ranking krajowy

Udane eliminacje pozwalające odbić się od dna

Po zakończeniu eliminacji przyszedł czas na ich podsumowanie. Dziś pierwsza część – ranking krajowy.

Rozważania rankingowe możemy podzielić na to co było, co jest i co będzie. To co jest, na bieżąco jest przedstawiane po każdej kolejce europejskich pucharów. To co będzie, zostanie jeszcze trochę liźnięte, a przede wszystkim zostanie rozwinięte w drugiej części podsumowania. Dziś to co było – przejdziemy ponownie przez eliminacje.

Start z 32. miejsca
Poz. Kraj 2016/17 2017/18 2018/19 2019/20 2020/21 Razem Dystans
28 Białoruś 3,000 3,250 5,000 2,500 0,000 13,750 2,625
29 Słowacja 2,125 1,875 5,125 3,000 0,000 12,125 1,000
30 Słowenia 2,250 4,625 3,125 2,000 0,000 12,000 0,875
31 Węgry 1,875 1,625 3,250 4,500 0,000 11,250 0,125
32 Polska 3,875 2,875 2,250 2,125 0,000 11,125
33 Liechtenstein 2,500 2,000 1,500 2,500 0,000 8,500 2,625
34 Luksemburg 0,750 0,875 2,625 3,000 0,000 7,250 3,875
35 Litwa 0,500 2,375 2,625 1,625 0,000 7,125 4,000

Na początku tego sezonu sięgnęliśmy swojego dna – niżej w zasadzie nie mogliśmy spaść, bo między 32. a 33. miejscem zrobiła się różnica nie do nadrobienia przez te słabsze kraje. Przynajmniej na razie udało się trochę odbić, ale nadal grozi nam najniższe miejsce w historii – rok temu było 29., teraz nadal istnieje ryzyko zakończenia na 30. Jako standardowe przypomnienie dodam, co oznaczają te miejsca, bo to jest tutaj najważniejsze:

28. – start trzech klubów od II rundy el. ECL
29. – dwa kluby od II rundy el. ECL, jeden od I (tak będzie z nami w sezonie 2021/22)
30. – trzy kluby od I rundy el. ECL

Poz. Kraj 2016/17 2017/18 2018/19 2019/20 2020/21 Razem Dystans
25 Rumunia 3,300 2,900 2,375 5,875 2,750 17,200 2,575
26 Azerbejdżan 4,250 4,375 2,375 3,375 2,250 16,625 2,000
27 Kazachstan 2,750 4,250 4,250 3,375 1,000 15,625 1,000
28 Węgry 1,875 1,625 3,250 4,500 4,000 15,250 0,625
29 Białoruś 3,000 3,250 5,000 2,500 1,500 15,250 0,625
30 Polska 3,875 2,875 2,250 2,125 3,500 14,625
31 Słowenia 2,250 4,625 3,125 2,000 2,250 14,250 0,375
Jeden z lepszych wyników w Europie

Po raz pierwszy od dawna nasze punktowanie było jednym z lepszych ze wszystkich krajów biorących udział w eliminacjach. 5. miejsce ex aequo z Norwegią, podczas gdy dwa z krajów przed nami (Węgry i Dania) zostały wynagrodzone po jednym punkcie za awans do fazy grupowej LM, to znakomity wynik. Imponująco wygląda również liczba wygranych meczów z podziałem na kraje. Nasze kluby zaliczyły ich 8, a lepsze były tylko Izrael (10) i Dania (9).

Lp. Kraj Punkty za eliminacje Bonus za fazę grupową LM Razem
1. Izrael 4,000 4,000
  Szkocja 4,000 4,000
  Węgry 3,000 1,000 4,000
4. Dania 2,625 1,000 3,625
5. Norwegia 3,500 3,500
  Polska 3,500 3,500
7. Cypr 3,250 3,250
8. Bułgaria 3,000 3,000
  Serbia 3,000 3,000
Skuteczność

Pod tym względem zadanie było ułatwione. Nawet przegrywając wszystkie mecze, można było zdobyć 33% możliwych punktów. Mimo to na skuteczność rzędu 78% nie można narzekać. Jest ona nawet lepsza niż w udanym sezonie 2015/16, kiedy wygraliśmy 14 z 20 meczów, a w połączeniu z jeszcze dwoma remisami dało to skuteczność 70%.

