Zakończył się kolejny sezon Ekstraklasy. Już kilka razy wydawało się, że nasza liga nie może bardziej zaskakiwać niż do tej pory, potrafi jednak przesuwać kolejne granice. Między innymi dlatego jest tak bardzo ciekawa do śledzenia. Jednocześnie powstają pytania, jak to pogodzić z europejskimi pucharami i rankingami, gdzie stabilność i brak niespodzianek teoretycznie są bardziej wynagradzane niż nieprzewidywalność.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że nikomu nie odmawiam występu w pucharach ani nie chciałbym blokować tego dla grona zaledwie kilku zespołów. Trzeba docenić to, co w tym sezonie zrobiły Jagiellonia, Śląsk i Wisła. Ich udział w najbliższej edycji pucharów nie wyklucza jeszcze tego, że jako liga możemy pójść w górę lub chociaż utrzymać się na dotychczasowej pozycji. Te zespoły okazały się lepsze od tych, które teoretycznie miały większy potencjał. Teraz będą musiały udowodnić, że też go mają.
Teoretycznie stała czołówka powinna pomagać w pucharach, choć nie zawsze tak jest. Niektóre kluby nie potrafią przekroczyć pewnego poziomu. W Chorwacji co roku grają dokładnie te same drużyny. Teraz będzie już ósmy sezon z rzędu z tą samą czwórką, tylko raz w tym okresie całościowy zestaw był inny, bo mieli pięć zespołów i do Dinama, Rijeki, Hajduka i Osijeku dołączyła Lokomotiva. Zespoły poza Dinamem są jednak tak słabe, że nie są w stanie przebić się przez ścieżkę niemistrzowską, a nawet rozstawienie do III rundy włącznie nie daje im gwarancji corocznego dochodzenia do IV rundy. Wszystko opiera się na Dinamie, które samodzielnie nie jest w stanie wciągnąć Chorwacji na tyle wysoko, aby inne kluby też miały łatwiejszą ścieżkę.
Ścieżka niemistrzowska, w porównaniu do mistrzowskiej a także do zespołów, które zaczynają w eliminacjach LE i stamtąd mogą spadać do LK, nie wspominając już o tych, które zaczynają grać dopiero jesienią, jest bardzo trudna. Gdy jest się nierozstawionym, misja wejścia do fazy grupowej robi się jeszcze bardziej wymagająca. Ścieżka niemistrzowska zmieniała się w ciągu ostatnich kilkunastu lat, ale w tym czasie były ją w stanie przejść tylko Legia (trzy razy) i Lech (w sezonie pandemicznym z pojedynczymi meczami). Jednocześnie tylko raz polski zespół (Legia) wykorzystał rozstawienie we wszystkich rundach, w sezonie 2015/16, a i tak nie miał łatwo z Zorią Ługańsk. Dodatkowo Legia zrobiła to także w kolejnym sezonie, już w ścieżce mistrzowskiej, co dało awans do fazy grupowej LM.
Dlatego tak ważne jest, aby uprościć sobie drogę do fazy grupowej – najpierw za pomocą rozstawienia, a potem startem w późniejszych rundach w lepszych rozgrywkach. Pod tym względem zapewne lepiej by było, aby w pucharach zagrały drużyny z lepszym współczynnikiem albo z większą szansą na zbudowanie go na przyszłość. Jednocześnie nie mamy gwarancji, że wykorzystałyby ten przywilej i nie wiemy, czy znowu nie odpadłyby z kimś niżej notowanym. Z jeszcze innej strony, odpadnięcie Lecha ze Spartakiem Trnawa to – w zależności od indywidualnej oceny – być może pierwsza taka kompromitacja od 2019 roku i odpadnięcia Piasta z Riga FC.
Ostatecznie będziemy mieć tylko jeden zespół rozstawiony we wszystkich rundach oraz jeden w ścieżce mistrzowskiej, co teoretycznie powinno dawać nam podstawy do liczenia na dwa zespoły w fazie ligowej. Jeżeli będzie ich mniej, to będzie to oznaczać, że coś zrobiliśmy mocno nie tak lub mieliśmy sporego pecha w losowaniu. Jeżeli będzie ich więcej, będzie to wielka sensacja.
Mistrzem Polski została Jagiellonia, której punktowanie nie było idealne, ale wrażenie robi rozmach w ofensywie i liczba strzelonych goli. Jagiellonia, tak samo jak Legia ostatniego lata w eliminacjach, zaprzeczyła temu, że do osiągania dużych celów konieczna jest szczelna obrona. Te zespoły były na tyle mocne z przodu, z równomiernie rozłożonymi akcentami, że radziły sobie nawet tracąc po kilka goli na mecz. Legia tylko przez dwa miesiące, Jagiellonia w zasadzie przez cały sezon.
Dobrze by było, aby nastąpiła kontynuacja i Jagiellonia nie odchodziła od tego stylu gry. Są wątpliwości, że uda jej się utrzymać skład, choć z drugiej strony do tej pory funkcjonowała na tyle dobrze, że wyjęcie jednego lub dwóch ogniw nie chwiało całą drużyną. Już teraz zapowiadają tam raczej ostrożność i nawet jeśli kogoś sprzedadzą, to pewnie nie będzie większych inwestycji w drugą stronę, tylko znów szukanie okazji. Do tej pory wychodziło to nieźle, skuteczność transferowa jest bardzo wysoka, ale teraz wymagania idą w górę i może być trudniej im sprostać.
Większość czytelników tej strony na pewno o tym wie, ale odczułem już, że wiele osób jest nieświadomych tego, jak krótką drogę do fazy ligowej ma mistrz Polski. Po tym, jak potwierdzone zostało, że startuje od II rundy eliminacji LM, jest to droga wyjątkowo krótka. Warto to podkreślić: mistrz Polski ma zagwarantowane trzy dwumecze eliminacyjne, z których musi wygrać jeden, aby grać w fazie ligowej którychkolwiek rozgrywek. W pierwszym z nich, w II rundzie eliminacji LM, z większością możliwych rywali nie będzie faworytem. Jeżeli tam odpadnie, trafi na innego przegranego tej rundy. W przypadku pecha być może będzie to ktoś mocny, kto niespodziewanie odpadł. W razie kolejnego niepowodzenia trafi na zespół, który tak jak on odpadł dwa razy lub odpadł w I rundzie eliminacji LM. Tam już ryzyko mocnego rywala będzie niskie i trzeba by ogromnej kumulacji pecha, aby trafił się tam ktoś poza zasięgiem.
Oczywiście wolałbym, żeby ścieżka mistrzowska była drogą do fazy ligowej LM, a nie zapewnienia sobie pucharów o niższej randze. Niestety mistrzowie Polski przyzwyczaili do tak fatalnych wyników, że nawet IV runda eliminacji LM jest czymś wyjątkowym w skali kilku lat. Moim zdaniem to powinien być etap, do którego mistrz Polski powinien dochodzić regularnie, tak aby mieć zapewnione solidne premie, grę minimum w fazie ligowej LE i być zaledwie dwa mecze od LM. W nadchodzącym sezonie tego nie oczekuję, chyba że idealnie ułożą się losowania II i III rundy. Fazę ligową LK uważam za niezbędne minimum, ale jeśli tylko będzie okazja, trzeba będzie próbować powalczyć o więcej.
