzi. Żeby potrafić łączyć te rozgrywki i grać dokłądnie tak samo, jakbys grał raz w tygodniu.
Nikt tego jeszcze u nas nie robi.
Chociaż generalnie uważam, żę to po prostu kwestia zbyt wąskiej kadry, a dokładnie zbyt małej liczby jakościowych piłkarzy, bo nie sama ilość, ale ich jakość tu ma znaczenie.
Nowy format ligowy przynosi więcej drużyn uczestniczących w rozgrywkach, więcej meczów i premii punktowych, przez co "w całościowej puli" za obecny sezon jest/będzie więcej punktów ogółem. To w prostej linii oznacza dewaluację dotychczasowego dorobku klubów i krajów, którego już nie da się porównywać do obecnych - i przyszłych - rozgrywek. Czy mam rację?
Może rozwinę myśl, bo napisałem chyba dość enigmatycznie ;) Wielu forumowiczów tutaj wzdychało wcześniej: "oby powtórzyć wynik sprzed roku lub dwóch"... Otóż w nowej formule ligowej powtórzenie tych wyników (6-7 pkt) może się okazać krokiem wstecz i nie zapewnić oczekiwanego awansu... Należy znacznie poprawić "osiągi" z dwóch ostatnich sezonów, żeby zauważyć efekt w postaci awansu w rankingu, bo... no właśnie z w/w powodów, które jednym zdaniem można określić - do wzięcia jest znacznie więcej punktów, niż wcześniej...
No tak, ale z tego "znacznie więcej" zapewne znowu największą część zgarną czołowe ligi, które będą obsadzać najwyższe miejsca w fazie ligowej, a z którymi i tak nie konkurujemy. Na naszym poziomie inflacja punktowa też wystąpi, ale nie musi być tak duża, jakby się wydawało.
Tak jak bylo tu wiele razy pisane. W obecnym systemie 7 punktow to tak jak 4 punkt 5 lat temu.
5 lat temu 5 sezonow po 5.5 punktu dawalo spokojnie top 15, nawet z szansa na top 10.
Ostatnie trzy lata 7 punktow dawalo spokojnie top 15, nawet z szansa na top 10.
Obecnie okolo 9 punktow bedzie dawalo spokojnie top 15, nawet z szansa na top10.
Bede zadowolony jesli bedzie gdzies remix w Meczach Wisly & Jagiellonii, moze rywale zagraja drugim skladem i dopiszemy pare punktow do rankingu, cala nadzieja W Legii oby przeszli dalej, wtedy jest szansa na uratowanie sezonu... co do jagielloni to jestem zaskoczony, myslalem ze beda grali odwaznie, pomyslowo, ze pilkarze sie zmotywuja, wyglada to jednak tak jakby pilkarze wychodzili przestraszeni? Wudac ewidentnie ze Mental jest nie ten, weszli w petle porazek, pyta ie czy uda im sie wyjsc z niej...
Wisla zaskoczyla. Nie wiem, czy Belgowie wystawili rezerwy, ale nagle zrobilo sie zal, ze w Krakowie bylo az 1:6.
Potoczyło się lepiej niż zakładano boiorac pod uwagę jaki w tym roku mieliśmy zestaw drużyn. Śląsk i Jagiellonia zgodnie z oczekiwaniami bez niespodzianek, Wisła ponad stan, Legia na plus.
Wszystko wskazuje na to, że Jagiellonia na 6 meczy w eliminacjach wygra 2 z Poniewieżem i przegra 4 kolejne. Miałem nadzieje co do tej drużyny, ale biorąc pod uwagę rozmiar porażek z Bodo i Ajaxem to ciężko o optymizm głoszony w komentarzach. Aby pobić wynik z ostatniego sezonu musimy wygrać 16 meczy mając do rozegrania zaledwie 12 w fazie ligowej prez Legię i Jagiellonie oraz 3 w dniu dzisiejszym. Legia także jest daleka od swojej najlepszej dyspozycji. Realnie patrząc to liczę na maksymalnie 3 zwycięstwa Legii i 2 zwycięstwa Jagiellonii w fazie ligowej. Daje to 1.25 punkty do rankingu krajowego. Przebicie bariery 5 punktów uznam za sukces, który mimo wszystko będzie słabym wynikiem
Z zwyciestwo w fazie ligowej jest 0.5 pkt a za remis 0.25. Dodatkowo są punkty bonusowe za awans z grupy, cwiercfinal itd. Wynik sprzed sezonu jest do pobicia. Wystarczy 7 zwycięstw około.
2,5 punktu 5 meczy po 2 punkty dzielone na 4,
jeśli dziś legia wygra to przy 5 wygranych na 12 prób będziemy mieli 5,595 punktów czyli najmniej od 3 lat, jeśli dołożyły do tego jeszcze 2 zwycięstwa to będzie 6,595 - tak mniej niż w zeszłych sezonach.
"Realnie patrząc to liczę na maksymalnie 3 zwycięstwa Legii i 2 zwycięstwa Jagiellonii w fazie ligowej."