Przypomnę, że w większości sezonów od 2009/10 włącznie (odkąd gramy więcej meczów w eliminacjach w związku ze zmianą całego systemu kwalifikacji), ta skuteczność często wynosiła około 50%. Zwykle to w eliminacjach punktowaliśmy słabo, ale jeśli udawało się dostać do fazy grupowej, nadrabialiśmy to jesienią. Wspomniane 78% to wynik wręcz kapitalny, patrząc na to, co robiliśmy wcześniej.

Sezon Zdobyte punkty w eliminacjach Liczba punktów możliwych do zdobycia (w rozegranych meczach) Skuteczność
2009/10 8,5 16 53%
2010/11 8 18 44%
2011/12 11,5 18 64%
2012/13 10 22 45%
2013/14 10,5 18 58%
2014/15 9 18 50%
2015/16 15 20 75%
2016/17 7,5 16 47%
2017/18 11,5 18 64%
2018/19 9 20 45%
2019/20 8,5 16 53%
2020/21 14 18 78%
Czy system pojedynczych meczów nam pomógł?

Są podstawy, by tak przypuszczać. Polskie kluby rzadko wygrywały oba spotkania w dwumeczu, ale też rzadko przegrywały oba.

Od sezonu 2018/19, w wyniku kolejnej zmiany formatu, większość lub nawet wszystkie polskie kluby zaczynały grę od I rundy. Teoretycznie powinno to ułatwić zdobywanie punktów takim krajom jak nasz. Rzeczywistość jak zwykle to zweryfikowała – w tych dwóch sezonach z tym formatem, kiedy były dwumecze, tylko Legia wygrała oba mecze w jednej rundzie (z Cork City 1:0 i 3:0).

Ta zmiana sprawiła, że kraje wyciągające dużo punktów w eliminacjach dzięki solidniejszym klubom, nie mogły nam aż tak odskoczyć. To jest ewidentny plus dla nas, choć z większością z nich nie rywalizujemy bezpośrednio w rankingu. Bardziej znaczący wpływ na niezły dorobek w tych eliminacjach miała jednak sama postawa polskich klubów, która uległa znaczącej poprawie. Osiem zwycięstw to więcej niż w obu poprzednich sezonach (2019/20 to zaledwie pięć, a 2018/19 to siedem).

Czy przy tych losowaniach, formie itd. wypadlibyśmy lepiej, gdyby były to dwumecze? Oczywiście ciężko gdybać i cokolwiek tu przewidywać. Trzeba zauważyć, że lepiej byłoby tylko wówczas, gdyby w wygranych rundach dochodziło do rewanżów wygrywanych przez polskie zespoły, a w przegranych – osiągnęły one więcej punktów niż za jeden remis.

Sporą szansę miałby Lech, który mógłby wygrać na Łotwie z Valmierą, a pozostałe trzy mecze grałby u siebie, więc zwłaszcza z Apollonem byłoby to realne.

Czy Legia zdobyłaby coś więcej – niekoniecznie, w tej formie mogłaby stracić punkty nawet w Belfaście czy w Prisztinie z Dritą, a wyjazdy do Nikozji i Baku na pewno byłyby jeszcze trudniejsze. Domowy mecz z Omonią zakończyłby się remisem 0:0 (przy uproszczeniu, że przebiegłby tak samo), co wyniku punktowego nie zmieniłoby, gdyby Legia przegrała na wyjeździe.

Cracovia moooże mogłaby spróbować chociaż zremisować u siebie z Malmö, ale i tak wtedy wyszłoby punktowo na to samo.

Najtrudniej przewidzieć, co byłoby z Piastem. Z Dinamem Mińsk mógłby dowieźć wynik u siebie, ale ciężko powiedzieć, czy by wygrał. Natomiast nietrudno sobie wyobrazić porażkę w Austrii z Hartbergiem i odpadnięcie już w II rundzie. Piast grał bardzo stykowe mecze i być może on najbardziej na tym skorzystał.

Awanse do kolejnych rund

Ten sezon był przełomowy nie tylko, jeśli chodzi o awans do fazy grupowej. Warto zauważyć, że został on zrobiony ze ścieżki niemistrzowskiej el. LE, a więc tam, gdzie nie ma drugiej szansy, a z 143 klubów tylko 13 awansuje do grupy. Jest to zdecydowanie najtrudniejsza ścieżka, w której mało kto sobie radzi. Gorszą passę od nas (od 2015 roku*), jeśli chodzi o przechodzenie jej, miały m.in. Chorwacja (od 2014 roku) czy Bułgaria (od 2010). Co ciekawe, im w tym roku również udało się ją przełamać.