W trudnej sytuacji jest Śląsk, który nie ma takiego komfortu odpadania z kolejnymi rywalami. Normalnie powiedziałbym, że ma za sobą przetarcie sprzed trzech sezonów. Spojrzałem jednak na kadrę z tamtego sezonu i zostali z niej tylko Patryk Janasik, Petr Schwarz, Łukasz Bejger oraz trener Jacek Magiera. Nadzieja głównie w tym ostatnim, który poważnie traktuje puchary i zebrał w nich już trochę doświadczenia, i lepszego, i gorszego.
Śląsk grał seriami. Jesienią punktował znakomicie, notując 7 wygranych z rzędu, a był bardzo blisko kolejnej. Sezon zakończył czterema kolejnymi zwycięstwami. Miał też jednak okresy dużo słabsze i chyba głównie one, a także przepychane zwycięstwa, zostały głównie zapamiętane. Śląsk miał też kilka dobrych meczów, pokonał każdego z czołówki oprócz Górnika, ale nastroje wokół niego poza Wrocławiem nie są najlepsze. Można mieć poważne wątpliwości, czy ci zawodnicy nie mają właśnie za sobą sezonu życia. W dodatku istnieje duże prawdopodobieństwo, że odejdzie największa gwiazda zespołu, Erik Expósito. Na ten moment Śląsk podchodzi do eliminacji z dużym ubytkiem siły rażenia z przodu.
Wicemistrz Polski zacznie eliminacje LK jako nierozstawiony, co jednak nie jest końcem świata na tym etapie. Pogoń rok temu też była, ale trafiła na Linfield i tego efektu nie było widać. Pojawił się on dopiero rundę później, kiedy wylosowała Gent. Niestety oba przypadki łączy fakt, że potrzebne są aż trzy korzystne losowania, a nie tylko jedno. Zwłaszcza w III i IV rundzie jest to bardzo istotne.
Trzy lata temu Śląsk zdobył nie tak mało punktów rankingowych, jak na zespół, który w ostatniej chwili dostał się do pucharów i nikt nie oczekiwał niczego wielkiego. Był jednak niedosyt, bo przy ścieżce Paide, Ararat, Hapoel Beer Szewa i po nim ewentualnie Anorthosis dało się zrobić więcej, w tym nawet awans do fazy grupowej. Chciałbym, aby w najbliższym sezonie przynajmniej nie było gorzej, czyli aby Śląsk dotarł chociaż do III rundy, a jeśli nadarzy się okazja, to spróbować przebić tamten wynik. Losowania mogą te oczekiwania diametralnie zmienić.
Czas przejść do przegranych tego sezonu, a tę listę otwiera Legia. Wprawdzie osiągnęła minimum minimów i nagrodę pocieszenia, jaką są dla niej brązowe medale i udział w pucharach w najbliższym sezonie. Jednak w takim sezonie, gdy miała już za sobą okres przejściowy, przy takiej formie konkurentów, liczyło się tylko mistrzostwo. Czas, w którym Legia zdobywała je bardzo często, coraz bardziej odjeżdża. W ostatnich latach traciła szanse na to trofeum w najlepszym razie na trzy kolejki przed końcem, więc nawet nie można mówić o byciu w grze do końca. To duża porażka i warto utrzymywać wysokie oczekiwania, a nie zadowalać się wynikiem absolutnie minimalnym.
Są też okoliczności, które trochę inaczej wpływają na ocenę Legii. Ten zespół ma za sobą znakomity sezon pucharowy i nie zmienia tego ostatni dwumecz z Molde. Chcę to podkreślić: nie ma dla mnie znaczenia, że była to Liga Konferencji Europy, a nie Liga Europy. Nie ma znaczenia, że Legia osiągnęła dobre wyniki w oprawie zielonej, a nie pomarańczowej. Aston Villa, AZ i Midtjylland to wciąż bardzo dobre zespoły, które spokojnie mogły grać wyżej i tak zresztą będzie w następnym sezonie przynajmniej w dwóch z tych trzech przypadków. Legia osiągnęła też te wyniki w bardzo dobrym stylu, a doszedł do tego thriller w Wiedniu. Nie ma trofeum, ale świeże wspomnienia z pucharów są czymś pozytywnym w tej historii.
Oczekiwania wobec Legii mogą być też wyznaczane przez sytuację finansową. To moim zdaniem jedyne usprawiedliwienie tego, że pieniądze z pucharów i transferów nie poszły na dalsze inwestycje. Być może nie dało się przeskoczyć spłaty długów. Z drugiej jednak strony trzeba sobie radzić nawet w takiej sytuacji. W dodatku te długi z niczego się nie wzięły. Sezon nad Legią skończyły zespoły bez ogromnego potencjału finansowego, nawet zakładając, że Śląsk może jechać na deficycie dzięki pieniądzom z miasta.
Legia w tych trudnych warunkach musi sobie radzić i zbudować zespół, który będzie w stanie regularnie punktować co tydzień. Przy grze co trzy dni rozumiem problemy, ale w rundę wiosenną weszła bardzo źle i nawet mała liczba meczów nie pomogła. Legii zabrakło zmienników w kluczowych momentach, kiedy trzeba było utrzymać korzystne wyniki z Jagiellonią i Rakowem, przechylić szalę ze Śląskiem, a także uniknąć kompromitacji w Kielcach i Łodzi. Nie ma jednego meczu, którego Legia może szczególnie żałować, bo traciła punkty ze wszystkimi na niemal każdym etapie sezonu. Jednak wiosną mogła wszystko nadrobić, a w kluczowych momentach zabrakło dowiezienia pozytywnych rezultatów, od czego nie była wcale daleka.
Rozstawienie Legii we wszystkich rundach eliminacji to duża odpowiedzialność. Cofamy się o kilka sezonów, w których to od niej najwięcej zależało i to ona przykrywała fatalne wyniki innych zespołów. Kiedyś, jako jedyny polski zespół, była regularna. Teraz są obawy, czy będzie w stanie do tego wrócić. Nie podoba mi się wizja kolejnej rewolucji. Wolałbym widzieć niewielkie zmiany co pół roku, a nie przespanie jednego okna i mnóstwo zmian w drugim. Można było zacząć budować kadrę na puchary już kilka miesięcy temu, a teraz będzie dużo trudniej. Mało kto w lidze zrobił takie ruchy wyprzedzające, Legia może co najwyżej liczyć, że któryś z poprzednich transferów odpali na dobre, ale i tak ma duże braki. W ciągu pół roku straciła co najmniej dwa bardzo istotne ogniwa w ofensywie i na razie nie ma dla nich następców. Taktycznie trener Gonçalo Feio może to poukładać i może w defensywie będzie lepiej. Potrzeba jednak kogoś, kto zrobi różnicę z przodu.
Czwarte miejsce zostało zajęte przez Pogoń, co paradoksalnie czyni ją jednym z najstabilniejszych klubów z czołówki w ostatnich latach. Nie wypadła poza zakres miejsc 3-4, zagrała też w finale Pucharu Polski, co było poza zasięgiem innych zespołów z ostatniego top 4, z których żaden nie wystąpił nawet w półfinale (Lech siłą rzeczy nie mógł, skoro grał z Pogonią wcześniej, ale Legia i Raków już tak).