W przypadku Legii obstawiam cztery wygrane, remis i jedną porażkę. Przegrana tylko z jednym zespołem z koszyka 1 lub 2 tym z którym zagrają na wyjeździe. Remis z drugim z tych zespołów.
W przypadku Jagi obstawiam trzy wygrane, remis i dwie porażki. Przegrane z zespołami z koszyków 1 i 2. Remis z zespołem z koszyków 3,4 z którym zagrają na wyjeździe.
Ja typowalem, ze Legia dorzuci jakies 2.5 punktu do rankingu w grupie. Ale jesli beda grac tak, jak dzis w Serbii, to moze skonczyc sie kompletem porazek. Trzeba miec nadzieje, ze na faze ligowa jednak druzyna bedzie gotowa w lepszej formie.
Jagiellonia to kompletne dno. Liczylem, ze w fazie ligowej dorzuca do rankingu 1.5 punktu. Teraz widze, ze nawet taki wynik bedzie sukcesem.
Ech, zycie polskiego kibica...
Czy nie powinniśmy,y w przypadku sąsiadów w rankingu kibicować im żeby weszły do trudniejszych rozgrywek, bo tam trudniej o punkty? Ktoś wyjaxni? Dzieki
Tak ale to dotyczy tylko Ligi Europy. W lidze mistrzow za awans dostaje sie min 6 pkt bonusowych dzielonych na liczbę druzyn w pucharach co odpowiada 3 zwycięstwom w lidze europy. A ciężko tez zakładać ze Young Boys będą mieć 8 porażek. Za każde zwyciestwo remis i każde wyższe miejsce w lidze są punkty.
Po pierwsze, jest 8 meczow, a nie 6, wiec latwiej o punkty, a nie trudniej.
Po drugie, moim zdaniem 3 i 4 koszyk w LE sa porownywalne z koszykami 1-3 w LKE. Zatem gra sie 4 mecze z zespolami trudniejszymi i 4 mecze z zespolami porownywalnymi, a w LKE 3 mecze z porownywalnymi i 3 mecze z latwiejszymi.
I wreszcie... Jesli myslimy o graniu w LM, to powinnismy myslec o graniu z najlepszymi, a nie z Backa Topola.
Patronus - nie wiem co masz na mysli mówiąć "myśleć" o graniu z najlepszymi.
Czy przez to myslenie Young Boys Celtic czy Crvezda są przygotowane na granie z najlepszymi? nie są. W tym sensie nie są, że nie wychodzą z grupy LM. Bez kasy pewnego poziomu nie przeskoczą. A ta kasa jest własnie w LM.
Więc najpierw trzeba się tam doczłapać, pozniej utrzymać i zgarniając tą kase wzmacniać zeby nawiązać jakaś sensowną rywalizację z najlepszymi.
A miejsce w rankingu może to znacznie ułatwić. Przykład Czechów, którzy mają gwarantowane miejsce w LM, pewnie nie odegrają tam zadnej istotnej roli, ale do budzetu wpadną kolejne mln euro.
Dobrze, że we wrześniu będzie luźniejszy terminarz, bo widać wyraźnie szczególnie u Jagiellonii, że potrzebuje złapania oddechu przed faza ligową.
Słowacja z klubem w Lidze Mistrzów.
Mistrz Polski spada dwa szczeble niżej.
Słowacja, podobnie jak Polska, od 3 sezonów pnie się w górę. I podobnie jak Polska wynik "ponad stan" - np zwycięstwo Spartaka Trnava z Lechem albo Ružomberok z Hajdukiem, przeplata przykrymi niespodziankami (porażka tegoż Ružomberoka w Armenii 3-0), co nie pozwala na zbudowanie wysokiego rankingu. W tym sezonie też Slovan pozostanie osamotniony, chyba, że ów Ružemberok odrobi 3bramkową stratę.
.
Odpadł z LM pogromca Jagiellonii Bodo/Glimt.
Odpadł także duński Midtjylland.
Za to awansowali "Młodzi Chłopcy". W trzech parach szwajcarsko-tureckich jeden dwumecz rozstrzygnął się na korzyść Helwetów.
Mieliśmy trochę "pecha" że mistrzem została Jaga, a nie Raków, Lech lub Legia. Przez rozpoczęciem pucharów cieszyłem się z Jagi bo do tej pory zawsze mieli mocny mental. Ale widać że puchary ich przerosły. Ale jak to mówią pierwsze śliwki robaczywki - może dzięki temu doświadczeniu za rok będą mocniejsi. No i nadal liczę że się przebudza i z równymi sobie i słabszymi powalczą w LKE i awansują dalej.
Ale jednak gdyby na ich miejscu był jakiś mocniejszy polski klub to przy tym losowaniu awans do LM był bardzo prawdopodobny.
Nie oceniałbym Jagi przez pryzmat żadnego z dotychczasowych rywali. I względem Litwinów, i względem B/G oraz Ajaxu, są w innej piłkarsko galaktyce.
Więcej o Jagiellonii dowiemy się, gdy przyjadą zespoły pokroju umownie St. Gallen w ramach FG LKE.
Akurat gdyby mistrzem została Legia, to byłoby dużo gorzej, bo Jaga nie przeszłaby ścieżki ligowej. Zostalibyśmy wtedy z samą Legią, a tak mamy obie.
A ogólnie najlepiej, żeby w pucharach co roku grały Legia, Lech i Raków, bo one mają największe możliwości, obycie pucharowe, plus rozstawienia, i największą szansę na zachowanie ciągłości wynikow. Wiadomo, że czasem się wyłożą, jak Lech ze Spartakiem, ale ogółem dają dużo większą szansę na dobry wynik. Przez 20 lat poza Lechem i Legią nikt nigdy nie wszedł do fazy grupowej ze ścieżki niemistrzowskiej. A te awanse są kluczowe, bo przy obecnych zasadach mistrz tam zawsze wejdzie.
A nie, przepraszam, Amica Wronki to zrobiła 20 lat temu. I potem przegrała wszystkie mecze.
Kolejna osoba powtarza mit o "doswiadczeniu". To ja przypomne, ze Legia w sezonie, gdy zostala wyeliminowana przez cweltik, wygrala 5 meczow w grupie LE. W kolejnym sezonie zagrala w grupie LM i potem w 1/8 LE. No to zdobyla tyle doswiadczenia, ze w kolejnym sezonie odpadla w dwumeczach z Astana i Sheriffem, w kolejnym z Trnawa i Dudelange. Potem dzieki doswiadczeniu odpadli z Rangersami, z Omonia i Karabachem.
Lech grajac w LKE zdobyl tyle doswiadczenia, ze w kolejnym sezonie odpadl z Trnawa, a potem nawet do pucharow nie wszedl.
BATE Borysow od 2008 do 2018 roku gralo 9 razy w fazie grupowej Ligi Mistrzow lub Ligi Europy. Doswiadczenia zebrali tak duzo, ze teraz seryjnie wygrywaja Lige Mistrzow, Copa America i Puchar Marsa.
Przestancie o tym "doswiadczeniu", mistrzem Europy zostal kilkunastoletni gowniak, ktory nie ma zadnego doswiadczenia, tylko po prostu gra w pilke.
@Patronus Mocno bzdetna wypowiedź. Mistrzem Europy zostało kilku gówniaków, bo miało obok siebie patanów z doświadczeniem w Realu i poważnej piłce. Wystaw jedenastu Yamali w składzie i masz hiszpańską młodzieżówkę, którą ze spokojem rozwali każda średnia europejska kadra. Doświadczeniem właśnie.
Kontrargumenty można mnożyć: doświadczeniem do LM wszedł właśnie Slovan (puchary co roku), Dinamo Zagrzeb (puchary co roku), Crvena Zvezda (puchary co roku). Wszyscy ograli akurat delikatnie mniej ograne, mniej doświadczone drużyny. Nawet Legia ograła Duńczyków (dwa sezony z rzędu) niczym innym.
Tak więc zluzuj ze swoimi teoriami, bo nie mają za bardzo pokrycie w rzeczywistości piłkarskiej. Pozdrawiam.
Wojtek - dokładnie tak jak piszesz. Po fazie grupowej LKE duzo bedzie mozna powiedzieć o tym, w jakim miejscu mozną ulokować Jage na piłkasrkiej mapie Europy.
aaa - dokładnie tak. Jakkolwiek na pierwszy rzut oka dziwnie to wygląda, to jednak dla pucharów zdecydowanie lepiej gdy do LE i LKE przystąpią Raków Lech i LEgia, bo mają jakieś rozstawienia i generalnie kazdy sie zgodzi ze obecnie są najmocniejszymi klubami w Polsce ( klubami, nie drużynami, bo to róznica), a do el LM niech przystąpi ktoś spoza tej trójki, bo przy takiej ścieżce spadków w eliminacjach niemal kazdy powinien awansować choćby do LKE.
Inna sprawa miałąby się w przypadku, gdybyśmy mieli ekipe, która byłąby zdolna do wejśćia do LM, wtedy lepiej gdyby jednak ta wygrała mistrzostwo i brałą udział w el. LM. Ale aż tak dobrej ekipy chyba jeszcze długo nie będziemy mieli, żebyśmy byli w miare pewni awansu.
Slovan jest w tym momencie w top 5 klubów regionu (wraz z czeską trójką oraz Ferencvarosem), awans do LM jest tego naturalną konsekwencją.
Jest to tyleż szokujące co prawdziwe. A dla nas chyba po raz kolejny zresztą już, bardzo bolesne.
Czy 6 punktów rankingowych, które zdobywa się za zajęcie nawet ostatniego miejsca w Lidze Mistrzów oznacza, że Słowacja zakończy sezon z minimum 10 pkt rankingowymi?
Nie, te punkty w rankingu krajowym są dzielone na liczbę klubów, czyli jest to 1,5 w przypadku Słowacji.