* – Przed 2018 rokiem nie było dwóch ścieżek w eliminacjach LE, ale i tak kluby z tych krajów (a także kilku innych) potrafiły awansować do fazy grupowej LE tylko po spadku z eliminacji LM.

Trzy drużyny w III rundzie eliminacji LE nie były wielkim osiągnięciem, jako że tyle samo mieliśmy w sezonach 2018/19 i 2017/18 (wtedy Arka startowała od tej fazy). Kończyło się to brakiem awansów do fazy grupowej, a wszystkie sześć podejść zostało przegranych (Legia grała dalej w 2017 tylko dlatego, że odpadała z III rundy el. LM). Dopiero rok temu Legia odczarowała tę rundę, przechodząc Atromitos, a Lech w tym roku zakończył swoją wstydliwą passę odpadania w III rundzie przez siedem kolejnych udziałów w eliminacjach LM i LE liczonych łącznie.

Czego nie udało się poprawić? Postawy mistrzów kraju. W obecnym kształcie ścieżki mistrzowskiej (od sezonu 2018/19 włącznie) tylko Legia przeszła I rundę (dwukrotnie), ale już ani razu II mimo rozstawienia. Piast nie wyeliminował nawet pierwszego rywala. Droga do fazy grupowej jest dłuższa niż była, ale dla mistrzów nadal bardzo korzystna. Wystarczyło mieć szczęście w losowaniu, czego naszym klubom nie brakowało. Piast po odpadnięciu z BATE w el. LM, ale po przejściu Riga FC w el. LE grałby z HJK, a Legia po Omonii z Dinamem Brześć. Piast spokojnie mógł zatem grać w IV rundzie el. LE rok temu, a Legia w tym sezonie w IV rundzie el. LM. Przy takich rywalach trzeba było tego zdecydowanie wymagać, tymczasem te kluby wyłożyły się nawet jeszcze wcześniej.

Nie tracić czujności

Sam awans Lecha do fazy grupowej wcale nie rozwiązał wszystkich naszych problemów. Nawet kilka zdobytych punktów tego nie zrobi. Doraźnie może dać tylko poprawę sytuacji za dwa lata – start trzech polskich klubów od II rundy el. ECL. Na tym jednak nie koniec. To jeszcze nie czas, aby to analizować, bo sporo meczów do końca sezonu, ale za rok odpadnie nam sezon z Legią w fazie grupowej LM – nadal najlepszy punktowo w bieżącym okresie pięcioletnim. Możemy znowu stoczyć się na 32. miejsce na start kolejnego sezonu i wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa.

Poz. Kraj 2017/18 2018/19 2019/20 2020/21 2021/22 Razem Dystans
28 Azerbejdżan 4,375 2,375 3,375 2,250 0,000 12,375 1,625
29 Białoruś 3,250 5,000 2,500 1,500 0,000 12,250 1,500
30 Słowenia 4,625 3,125 2,000 2,250 0,000 12,000 1,250
31 Słowacja 1,875 5,125 3,000 1,500 0,000 11,500 0,750
32 Polska 2,875 2,250 2,125 3,500 0,000 10,750
33 Litwa 2,375 2,625 1,625 1,625 0,000 8,250 2,500
34 Bośnia i Hercegowina 1,375 2,000 1,500 2,625 0,000 7,500 3,250
35 Luksemburg 0,875 2,625 3,000 1,000 0,000 7,500 3,250

Oczywiście możemy uniknąć aż takiego spadku właśnie dzięki punktom zdobywanym przez Lecha, ale nadal nie będziemy mogli grać o wyższe cele niż 28. miejsce. Tak rzadkie wprowadzanie jednego zespołu do fazy grupowej pozwoli nam tylko na balansowanie na granicy trzeciej i czwartej dziesiątki. Jeśli chcemy być bliżej 20. miejsca, jeden zespół musiałby awansować do grupy rok w rok i tam zbierać punkty (tak jeszcze kilka lat temu Legia). Nie jest to żadne odkrycie, ale do jeszcze lepszych pozycji w rankingu potrzeba w praktyce dwóch zespołów regularnie grających w grupie, przy pozostałych dwóch niekompromitujących się w eliminacjach.

Podsumowanie

Określając to jeszcze inaczej, nawet jeden świetny sezon Lecha, gdyby się przedłużył na fazę grupową, nie odrobi trzech lat porażek i koszmarnego punktowania. Takie „strzały” raz na jakiś czas zresztą nie muszą być do końca pożądane. Mogą one zakłamać prawdziwy obraz – można oczywiście wisieć na takim jednym sezonie przez kilka lat, ale jak już przestanie się on liczyć do rankingów, jest już tylko płacz i zgrzytanie zębów. To wszystko oczywiście przy założeniu, że docelowo nie interesują nas obecne rejony rankingu krajowego, tylko znacznie wyższe.