Atuty Pogoni przekształciły się w jej kule u nogi. Pomyślność w tym sezonie zależała od jednego meczu, w którym teoretycznie miała wszystko, aby wygrać. Koniec meczu kilka sekund wcześniej i ocena ostatnich miesięcy w wykonaniu Pogoni byłaby całkowicie odwrotna.
Oprócz konsekwencji w postaci braku trofeum, Europy i nagród finansowych są też inne. Przede wszystkim Pogoń zbudowała kadrę na tu i teraz, wokół doświadczonych zawodników będących w bardzo dobrej formie, do której mogą w przyszłości już nie nawiązać. Byłaby w stanie utrzymać ten skład, a nawet go poszerzyć na puchary i móc dalej budować swoją pozycję w Europie. Jej ścieżka, nawet z Ligi Europy, byłaby wciąż trudna, ale przy starcie od II rundy miałaby minimum to, co osiągnęła rok temu, czyli III rundę eliminacji LK. Budowa choćby współczynnika wciąż mogłaby zająć bardzo dużo czasu, ale byłaby szansa na kolejny krok do przodu. Teraz to wszystko trzeba przerwać, kto wie, czy ta drużyna się nie rozpadnie. Finansowo może być to trudne do udźwignięcia i podjęte ryzyko może teraz całkowicie odwrócić się przeciwko Pogoni.
Piąte miejsce to największy przegrany i skompromitowany sezonu, czyli Lech Poznań. To, co tam się stało, jest poniżej wszelkiej krytyki. Jak wypiszemy sobie nawet nie wszystko, a tylko częściowo, robi to ogromne negatywne wrażenie:
- Odpadnięcie ze Spartakiem Trnawa, który w Poznaniu długo nie miał nic do powiedzenia i cieszył się z porażki 1:2,
- Standardowa porażka ze Śląskiem 1:3,
- 0:5 w Szczecinie,
- Z prowadzenia 3:0 na remis 3:3 z Jagiellonią,
- 0:1 z Pogonią w przedostatniej minucie dogrywki w PP,
- 0:4 w Częstochowie,
- Porażki z Puszczą i Ruchem będąc zespołem znacznie słabszym, bardzo szczęśliwe zwycięstwo z ŁKS-em, który był lepszy grając w dziesięciu na jedenastu,
- 0:0 z Cracovią przy pełnym stadionie,
- Dwa samobóje i porażka z Legią 1:2,
- Porażka 1:2 z Koroną, spuszczająca Wartę do I ligi.
A to tylko samo boisko, bez wspominania o trenerze czy transferach.
Kozłem ofiarnym jest teraz Mariusz Rumak i pewnie słusznie, choć jesienią Lech przynajmniej był w stanie bez trenera ograć Ruch czy Puszczę. Wydawało się, że naprawdę mają na tyle mocną kadrę, że z tymi słabszymi i tak sobie poradzą, ale do czegoś więcej trzeba im zmiany trenera. Tymczasem oni przegrali w zasadzie wszystko, zwycięstwa następowały rzadko i często przypadkowo (oprócz ŁKS-u także zwycięstwo z Pogonią całkowicie niezgodne z przebiegiem gry), a uderzające było to, że porażki z dołem tabeli nie były pechowe, tylko całkowicie zasłużone.
To już nie jest tylko kwestia trenera, tam po sukcesie nastąpił całkowity rozkład i to nie pierwszy raz. Lech jest niereformowalny i naprawdę trudno liczyć na niego w długofalowej perspektywie. To są proporcje w postaci jednego dobrego sezonu na kilka lat, a powinno być odwrotnie – może się zdarzyć jeden słabszy.
Lech jest na prostej drodze do zaprzepaszczenia współczynnika, co też już robił w przeszłości. Na razie jeszcze będzie mógł zapewne liczyć na rozstawienie w eliminacjach LK we wszystkich rundach. Jednak mógł pójść znacznie dalej, być rozstawionym w eliminacjach LM lub liczyć na to, że będzie przesuwany na podstawie współczynnika klubowego. Tego nie będzie, w zamian pozostanie kolejna niewykorzystana szansa i zmarnowany potencjał.
Kolejnym przegranym jest Raków Częstochowa, który jednak miał swoje obiektywne trudności. Latem stracił dwie bardzo ważne osoby, czyli trenera i najlepszego zawodnika. Po raz pierwszy jako klub musiał mierzyć się z grą co trzy dni od lipca do grudnia, z czego część meczów pucharowych musiał grać w Sosnowcu. Dlatego za rundę jesienną jeszcze bym usprawiedliwiał, nawet mimo słabej Ligi Europy. Powiedzmy, że mogło to być przetarcie dla tej drużyny, w pewnym momencie nawet wydawało się, że już się odbudowują, ale zatarli to wrażenie wysoką porażką z rezerwami Atalanty.
Na rundę wiosenną nie ma już jednak wymówek. Raków regularnie zawodził i zasłużenie znalazł się dopiero na siódmym miejscu. Miałem wrażenie, że taktycznie został włożony w bardzo sztywne ramy. Grał cierpliwie, wymieniał podania i tak czas mijał, aż wreszcie mecz się kończył i Raków pozostawał bez większych efektów. Być może zabrakło wyjścia poza schematy, co może dałby Ivi López, a na pewno nie dał John Yeboah, od którego tego oczekiwałem, zwłaszcza w pucharach.
Raków miał też podobne problemy do Legii. Nie pomagał sobie stałymi fragmentami, w których zanotował ogromny regres, a w przeszłości wielokrotnie go ratowały. W dodatku coś, co jest tam standardem, czyli ogromna liczba kontuzji. Raków ma bardzo szeroką kadrę i tylko dzięki temu w miarę miał kim grać, w przeciwieństwie do Legii, ale powtarzające się urazy, często bardzo poważne, to bardzo duży problem. Zapewne bez poprawy warunków treningowych nie będzie lepiej i to może być poważne ograniczenie Rakowa na przyszłość.
W odróżnieniu od wielu innych klubów w lidze, Raków może liczyć na ogromne wpływy od właściciela. Nawet jeśli inne kluby też ich mają, to nie dostają od nich takich sum. Raków idzie w transferach na ilość, ostatnio gorzej było z jakością. Teoretycznie z powrotem Iviego i Marka Papszuna powinien znów być mocny, nie będzie już w ogóle grał co trzy dni, na razie trzeba traktować go poważnie. Jeden sezon bez pucharów może nim nie zachwiać. Nie jestem w stanie jednak powiedzieć, czy wróci do aż tak dobrych wyników jak w poprzednich latach.
Szanse na puchary miał jeszcze Górnik Zabrze, ale tutaj chyba nikt nie będzie miał pretensji o szóste miejsce. To, że w ogóle się włączył do czołówki i skończył sezon wyżej od ubiegłorocznego mistrza, już jest sukcesem. Tutaj uważam, że mógł być on jeszcze mniej trwały niż wyniki Jagiellonii i Śląska. Regularnie następuje osłabianie tej drużyny i nie wiem, jak długo jeszcze będą w stanie to pociągnąć. Nieźle szło im zastępowanie odchodzących zawodników, mam jednak wątpliwości, jak będzie dalej.
Na koniec temat bonusowy, czyli udział Wisły Kraków w pucharach. Nie mam pretensji do niej, że wykorzystała zapaść innych klubów. Można na to trochę inaczej spojrzeć biorąc pod uwagę to, w jaki sposób awansowała kosztem Widzewa, ale i tak jest to historia dla niej raczej pozytywna niż negatywna.
Problem pojawia się, gdy zagląda się do jej codzienności w rzeczywistości pierwszoligowej. Gdyby to był zespół, który wywiązuje się z roli faworyta i w cuglach awansuje do Ekstraklasy, obawy byłyby mniejsze. Żeby daleko nie szukać, przy Lechii Gdańsk czułbym się trochę spokojniejszy, gdyby znalazła się w tym miejscu, jako klub miała też przetarcie w pucharach dwa sezony temu. Jednak Wisła nie tylko nie awansuje bezpośrednio, nie dotarła nawet do baraży i zajęła miejsce w środku tabeli. Już nawet w Rumunii i Słowenii, gdzie w finałach pucharów zagrali drugoligowcy i jeden z nich wygrał, były to zespoły z czołówki, choć jeden z nich nie mógł awansować przez względy formalne.
Wysyłanie do pucharów średniaka I ligi wygląda jak przepis na katastrofę. Patrząc krótkoterminowo, I runda eliminacji LE ułożyła się w ten sposób, że nawet Wisła może mieć w niej szansę. W dodatku istnieje jeszcze możliwość startu od II rundy, a wtedy Wisła miałaby zagwarantowany udział w minimum III rundzie eliminacji LK. Nie mam jednak żadnych oczekiwań. Jeżeli zdobędzie cokolwiek, będzie to jej zapisane na plus. Niestety może mieć to konsekwencje na przyszłość, jeżeli ten występ znacząco wpłynie na nasz wynik punktowy, a w dodatku Wisła w kolejnych latach nie wydostanie się z I ligi i też nie będzie w stanie zbudować swojego współczynnika klubowego. Takie ryzyko jest realne.
Mamy więc klub, który nawet mimo tak ogromnego sukcesu jest w kiepskim stanie, nie zrealizował podstawowego celu i może mieć wielkie problemy z dalszym funkcjonowaniem. Atmosfera wokół Wisły jest absolutnie fatalna, a już rok temu wydawało się, że nie może być gorzej. Może w tej całej sytuacji będzie wielka niespodzianka i Wisła, podobnie jak w meczach PP, zaskoczy kogoś wyżej notowanego. Nie byłoby sprawiedliwe odmawianie im tej przygody.
Dodam do tego jedną sprawę techniczno-formalną, bo nie tak mało razy widziałem ten temat. Otóż pojawiają się pomysły, bardziej w formie teoretycznych rozważań, aby Wisła zrezygnowała z gry w pucharach. Jak rozumiem, motywowane jest to chęcią wpuszczenia do nich czwartego zespołu ligi, a pośrednio też troską o ranking. Mam złą wiadomość: na takie kombinacje jest za późno. Wisła zaaplikowała o licencję na puchary i ją otrzymała, a w takiej sytuacji musi grać. Co więcej, gdyby teraz zrezygnowała, w jej miejsce nikt z Ekstraklasy by nie wszedł, mielibyśmy 3 zespoły w pucharach, a dorobek punktowy nadal dzieliłby się przez 4. To dla nas nie jest żadne rozwiązanie. Jak już byśmy chcieli dokonywać takich manewrów, to Wisła musiałaby nie dostać licencji, ale stało się inaczej. Oczywiście nie zakładam, że Wisła w ogóle powinna chcieć zrezygnować z miejsca pucharowego. Skoro już je wywalczyli, po prostu niech grają ze wszystkimi tego konsekwencjami, jeżeli rzeczywiście spełniają wszystkie wymogi.
W kontekście walki w rankingach na nowy sezon trzeba jeszcze chwilę poczekać z przewidywaniami. Bardzo istotne będzie to, kto z innych krajów jeszcze awansuje i jak będą wyglądać ich ścieżki do fazy ligowej. Gdy to się stanie, będzie znacznie łatwiej o prognozy.
Jak widać, w rok może zmienić się bardzo wiele. W ciągu tego sezonu mało kto chciał patrzeć na bieżący ranking, a raczej były oczekiwania wychodzenia do przodu i patrzenia na 15. miejsce. Jeszcze nie zagraliśmy meczu w nowym sezonie, a już nastroje są dużo gorsze i praktycznie nikt o tym nie wspomina. Na razie zanosi się, że na dłużej utrzymamy się w tym samym miejscu. Różnice punktowe układają się tak, że wokół 15. miejsca będzie bardzo ciasno, ale wokół 18. są znaczne odstępy. Minimalistycznie chciałbym, żeby nie było gorzej, czyli żeby nie zanotować zbyt dużego spadku i matematycznie zapewnić sobie start mistrza Polski od II rundy eliminacji LM (22. miejsce) również na sezon 2026/27. Może jednak będzie się dało gonić wyżej notowane kraje, o ile uda się wprowadzić dwa zespoły do fazy ligowej. Nawet jeżeli po wyłonieniu wszystkich uczestników najbliższej edycji pucharów będzie można pokusić się o przewidywania, one i tak szybko mogą wziąć w łeb.
Dobre podsumowanie, oczywiście poznańskie serce krwawi a nóż w kieszeni otwiera się po raz tysiąc pierwszy, no ale wszystko zasłużone. Drugich takich dziadów jak my nie w całej Europie, nawet licząc Kazachstan i inne azjatyckie rubieże UEFA.
Tak naprawdę z punktu widzenia polskiej 'rankingowej racji stanu' najważniejsze jest napisane na początku: rankingi lig takich jak nasza nabija zazwyczaj jeden, czasem od święta dwa zespoły. Z Polski w zakończonym sezonie była to Legia (Raków statystował w LE), rok wcześniej Lech (bez statystów). Z tego punktu widzenia nie do końca jest istotne jak sobie poradzi "uśredniona grupa czterech klubów", tylko co pokaże najmocniejszy koń napędowy danego sezonu. W tym kontekście sytuacja Czechów była tu maglowana wielokrotnie, więc wiadomo - ogólne mega zazdro, nawet jeśli mają ligę przeciętnie słabszą od naszej to czołówka zamiata temat. Podobnie szkocki duopol.
Natomiast prezentem od losu jest II runda Jagiellonii, a także to że z dwójki klubów o wysokim rankingu do el. LKE wszedł ten poważniejszy, z mniejszą skłonnością do kompromitacji.
Czego jestem najbardziej ciekaw w 2024/25, z punktu widzenia rankingów? Tego na ile 8 meczów w LE będzie mniej/bardziej korzystne od 6 w LKE. Ogólnie to Jadze z punktu widzenia "zrównoważonego rozwoju" życzę bardziej LKE, ale umówmy się - w LE przygoda o niebo większa. W nadchodzącym sezonie będzie można m.in. pojechać na Old Trafford czy na Olimpico w Rzymie.
Tak.
Ten nowy format to trochę zagadka.
Rozszerzona LE premiuje rankingowo zespoły, które startują w poważniejszych rozgrywkach, przez to, że mają więcej szans - to jest chyba słuszne.
Z drugiej strony w tym nowym formacie zwłaszcza Legii, jeśli awansuje, powinno być teoretycznie łatwiej o punkty rankingowe i awans. Tylko jeden mecz z teoretycznie lepszym rywalem.
Ale tak czy owak na koniec wszystko weryfikuje boisko.
Na początku sezonu w trakcie eliminacji jeszcze, ktoś tu na forum ekscytował się, że zbliżyliśmy się do Grecji. No to grecki klub wygrał LKE. Ale też ten tryumfator był przecież o włos od odpadnięcia!
Przegrał u siebie z Maccabi Tel Aviv 4-1 i jechał na rewanż do Izraela.
Tam w regulaminowym czasie gry Olimpiakos wyrównał stan dwumeczu i przeszedł dalej strzelając w dogrywce.
.
Apropos gonienia w rankingu: ten sezon zakończyliśmy na 21 miejscu. Ale do nowego będziemy startować z osiemnastego, bo nam odpada bardzo słaby sezon.
A jeśli uda się Legii i Jagiellonii nie spieprzyć stosunkowo łatwej drogi do fazy grupowej, a w kolejnym sezonie następnym reprezentantom, to przez kolejne dwa sezony nam będą odpadać przeciętne zdobycze punktowe, gdy rywalom w okolicy stosunkowo wyższe.
Więc na starcie kolejnego sezonu możemy być wyżej niż na zakończenie poprzedniego.
to gonienie Grecji, jak to zwykle pisze, w dluzszej pespektywie było skazane na porażkę.
Obojętnie z której strony by nie spojrzeć, to nie da się nie przyznać, że poziom sportowy tam jest jednak wyzszy, a ilosć klubów, które są w czołówce i mogą zapunktować w Europie, jest troche większa niż nasza.
Oni zapewne pójdą tylko do góry, wygrana Olympiakosu to nie jest przypadek. NIe da sie wygrać europejskiego pucharu przez przypadek. Przypadek to moze byc jeden mecz, dwa, ale nie całe rozgrywki, jakiekolwiek by one nie były.
Takze ja uwazam ze dla nas Grecja nie jest bezposrednią konkurencją w rankingu UEFA. Mieli chwilową zapaść, z której się wygrzebują i to dość mocno.
W sezonach 2011/12 i 2015/15 które były bardzo udane z rankingowego punktu widzenia - nie było tylko jednego konia pociągowego.
2011/12 to dwa zespoły na wiosnę w Lidze Europy. W 2015/16 oba zatrzymały się na fazie grupowej, ale dzięki dobrym żniwom w eliminacjach udało się nabić wysoki punktowo wynik.
Szanse na udany występ w tym sezonie ma w zasadzie tylko Legia, ale czy Jagiellonia dzięki łatwej drabince nie mogłaby czegoś dorzucić od siebie? W Lidze Konferencji będzie kilka zespołów do ogolenia. Ze 2 zwycięstwa i można myśleć o fazie Play-Off za zajęcie miejsca w Top24.
Ja kompletnie nie rozumiem tego wyliczania nibykompltomitacji Lecha. Ludzie, po prostu druzyna zaliczyłą kiepski sezon, była rozbita, wielkie g... grała od początku sezonu.
I teraz sami pomyślcie, kto sie troche zna, widział, ze ta druzyna nic nie gra i co tydzien czy dwa ludzie się dziwią, że ten zespoł przegrywa czy nie wygrywa kolejnych spotkań.
No to o czym to świadczy?
O tym, ze albo ktos nie ma bladego pojęcia o sporcie albo jest naiwny, albo wręcz głupi.
Ile czasu druzyna musi grać zle, zeby ludzie przestali się dziwić, ze oni grają źle?
Przecież dziwienie się, że przegrali z Koroną na koniec sezonu to już jest szczyt głupoty! Ależ oczywiśćie, że mogli przegrać z Koroną, bo jako zespół grali zupełny piach.
I ludzie od tak gównianie grającej drużyny oczekiwali zwyciestw i walki o mistrza... Przecież to samo mówi za siebie...
No sory, ale Lech nawet bez formy z takim Spartakiem Trnava powinien sobie poradzić. Skoro w formie są w stanie walczyć z Fiorentiną czy Villarrealem, to taki Spartak nie powinien stanowić problemu. Wiadomo, nie jest to poziom Gibraltaru czy innej Andory, ale nadal zespół z niższej półki.
Latem 2022 Lech był kompletnie rozbity. Odszedł trener, jedyny, z którym cokolwiek wygrali w ostatnich latach. Na dzień dobry łomot od Qarabağu. Na Islandii cieszyli się z jednobramkowej porażki, bo mogło być dużo gorzej, atmosfera po rewanżu, gdzie musieli grać dogrywkę, była fatalna. Ogólnie przeczołgali się przez eliminacje.
W ciągu następnych miesięcy wyszli z grupy LKE, pokonując na koniec Villarreal, wiosną dotarli do ćwierćfinału, a i w lidze finiszowali w dobrym stylu, co wystarczyło tylko do trzeciego miejsca, bo Raków (bardziej) i Legia (mniej) odjechali już wcześniej.
Czy wówczas także należało postawić na nich krzyżyk już latem, bo wyglądali fatalnie? Jakkolwiek naiwnie by to nie zabrzmiało, w piłce wszystko może się zmienić błyskawicznie i to bez wyraźnego powodu.
Żeby daleko nie szukać, Lech dostał 0:5 od Pogoni kilka dni po rozbiciu Rakowa 4:1.
Ja tu widzę zbyt łatwe godzenie się z bylejakością i brak wymagań. Oczywiście można przejść do porządku dziennego nad tym, że Lech przegrał z Puszczą, Ruchem, Koroną, był słabszy od ŁKS-u, ale chyba nie powinno tak być. To w sumie przykre, bo brak wiary i zobojętnienie wobec kolejnych niepowodzeń to chyba najgorsze, co może się stać, już nawet nie konkretnie w przypadku Lecha, ale dowolnego zespołu.
Musisz być bardzo daleko od Poznania, jeśli uważasz sezon Lecha za niby-kompromitację :) To najdroższy skład (i najszersza ławka) w historii klubu, z zawodnikami którzy sezon wcześniej straszyli mocnego średniaka Serie A w 1/4 LKE. Tymczasem drużyna właściwie w trakcie sezonu się rozpadła, zarząd wykonał rytualne sportowe samobójstwo z zatrudnieniem Rumaka, a atmosfera w klubie jest taka że mało kto wierzy w jej normalizację przed początkiem kolejnego sezonu. Większość kibiców Lecha domaga się usunięcia Prezesa z klubu (ja również, może bardziej usunięcia w cień), a znaczna część - po prostu sprzedaży.
Zresztą - sam zobaczysz na jesień, że Lech może trochę poprawi grę, ale zupełnie kto inny będzie rozdawał karty w nowym sezonie ligowym.
Zeby była janość, oczywiscie ze mam podobne odczucia do ciebie, bo tez kibicuje Kolejorzowi, nastomiast od dawna było wiadomo z tego nic nie bedzie, a mam wrazenie ze niektórzy tego nie wiedzieli jeszcze przed ostatnim spotkaniem. I wałkują wciąż temat jakichs kompromitacji itd.
Gdy drużyna słabsza przegrywa, nie jest to żadną niespodzianką, a co dopiero kompromitacją.
Co do ilości spotkań w LE i LKE to w kontekscie naszego rankingu jest w sumie kluczowa sprawa. Bo umówmy się, my pewnie bedziemy punktować w LKE, natomiast zbyt wielkich szans na duze punktowanie w LE nie mamy, gdyz póki co poziom dla nas jest jednak zbyt wysoki.
WIadomo, duzo zalezy od losowania, ale w dluzszej perspektywie, gdzie wiadomo ze raz losowanie bedzie bardziej korzystne, raz mniej, nie bedzie to pewnie zbyt kolorowo, jesli w ogole któraś z drużyn się tam znajdzie.
Tak zwaną "Kompromitacją Lecha" jest nie pojedyncze spotkanie a właśnie cały sezon.
Porażka na koniec to tylko ostatni akord - spuszczenie do niższej klasy rozgrywkowej lokalnego pomagiera w postaci Warty, dzięki któremu Lech grał o jedno spotkanie na własnym stadionie więcej.
.
Trochę też się w całym sezonie skompromitował pogląd, że potrzebujemy ściągać za miliony EUR graczy z zagranicy.
Z letnich wzmocnień Lecha, Rakowa czy Legii sprawdził się jedynie Jurgen Elitim.
Najjaśniej błyszczał jesienią Ernest Muci sprowadzony 3 lata wcześniej za stosunkowo niewielkie pieniądze, Exposito, który w tej lidze też gra ładnych parę lat czy Velde, który po 3 rundach w Lechu, gdzie przeplatał dobre występy w pucharach z bardzo słabymi w ekstraklasie w końcu zaliczył świetną rundę jesienną.
Kittel, Hotic, Golizadeh, Burch to niewypały.
Potrzeba czasu i spokojnego wprowadzania do zespołu. Coś, w czym Lech był wcześniej najlepszy, a z czego zrezygnował wydając kupę pieniędzy na najemników, co niewiele wnieśli.
Mnie w tym roku o pesymizm (oprócz wylonionych drużyn a raczej ich sportowej dyspozycji) przyprawia głównie fakt że w tym sezonie w lk w pierwszej fazie po awansie drużyny zagrają po 6 meczu a w LE 8. Te 2 dodatkowe mecze w LE dla poważnych druzyn z top 15 i nie tylko, sprawi że dystans do 15 się zwiększy o ile Jaga do le się nie dostanie, a Legia w lk nie wspomoże. Wiadomo że tak czy siak trzeba awansować i punktować. Chciałbym żeby Jaga dostała się v conajmniej do le. Spodobał mi się okrzyk Łukasza że w "Bogu i orężu nadzieja!" , więc powielam:) życzę nam sukcesów i pozytywnego zaskoczenia tym sezonem:)
Tak, tylko, że Liga Europy stoi na dużo wyższym poziomie sportowym, niż Liga Konferencji Europy. Może stać się tak, że łatwiej będzie o 5 zwycięstw w LKE, niż 2 w LE.
Optymistyczne jest to, że Jagiellonia w przypadku odpadnięcia w Q2LM prawdopodobnie będzie faworytem w 5 na 6 możliwych rywalizacji w Q3LE. I co za tym idzie - powinna awansować do fazy ligowej przynajmniej Ligi Konferencji, a dla nas wprowadzenie do tego etapu kogokolwiek spoza wielkiej trójki jest olbrzymim świętem.
Flora Tallinn
FCSB
KI Klaksvik
Shamrock Rovers
Lincoln Red Imps
The New Saints
Przyznaj, że potencjalny zestaw rywali nie wygląda zabójczo. Prędzej jak autostrada do fazy ligowej, którą głupio będzie schrzanić.
dokładnie zgadzam się. Oczywiscie, duzo zalezy od losowania, bo mozna wylosowac przystepną grupe w LE i kiepską w LKE, ale to raczej skrajności.
Oczywiscie, niech Jaga zajdzie jak najwyzej, niech awansuje nawet do LM, natomiast realnie jak na pietwsze przetarcie od dawna, to grupa LKE bedzie sportowo optymalna.
KI w zeszłym sezonie też wyglądało jak autostrada do fazy grupowej ;) a i TNS to stały bywalec eliminacji. Oczywiście, zazwyczaj odpadają na pierwszej poważnej przeszkodzie, ale mają potencjał, by zostać drugim Irtyszem :D zobaczymy jak niedoświadczona Jagiellonia poradzi sobie w roli faworyta. Oby jak najlepiej.
@dfg
Tak, ale oczekiwanie, że Klaksvik co roku będzie notować tak udaną przygodę w Europie - jest póki co nieuzasadnione.
Obiektywnie - Jagiellonia będzie wyraźnym faworytem w konfrontacji z takimi zespołami i jeżeli chce wreszcie zagrać w Europie, to musi takie konfrontacje wygrywać. My zaś jako kibice mamy pełne prawo oczekiwać, że tak właśnie się stanie.
Nikt przecież nie powiedział, że na pewno awansuje, bo przy wstrzeleniu się z formą, to nawet i Lincoln Red Imps mógłby ją wyrzucić z pucharów. W każdym razie jest istotna różnica między oczekiwaniem zwycięstwa, a stawianiem go za pewnik. Ja cały czas mówię o tym pierwszym przypadku i w kontekście takich, a nie innych potencjalnych rywali - to oczekiwanie jest moim zdaniem uzasadnione.
Jak najbardziej, zgadzam się, że Jagiellonia będzie faworytem i powinna z takimi rywalami wygrywać. Kwestia tego, jak sobie w roli faworyta poradzą, no i czy nie trafią na wyjątkowo dobrą formę któregoś z tych zespołów.
No cóż.
Legia uratowała ten sezon swoim awansem do pucharów i paradoksalnie dobrze, że mają jedynie podium, a nie mistrza, bo dzięki temu jest szansa na 2 drużyny w fazie grupowej/ligowej - Jaga po spadkach i Legia bo rozstawienie. Na odwrót byłaby tylko Jaga.
Pogoń zamiast Wisły i byłoby nieźle.
Jakikolwiek klub ESA zamiast Wisły też ciut lepiej.
No ale zobaczymy
Trzeba założyć to, co większość nie zakładała w zeszłym roku - że ktoś negatywnie zaskoczy.
I o ile bedzie to Sląsk czy Wisła, to pół biedy, bo w ich przypadku przejdzie dwóch rund to i tak byłby mega sukces.
Natomiast jesli to się będzie tyczyć Legii lub Jagi, to praktycznie grzebiemy ranking, a co za tym idzie na wiele lat mozemy zapomnieć o sensownym rankingu.
owszem.
W przypadku Legii rzeczywiście negatywne zaskoczenie by mocno komplikowało nie sam ranking, bo z jednym klubem w fazie grupowej pewnie utrzymalibyśmy mniej więcej poziom, ale możliwość awansu.
W przypadku Jagi te negatywne zaskoczenie musiałoby się dwa razy powtórzyć (porażki II rundzie eliminacji LM nie liczę, tam ona jest niejako planowana).
Także jedno negatywne zaskoczenie w przypadku Jagiellonii jeszcze nic nie zmienia.
Z drugiej strony pięcie się w rankingu zawsze jest efektem pozytywnych niespodzianek w początkowej fazie.
Śląsk musiałby 3 razy zaskoczyć. Chyba nie ma szans na to.
Wisla 2 razy.
Chyba nie ma co na to liczyć.
.
Trzeba mieć nadzieję, że się uda nie schrzanić Legii I powinny być dwa kluby w fazie grupowej
Ja nawet nie mysle o samym odpadnięciu w eliminacjach. Ale jesli LEgia i JAga awansuja chocby do grup LKE, to tam zeby sensowny ranking wykręcić, też trzeba wygrywać. Bo zrobienie jednego zwyciestwa i remisu i reszte porazek [rzez dwa kluby, tak samo grzebie ranking.
Oczywiscie, odpadnięcie w eliminacjach tych druzyn to w ogóle nie ma nawet czego liczyć, bo to bedzie zupełna degrengolada...
Jak Legia negatywnie zaskoczy to kaplica. Jaga z kolei ma kilka szans na potknięcie z a każdą rundą będzie miała w teorii łatwiejszego przeciwnika. Oby obie doczłapały jakoś do faz grupowych i uratowały ten sezon który się jeszcze nie zaczął a już wygląda na stracony...
Tylko w Bogu i orężu nadzieja. Błagam Ledżia ogarnij fazę ligową!!
Cóż, Legia że Sliszem i Mucim od października traciła mnóstwo punktów w ekstraklasie, czasem przegrywając bardzo wstydliwie np. ze Śląskiem i Stalą.
w 10 kolejek, a nawet w 11, bo miała zaległe spotkanie z drugiej kolejki z Cracovią, komplet punktów zdobyła raptem w 3 spotkaniach. 3 na 11!
.
W rundzie wiosennej Legia była drugą najlepiej punktującą drużyną, już bez Slisza i Muciego, a tę najlepiej punktującą pokonała w Zabrzu.
Mało tego, bez Slisza, Muciego, a także w dużej mierze bez Kuna, Pekharta, Kramera, Burcha (no, z jego śladowym udziałem) i Augustyniaka wygrała 3 spotkania z rzędu grając Ziółkowskim czy Urbańskim.
To nie brak rezerwowych był problemem, lecz niechęć trenera KR do korzystania z nich.
Sokołowski był ważnym ogniwem drużyny zdobywającej mistrzostwo z Piastem.
W Legii też zaliczył kilka solidnych występów. A gdy trzeba było grać co 3 dni to prawie nie powąchał murawy.
2 minuty na początku sezonu w Kazachstanie i minuta na pożegnanie z kibicami w grudniu.
potem pomagał Cracovii w pokonaniu Radomiaka 6-0, Górniak 5-0 w wygranej z Rakowem czy zdobyciu punktu z Lechem.
Bateria baterią ale Ślisz w pomocy robił róznicę, Muci to samo. Nie zostali zastąpieni i jak się okazało zabrakło do mistrzostwa niewiele. Śmię twierdzić że z tymi dwoma piłkarzami udało by się Legii uciułać te ze dwa zwycięstwa więcej.
Na tej podstawie niestety jak zawsze wychodzi jedno i to samo, Każdy ligowiec w Ekstraklasie ma za krótką ławkę. Raków gra w pucharach, Mistrzostwa brak. Legia gra w pucharach mistrzostwa brak, Lech gra w pucharach mistrzosta brak chociaż w tym sezonie jest wyjątek bo można uznać że nie grali w pucharach a nastapiła zapaść jak ta w Legii za Michniewicza tylko że oni zagrali o dziwo dla kontrastu kilka ładnych meczy w europie. No i Wisła, gdyby nie maksymalne poświęcenie w PP o wiele łatwiej by było im zająć barażowe miejsce w tabeli.
Teraz patrzcie na nasze dwa pierwsze miejsca. Obie drużyny walczyły w zeszłym roku o utrzymanie w lidze.Zostały ładnie poukładane przez trenerów i wystarczło żeby orać resztę stawki. Za rok tego nie powtórzą raczej. I nie jest tak że im nie życzę, po prostu tak ten cykl w ekstraklasie wygląda. Piłkarze jacy do nas trafiają po minimalnych sukcesach od razu rządają zaporowych gaży i z tego klubu znikają. Ewentualnie pojawia się ktoś kto chce zapłacić wystarczająco dużo za naszego ligowca z zagranicy żeby oczy się właścicielom zaświeciły i zaraz sprzedają.
A teraz przykład. Dajmy na to mamy jakims cudem w lidze Vadisa Ofoe. Wiemy, że ma kontrakt dwu trzyletni. pierwszy rok się regenerował i wiadomo że nie będzie zmieniał otoczenia. Zostaje rok po którym są dwa scenariusze.Albo będzie dalej grał dobrze jak po tym rokui zgłosi się ktoś z mocniejszej ligi albo sam poprosi o dużą podwyżkę. Dajmy na to klub w którym ten człowiek gra decyduje się na podwyżkę i co z nią robi? Moim zdaniem powinien tą gwiazdą zachęcić innych wyróżniających sie graczy z zespołów niżej ulokowanych w tabeli do perspektywy grania w pucharach itp itd. perspektywy dłuższej niż pół roku z jednym trenerem itp itd. Wtedy jeśli taki system wypali, spokojnie klub pokroju Lecha Legii stać będzie na 2-4 letni top, po którym może nastąpić regres zarówno sportowy i finansowy ale wtedy powinna wkroczyć akademia i na przykład cel na środek tabeli bez zbędnej pressji dla trenera aby dac sobie czas na przegrupowanie sił. U nas w Legii (bo jestem jej kibicem) widac jak to nie działa w ten sposób. Patrzcie na Jacka Magierę, to w Śląsku jest super trener a w Legii był kiepski? Nie kumam tego. Raków jest klubem w którym to działa. Papszun ma szczęście że nie wszedł w to bagienko w Legii bo przypadek Runiaicia potwierdza to co piszę, jakiekolwiek dołowanie zespołu kończy się niecierpliwością prezesa i kiboli a zatem zwolnieniem. Runiaić był kiepskim trenerem? podobno miał to być trener na cięższe czasy, taki który wiedział że gwiazd nie dostanie i co? wykastrowano zespół sprzedażą najlepszych graczy nie zastapiono ich nikim i obwiniono trenera.
Nie jestem zbyt dobrym obserwatorem w przypadku Lecha ale jeśli tam także tak jest że presja wyniku na już jest większa niz rozsądek to jest bardzo źle. To są kluby bardzo bogate w zasoby finansowe a rokrocznie ogrywa ich jakaś drużyna z niższym potencjałem.
A teraz reszta stawki ale już krótko: Skoro w Ekstraklasie każda drużyna z top 7 daje się ograć drużynom 12-18 które jednakowo słabo grają i swój spadek do I ligi śmiało mogły by losować zapałki, skoro na takich drużynach mistrz i wicemistrz ugrywają 1,85 pkt na mecz a do tego dodajemy zdobywcę PP ze środka Iligi to wybaczcie ale jak zawsze jestem optymistą co do rośnięcia w rankingach to tym razem nie jestem.
Panuje w Ekstraklasie niedasizm i jakiś marazm, nie do końca wiem z czego to wynika ale bardzo nad tym ubolewam.
Rok temu nastroje były bardzo optymistyczne, wielu widziało 3 drużyny w fazie ligowej, skończyło się całkiem dobrze, ale jednak wiele osób było lekko zawiedzionych.
Może w tym roku będzie na odwrót? Przy niezbyt optymistycznych nastrojach skończy się lepiej niż wielu zakłada?
W sumie na jedną rzecz już ktoś zwrócił uwagę. Raków przez 3 sezony będąc zespołem nierozstawionym doszedł do 4 rundy eliminacji za każdym razem wygrywając wszystkie dwumecze, przegrywał dopiero dwumecz w 4 rundzie. Dlaczego od razu zakładać, że nie stać na to Śląska czy Jagielloni, a nawet Wisły. Dajmy im szanse, zobaczymy co będzie.
Ponieważ mają zdecydowanie mniej piłkarskiej jakości.
Oczywiście - istnieje jakaś szansa, że odpalą, ale nie jest ona zbyt wysoka.
Dlaczego zakładać?
To widać gołym okiem. Śląsk puchary załatwił sobie puchary jedną świetną rundą.
Gra od początku była delikatnie mówiąc taka sobie.
Jaga z kolei gra swietnie w ataku, natomaist ilość traconych bramek to jakaś masakra.
I obawiam się, ze przy powazniejszym rywalu, stracą jeszcze więcej bramek.
Po prostu gołym okiem widać, że druzyna Rakowa prezentowała dużo więcej jakości niż Śląsk czy Jaga, co zresztą udowodniła zdobywając pewnie mistrzostwo.
Przede wszystkim drużyna Rakowa jest potentatem w skali Ekstraklasy. Może poza przypadkiem z 2021 roku - mówimy tu o pełnoprawnym zespole wielkiej trójki, który kadrowo na przykład przewyższał Legię. Czy możemy coś takiego powiedzieć o Śląsku i Jagiellonii?
Poza kilkoma indywidualnościami - totalnie przeciętne kadry w skali Ekstraklasy i należy niestety oczekiwać, że w pucharach zaprezentują się jak przeciętniacy.
Kto ma pociągnąć tę Jagiellonię w pucharach? Jesus Imaz i Romanchuk? Marczuk i Wdowik, którzy póki co mają za sobą jeden dobry sezon, z czego ten drugi podbija swoją wartość stałymi fragmentami? Ok - w skali Ekstraklasy dobrzy piłkarze. W skali europejskiej - żadni piłkarze.
Kiedy pierwsze losowanie polskich zespołów?
Pierwsze wystepy polskich klubow w Lidze Mistrzow - Legia i Widzew. Polowa tych druzyn to byli reprezentanci Polski.
Pamietacie, jak Wisla Krakow grala jak rowny z rownym z Lazio Rzym? Ktos pamieta ilu bylo tam reprezentantow?
Jak Legia grala w Lidze Mistrzow, to z jej skladu chyba miala 5 reprezentantow kraju (powolanych na Euro).
I teraz takie pytanie: ilu pilkarzy z calej polskiej ekstraklasy bedzie powolanych na Euro 2024?
Mysle, ze jest pewna korelacja...
Wedlug prasowych doniesien bedzie ich trzech: Taras Romanczuk, Kamil Grosicki i Salamon. Tylko ten pierwszy jest "pucharowy".
Wolałbym, żeby pucharowicze nie mieli reprezentantów w tym roku. Dobrze, że większość lub wszyscy zaczną od II rundy i nawet jeśli będą mieć zawodników na Euro, to aż tak na tym nie stracą w kontekście meczów pucharowych.
To były zupełnie inne czasy. Dziś z tej ligi wyjeżdża każdy polski zawodnik, który parę razy kopnie prosto piłkę. Kiedyś na zagraniczny transfer trzeba było sobie zasłużyć, najczęściej postawą na międzynarodowej arenie.
Rynek się zmienił, świat się zmienił, Polska się zmieniła. To se ne vrati.
Chyba, że staniemy się na tyle konkurencyjni finansowo dla zachodnich klubów, że będziemy w stanie zatrzymywać największe talenty u siebie na dłużej. Ale wątpliwe, by miało się to stać w ciągu najbliższych 30 lat.
Moje oczekiwania minimalne na eliminacje niezależnie od losowań:
- Jaga - wygra co najmniej jeden dwumecz i awansuje do fazy ligowej LK.
- Śląsk - zdobędzie jakiekolwiek punkty do rankingu.
- Legia - dojdzie do IV rundy eliminacji i uzbiera 0,75 pkt do kankingu.
- Wisła - zdobędzie jakiekolwiek punkty do rankingu.
Taki wariant da nam około 1,5 pkt w eliminacjach i 1 klub w fazie ligowej LK.
Wariant optymalny zależny od szczęścia w losowaniach:
- Jaga - odpada z LM w II rundzie i przechodzi kolejnych rywali awansując do LE lub LK zbierając po drodze 0,75 pkt.
- Śląsk - trafią na łatwego rywala w II rundzie przechodzi do III i tam urywa jeszcze jakieś punkty
- Legia - awansuje do fazy ligowej LK zbierając 1pkt
- Wisła - odpada w III rundzie LK i zbiera 0,5 pkt
Taki wariant to poprawienie najgorszego wyniku który nam teraz odpadł i 2 kluby w fazach ligowych
Chciałbym wierzyć, że Śląsk podobnie jak Raków w sezonach 2021/22 oraz 2022/23 awansuje do czwartej rundy eliminacji do LK, ale jakoś nie jestem w stanie. Może dzięki temu pozytywnie się zaskoczę
Mam w pamięci całkiem udane przygody Śląska w pucharach (Brugge, pierwszy mecz z Hapoelem), natomiast nie przypominam sobie żadnej kompromitacji z ich udziałem. Jeśli już odpadali to z mocniejszym rywalem i po walce. Mimo że za nimi nie przepadam, to jednak jestem dobrej myśli i wierzę, że będą w stanie przy korzystnym losowaniu przejść choćby jednego rywala.
Ja akurat kibicuję Śląskowi i z jednej strony się cieszę że to Śląsk gra w pucharach, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę że bez rozstawień jest obciążeniem dla rankingu Krajowego. Mam nadzieję że w 2 rundzie trafią na kogoś łatwego i przejdą dalej a w 3 trafią na kogoś na tyle mocnego, żeby miał rozstawienie w 4 ale jeszcze w zasięgu i z w miarę solidną defensywą jakoś przejdą do 4 gdzie powinno być łatwiej. To chyba jedyna opcja na awans do fazy ligowej LK.
Jak Legia nie będzie miała jakiegoś pecha w losowaniu o dostanie się do LS to tam powinno być prościej i trzeba oczekiwać KO-PO a nawet R16. Na to nawet wskazują rozstawienia.
To nieprawda że Legia grała ofensywnie dobrze tylko przez 2 miesiące, to przekłamanie faktów moim zdaniem
Miałem na myśli trochę co innego - że była w stanie w ofensywie nadrabiać to, co traciła w tyłach. Zatraciła skuteczność i nawet mimo nie najgorszej gry rzadko wygrywała, bo nieustannie traciła minimum jednego gola, a z przodu przestało jej wpadać.
Bilans Legii w ekstraklasie: Z-R-P, bramki, punkty na mecz, gole na mecz
3Q23 8 meczow, 6-2-0, 18-7, 2.5, 2.25-0.875
4Q23 11 meczow, 3-3-5, 11-16, 1.09, 1-1.45
1Q24 6 meczow, 2-3-1, 9-7, 1.5, 1.5-1.167
2Q24 9 meczow, 5-3-1, 13-9, 2, 1.44-1
Z samych statystyk wyraznie widac, ze Legia weszla w sezon na pelnym gazie, a potem nastapil kompletny zjazd. Wiosna bez rewelacji, widac ze trener nie wiedzial co sie stalo.
Bo ogladalem te mecze i widzialem, ze nagle pilkarze Legii zaczeli grac jak samochod elektryczny z kilkuletnia bateria...