Lech Poznań trafił w I rundzie el. LE na Gandzasar Kapan. To ciekawy, egzotyczny przeciwnik, który jednak nie ma zbyt wielu argumentów sportowych. Dziś przedstawienie trzeciego klubu wśród naszych rywali w eliminacjach europejskich pucharów.
Poprzednie rywalizacje
Kluby z Armenii występują w europejskich pucharach od sezonu 1994/95. Polskie kluby wpadły na nie niemal od razu, bo w rozgrywkach 1995/96. Były to Szirak Giumri (rywal Zagłębia Lubin) i Ararat Erywań (GKS Katowice). Lekko nie było. Łączny wynik dwumeczu Zagłębia wynosił 1:0, a GKS-u – 2:2 i odpadnięcie w rzutach karnych. Od tamtej pory minęło sporo czasu i pozostaje liczyć na to, że Lech aż takich problemów nie będzie miał. Podobnie jak przy Legii i Górniku – na tym etapie bardziej może martwić forma i stan wzmocnień naszego zespołu, niż siła rywali. Nie chcę ich lekceważyć, ale oni nie dają specjalnie podstaw, aby uważać ich za mocarzy. Więcej poniżej.
Ostatnie 5 lat w pucharach
2013/14 – I runda eliminacji LE (Aktobe 1:2 i 1:2)
2014/15 – bez gry w pucharach
2015/16 – bez gry w pucharach
2016/17 – bez gry w pucharach
2017/18 – I runda eliminacji LE (Mladost Podgorica 0:1 i 0:3)
Wygląda to bardzo biednie, gorzej nawet niż w przypadku Zarii. W całej historii występów Gandzasaru w pucharach (która obejmuje cztery starty), zespół ten wyeliminował tylko EB/Streymur z Wysp Owczych. Odpadał z Holendrami czy Szwajcarami i to wstydu nie przynosi, ale ostatnie dwa podejścia to dość gładkie odpadnięcia z zespołami co najwyżej przeciętnymi. Historia w żaden sposób za nimi nie przemawia.
Forma i terminarz
Liga armeńska, podobnie jak nasza, zakończyła rozgrywki 20 maja, a nowy sezon ma zacząć się w sierpniu. Zespół już rozpoczął przygotowania, aktualnie trenuje na obozie w Bułgarii i jak dotąd ma na koncie sparingi z Alaszkertem, Beroe Stara Zagora, Sławią Sofia i Czerno More Warna. Część materiałów wideo z tych meczów jest dość uboga, ale z szerzej dostępnych źródeł to obecnie chyba jedyne:
Miasto i stadion
fot. commons.wikimedia.org
Lech, tak jak Górnik, nie zagra w mieście, które jest siedzibą jego rywala. Zamiast tego uda się do stolicy kraju. Jest to Erywań, jeden z największych ośrodków miejskich na Zakaukaziu. Powyższa panorama zdaje się odzwierciedlać rzeczywisty wygląd tego miasta, gdzie efektowne zabytki mieszają się z rozpadającymi się blokami mieszkalnymi z wielkiej płyty. Centralnym punktem jest Plac Republiki, gdzie znajdują się m.in. muzea i budynki rządowe. Do zwiedzania można polecić Kaskady – muzeum sztuki wbudowane w zbocze wzgórza. Za symbol miasta uchodzi ararat – koniak, który można kupić w każdym sklepie, a także zwiedzić jego muzeum.
fot. commons.wikimedia.org
Teraz uwaga. Według UEFA nazwa stadionu w Erywaniu to Vazgen Sargsyan anvan Hanrapetakan Marzadasht. W bardziej ludzkiej formie można go nazwać Stadionem Republikańskim im. Vazgena Sargsyana. To tutaj swój przedostatni mecz w eliminacjach MŚ 2018 rozegrała reprezentacja Polski, wygrywając 6:1. Ostatnia większa przebudowa tego obiektu miała miejsce w 2008 roku i od tego czasu jest to główny stadion Armenii. Gandzasar rozgrywa swoje domowe mecze tutaj, jako że obiekt w Kapanie jest remontowany. Ma to swoje odzwierciedlenie we frekwencji. W przeszłości Gandzasar miał najwyższą średnią widzów w lidze, ale teraz ma… najgorszą (272). Konkurencja nie jest duża, bo w lidze występuje raptem sześć zespołów, ale jest to liczba po prostu żałosna.
Zespół
Choć w składzie Gandzasaru nie znajdziemy wielkich nazwisk, jest to mieszanka zawodników z wielu różnych krajów funkcjonująca nieźle jak na warunki ligi armeńskiej. W składzie mają m.in. Rosjanina, Serba, Bośniaka, Kolumbijczyka, Kameruńczyka, Zambijczyka, Haitańczyka czy obywatela Wybrzeża Kości Słoniowej. Choć na boisku występuje mniej więcej po równo Ormian i obcokrajowców, to jednak gracze z zagranicy mają większy wpływ na grę zespołu. Ma to miejsce to zwłaszcza na skrzydłach: reprezentant Haiti Alex Junior oraz Zambijczyk Lubambo Musonda to zawodnicy, na których trzeba zwrócić szczególną uwagę. Wśród Ormian można wyróżnić Gegama Harutiuniana, króla strzelców poprzedniego sezonu (12 goli).
Słabszym punktem tego zespołu wydaje się być defensywa. Grają w niej głównie Ormianie, a alternatywą są Serb z drugiej ligi bośniackiej czy Bośniak z 5. ligi niemieckiej. Wprawdzie Haik Iszchanian (środkowy obrońca) i Grigor Meliksetian (bramkarz) mają za sobą występy w reprezentacji Armenii, ale były to epizody. Iszchanian nie wystąpił w żadnym meczu kadry o punkty, a Meliksetian – w zaledwie trzech. Obaj są też zaawansowani wiekowo (kolejno 29 i 31 lat), a ich jedynym doświadczeniem ligowym poza Armenią jest rozegranie trzech meczów w lidze irańskiej sześć lat temu (Meliksetian).
Trzeba przyznać, że latem Gandzasar nie próżnuje z transferami. Oprócz trzech krajowych graczy zakontraktowali również Libańczyka Mohammada Markabawiego Aikera oraz Serba Vukasina Tomicia. Te nazwiska jednak nie robią większego znaczenia, bo liga libańska oraz druga liga serbska (z których przychodzą ci obcokrajowcy) nawet w naszych warunkach nie jest niczym wielkim.
Podsumowanie
Jak zwykle w przypadku wpadnięcia na takie zespoły rozpaczamy nad koniecznością dalekiej podróży oraz rozegrania meczu w ciężkich warunkach. Tak pewnie będzie i tutaj, ale tym razem poziom sportowy przeciwnika jest po prostu niski. Silniejsze od Gandzasaru były zarówno Chazar Lenkoran, Inter Baku, jak i pewnie nawet Żetysu Tałdykorgan. Kolejny raz muszę napisać – to bardziej Lech może sobie skomplikować sprawę, niż Gandzasar mu zagrozić. Lech nawet z pojedynczymi uzupełnieniami w składzie (stan na teraz) powinien dać sobie radę, zwłaszcza w pierwszym meczu u siebie. O ile taki układ spotkań zwykle nie jest pożądany, tutaj wydaje się on niezły. Nie oczekuję od razu tak wysokich wyników jak rok temu z Pelisterem, ale dwa zwycięstwa powinny być.
Poprzednie odcinki: Cork City, Zaria Bălți