Na próby przewidywania przyszłości w rankingu krajowym jest jeszcze trochę za wcześnie. Podobnie jest z rankingiem klubowym, a więc z rozstawieniami w przyszłym sezonie, ale tu będzie można już coś wstępnie powiedzieć. W przyszłym tygodniu spróbujemy sprawdzić, na co może liczyć każdy z polskich klubów w nowym systemie, i co może zrobić Lech, aby ewentualnie jeszcze tę sytuację poprawić.

Udostępnij:

3 komentarze

  1. Zgadzam się - Legia zawaliła całkowicie te elimincaje.
    I zgadzam się - najbardziej szkoda tego Karabacha.
    Piszemy tu o rankingu, o potencjalnych roztawieniach - jak sie okazuje - najważniejsze to mimo wszystko grać w piłkę.
    To potrafił Lech mimo braku rozstawień awansował.
    Tego nie potrafiła Legia i przy rozstawieniu i dobrym losowaniu poległa.

    • Tak naprawdę zabrakło tylko ( i aż ) zwycięstwa Legii na Qarabachem, ale umówmy sie, po przebiegu spotkania widac, ze nie pozostawili wątpliwości kto jest lepszy.

      I wtedy bysmy mogli mówić o naprawde duzym potencjale na konkretny wynik, bo 12 spotkań, nie wiadomo też jaka grupa dla Legii ale duza szansa ze lepsza, przyjąłbym wtedy za wynik minimum 5- 6 pkt. A teraz wcale tak rózowo może nie być pomimo awansu do grupy.
      Ale Lech zapracował na to, zeby co najmniej dać mu szanse, także czekam z niecierpliwością.

  2. W sumie szczerze powiem, ze ja mam kłopot z oceną tych eliminacji. Oczywiście, matematyka nie kłamie i przywołane statystyki jasno pokazują jak to wygląda.

    Bo w sumie wyglada to tak, ze Lech zagrał kapitalne eliminacje, Piast przyzwoite, Legia słabe, Cravocia tragiczne. Czyli uśredniająć wychodzi tak sobie. I dokładnie takie mam odczucia.
    My od takiego Izraela róznimy się właśnie tym, ze nie potrafimy wykorzystać dobrego losowania, zeby wycisnąć te eliminacje na maxa.
    Oczywiscie, żądać od Piasta wygrania z Kopenhagą to pewnie przesada, ale odpadanie Cracovii w pierwszych rundach nie przynosci zadnych korzysci, a Malmo nie jest Barceloną, zeby nie można było ich przejść, co pokazał zresztą Lech.
    To samo Legia, niby wygrała 2 spotkania, ale umówmy sie, praktycznie z amatorami, a przyszły jakkolwiek poważne druzyny, grając u siebie, nie wygrała nic. Szczególnie boli porazka z Qarabachem, bo zaprzepaszczona doszczętnie szansa na 2 zespoły w grupie LE, a w dodatku Azerbejdzan by nie mial juz druzyny w pucharach, ktorego mogli bysmy gonic w rankingu.

    Tak naprawde finalnie jak ten sezon wyglądał okaże sie dopiero na koniec. Tak wiem, to niby oczywiste, ale rozchodzi mi się o to, ze moze i niezłe punktowaliśmy w eliminacjach, natomiast inne drużyny którym jesli chodzi stricte o punktowanie, tak dobrze nie szło, ale wprowadził 2 drużyny do fazy grupowej, albo nawet na jednej druznie w grupie po prostu zrobią łącznie więcej punktów.

    Inna sprawa, że no właśnie, ten sezon jest niemiarodajny kompletnie przez pojedyncze spotkania. Też uważam, ze trudniej by nam było przy dwumeczach, ale nie wiadomo tak na prawde jak i przyszły sezon bedzie wyglądał, mało tego, tak samo mozliwe, ze moze byc zmieniona formuła grania tego sezonu. Przy pandemii nic nie jest pewne.

    W kazdym razie bedzie to sezon dla nas dobry w tym sensie, ze lepszy od wczesniejszych, ale patrząć na ambicje i po prostu na tle innych, raczej i tak przecięny, chyba ze Lech wykręci jakiś niesamowity wynik, w co raczej mało wierze mimo dobrych jego występów teraz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone *