Na papierze Lech – Žalgiris to jedna z najmniej wyrównanych par II rundy eliminacji LKE. Dużo mówimy o niespodziankach, ale tutaj lepiej, aby jej nie było.
Poprzednie rywalizacje
Lubimy grać z Litwinami. To bliskie wyjazdy do zespołów, które nie prezentują wysokiego poziomu. Z drugiej strony, bywało tam ciężko. Raków tylko zremisował na fatalnym boisku w Mariampolu, Jagiellonia wygrała z wielkim trudem po golu w ostatniej minucie, a Lech przegrał w Wilnie.
2000/01 | Runda el. PUEFA | Žalgiris Wilno | Ruch Chorzów | 2:1, 0:6 |
2003/04 | Runda el. PUEFA | Dyskobolia Grodzisk Wlkp. | Atlantas Kłajpeda | 2:0, 4:1 |
2010/11 | II runda el. LE | FK Šiauliai | Wisła Kraków | 0:2, 0:5 |
2013/14 | III runda el. LE | Žalgiris Wilno | Lech Poznań | 1:0, 1:2 |
2015/16 | I runda el. LE | Kruoja Pokroje | Jagiellonia Białystok | 0:1, 0:8 |
2021/22 | II runda el. LKE | Sūduva Mariampol | Raków Częstochowa | 0:0, 0:0, karne 3:4 |
Tamta porażka i odpadnięcie Lecha z Žalgirisem to część bolesnej serii, w której zespół z Poznania nie potrafił przejść III rundy eliminacji i stopniowo zaprzepaszczał swój współczynnik. Wtedy o awansie w przypadku remisu w dwumeczu decydowały jeszcze gole wyjazdowe, więc nawet wygranie rewanżu w końcówce nic nie dało.
Ostatnie 5 lat w pucharach
Sezon | Runda, w której odpadli | Przeciwnicy i wyniki | Poprzednie rundy | Przeciwnicy i wyniki |
2018/19 | – | – | – | – |
2019/20 | Q1 LE | Apollon Limassol 0:2, 0:4 | – | – |
2020/21 | Q1 LE | Bodø/Glimt 1:6 | – | – |
2021/22 | Q2 LKE | TNS 0:5, 1:5 | Q1 LKE | Europa FC 0:0, 2:0 |
2022/23 | Q1 LKE | Ružomberok 0:2, 0:0 | – | – |
Žalgiris Kowno zadebiutował w europejskich pucharach w 2019 roku i od tego czasu nie opuścił ani jednej edycji. W tym czasie wyeliminował tylko jednego rywala – gibraltarską Europę, z którą na wyjeździe osiągnął taki sam wynik jak Legia (0:0). Tamten mecz wyglądał bardzo kiepsko z ich perspektywy i mogli cieszyć się, że uniknęli porażki. Mimo to w rewanżu u siebie odnieśli jedyne do tej pory zwycięstwo w pucharach. Pozostałe dwumecze przeszły bez większej historii. Do miana ich drugiego najlepszego wyniku urasta 0:0 z Ružomberokiem, a od walijskich TNS dostali 10 goli w dwumeczu.
Forma i terminarz
Można było śledzić Žalgiris w jednym meczu mniej niż Ordabasy, ale nadal było to dużo – sześć kolejek ligowych. Obraz tych spotkań nie jest imponujący.
Dzień po losowaniu grali z Sūduvą. Należy zauważyć, że rywal Rakowa sprzed dwóch lat nie należy obecnie do czołówki na Litwie, wręcz przeciwnie, walczy o utrzymanie. Długo zanosiło się na bezbramkowy remis, ale w doliczonym czasie goście z Mariampola strzelili po jednym z nielicznych wypadów, a tego gola pechowo musiał sobie zapisać bramkarz Žalgirisu, Ignas Plūkas. Rywal Lecha i tak trochę się uratował, bo zdołał jeszcze wyrównać po rzucie rożnym.
Następnie mierzyli się ze swoim imiennikiem z Wilna. To już był poważny sprawdzian, jako że wciąż aktualny mistrz Litwy utrzymuje poziom wyższy od większości w lidze. Początek nie wskazywał na to, że może skończyć się aż tak źle, czyli porażką 2:5. To kowieński Žalgiris próbował utrzymywać się przy piłce i w najgorszym razie toczył wyrównane starcie z faworytem. Potem wszystko się posypało. Katastrofalne błędy w obronie, zwłaszcza na bokach, szybko odarły ich ze złudzeń i nawet dwa gole Edvinasa Girdvainisa w końcówce nic już nie mogły zmienić.
Jedyny korzystny wynik w ostatnim miesiącu Žalgiris zanotował z FA Šiauliai. To zespół, który znajduje się obecnie na podium na Litwie i wraz z Žalgirisem Wilno i FK Panevėžys ma dużą przewagę nad resztą stawki. Oprócz wyniku to chyba jedyny mecz, kiedy Žalgiris zagrał w miarę nieźle, był niebezpieczny z kontry i wypunktował gości (trzeci raz z rzędu grał u siebie). Nie byłby jednak sobą, gdyby nie stracił paru goli. Drugiego z nich zawalił Plūkas i od tamtej pory stracił miejsce w bramce. Końcowy wynik to 3:2.
Na papierze najtrudniejszy mecz czekał ich w Poniewieżu, gdzie spotkali się z miejscowym FK Panevėžys, obecnym liderem. Bardzo szybko było jasne, że Žalgiris nic tam nie zrobi i był to jeden z nielicznych meczów, w których nawet w końcówce nie potrafili choćby zmniejszyć strat. Błędy w defensywie były bardzo proste, zawodnicy Žalgirisu nawet nieatakowani oddawali Poniewieżowi piłkę albo dawali się łatwo ogrywać. Mimo wcześniejszego zwycięstwa nad Szawlami, to jednak bardziej mecz z liderem (0:3) pokazywał moim zdaniem bliższy prawdy poziom Žalgirisu.
W Gorżdach prowadzili z Bangą po golu z dystansu i pierwszą połowę mieli pod kontrolą. Teoretycznie nie miało tam prawa się zbyt wiele wydarzyć. W drugiej znowu stracili gola po stałym fragmencie i zremisowali 1:1 w zasadzie wygrany mecz. To było kolejne rozczarowanie ze strony Žalgirisu, tym razem po meczu z niżej notowanym rywalem.
Właśnie jestem świeżo po obejrzeniu z odtworzenia meczu z Dainavą Olita, także zremisowanego 1:1. W pierwszej połowie działo się tyle, że główną sytuacją było nieudane przyjęcie piłki przez bramkarza Žalgirisu, Deividasa Mikelionisa, ale na jego szczęście podanie nie szło w bramkę, a za linię końcową. W drugiej wzięli się do roboty dopiero w doliczonym czasie, kiedy już przegrywali od kilku minut. Wyrównali już po upływie czterech dodanych minut, a gol padł po rzucie rożnym. Zgraniem piłki głową asystę zaliczył Mikelionis.
# | Drużyna | RS | Z | R | P | BZ | BS | RB | Pkt. | Forma |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
4 | Hegelmann | 21 | 10 | 1 | 10 | 39 | 23 | +16 | 31 | WWWDL |
5 | Žalgiris Kowno | 23 | 7 | 9 | 7 | 30 | 28 | +2 | 30 | DDLWL |
6 | Dainava | 23 | 6 | 8 | 9 | 19 | 22 | -3 | 26 | DWLLD |
źródło fragmentu tabeli: Soccerway
Miasto i stadion
Kowno jest drugim największym miastem Litwy po Wilnie, a w dwudziestoleciu międzywojennym było stolicą kraju. W zeszłym roku zostało wybrane Europejską Stolicą Kultury.
Reprezentacyjnym deptakiem jest Aleja Wolności, łącząca Stare i Nowe Miasto. Znajduje się przy niej kościół św. Michała Archanioła, dawna cerkiew. Innymi wartymi uwagi obiektami sakralnymi są bazylika św. Piotra i Pawła czy kościół św. Gertrudy. W dawnym zamku znajduje się obecnie Muzeum Miejskie. Inną atrakcją jest kolejka linowa, dowożąca z centrum do punktu widokowego, zapewniającego spojrzenie na efektowną panoramę miasta.
fot. commons.wikimedia.org
Lech będzie miał okazję wystąpić na najnowocześniejszym stadionie Litwy. Dariaus ir Girėno Stadionas, czyli Stadion im. Dariusa i Girėnasa, to obiekt nazwany na cześć dwóch litewskich lotników. Istniał już niecałe sto lat temu, ale w obecnej formie powstał w latach 2018-2022. Dysponuje pojemnością równą 15 315. Został zainaugurowany finałem Pucharu Litwy w październiku zeszłego roku, w którym wystąpiły Žalgiris Wilno i Hegelmann. Zagrała tam także miejscowa reprezentacja, choć jej docelowym domem ma być nowy stadion w Wilnie.
Stadion ma trybuny daleko od boiska, oddzielone od niego jeszcze bieżnią. Są one dwupoziomowe, z czego w niektórych częściach drugie piętro oferuje niewiele miejsc. Jako nawierzchnia jest tam stosowana nowoczesna murawa hybrydowa. Na meczach ligowych atmosfera tam jest podobna, jak na innych, mniejszych obiektach. Chodzi tam garstka osób, a większym zainteresowaniem cieszy się tam koszykówka, czyli dyscyplina, w której główna sekcja Žalgirisu święci sukcesy (przy okazji – zdjęcie nie jest błędne, klub piłkarski korzysta z tego samego herbu).
fot. commons.wikimedia.org
Zespół
Jest to kadra bez gwiazd. Jednym z najważniejszych zawodników i najlepszym strzelcem jest stoper Edvinas Girdvainis, były gracz Piasta Gliwice. Jednak defensywa nie jest mocnym punktem Žalgirisu. Zmieniają często ustawienie z trójki na czwórkę lub odwrotnie, ale rzadko te manewry pomagają. Zwłaszcza boki obrony lub wahadła są obsadzane przez różnych zawodników, przesuwanych z innych pozycji, którzy w defensywie mają duże problemy w grze jeden na jednego.
Trochę na siłę mógłbym wyróżnić środek pola, gdzie grają Gratas Sirgėdas, Brahim Konaté, a także jeden z nowych transferów, Karolis Uzėla. Jednym z ważniejszych zawodników jest Hiszpan Xabi Auzmendi, ale po kontuzji odniesionej z Žalgirisem Wilno nie znajdował się w zbyt wysokiej formie. Plus dla nich jest tylko taki, że szybko wrócił.
Przez długi czas Žalgirisowi brakowało typowego napastnika, na którym mógłby oprzeć grę z przodu. W kadrze znajduje się były zawodnik Wigier Suwałki, Nerijus Valskis, ale jest już zaawansowany wiekowo jak na piłkarza, a do tego długo był kontuzjowany i dopiero ostatnio zaczął wchodzić na końcówki. Žalgiris sprowadził więc obiecującego napastnika, który w młodym wieku zadebiutował w reprezentacji Litwy, choć do tej pory grał tylko w młodzieżowych rozgrywkach lub niższych ligach szwedzkich. Jest to Armandas Kučys. Szybko wypełnił lukę i zagrał już kilka meczów, ale na razie nie rozwiązał problemów Žalgirisu z przodu.
Te problemy to nawet nie nieskuteczność, a brak nawet dochodzenia do sytuacji. W Žalgirisie brakuje kreatywnych zawodników, którzy mogliby obsługiwać Kučysa podaniami. Poza prostymi środkami – kontratakiem, stałym fragmentem czy strzałem z dystansu – Žalgiris nie ma zbyt wiele do zaoferowania nawet na poziomie ligi litewskiej. Rzadkością są sytuacje, w których tworzą składne akcje zakończone strzałem z pola karnego z dogodnej pozycji. Jeżeli występują tam jakieś pozytywy, to jest to gra do końca. Mimo że często sytuacja wydawała się beznadziejna, a kolejne mecze nie przynoszą poprawy, kilka razy byli w stanie zaskoczyć w końcówkach i czasami przynosiło to punkty.
Žalgiris jest prowadzony przez piłkarską legendę Litwy, jaką jest Marius Stankevičius. Najpierw funkcjonował tam jako doradca, ale awaryjnie przejął zespół po serii gorszych wyników i tak pracuje już od prawie trzech miesięcy. Na tym poziomie to debiutant jako trener, pracował też z reprezentacją Litwy U-21 oraz w niższych ligach włoskich.
Podsumowanie
Dawno nie widziałem zespołu w tak słabej dyspozycji w niezbyt mocnej lidze. Nawet Sūduva dwa lata temu wyglądała lepiej, choć przecież mecze pucharowe z jej udziałem były wtedy trudne do oglądania (nie tylko te z Rakowem, ale też te z Valmierą). W lidze wtedy nie grała (pauzowała w zasadzie cały lipiec), ale przynajmniej znajdowała się w czołówce w lidze i ostatecznie zdobyła wicemistrzostwo. Žalgiris jest obecnie zespołem środka tabeli, a i tak powinien się cieszyć, że jest tak wysoko. Cały czas jest bliżej 4. miejsca niż walki o utrzymanie, a ostatnio grał na poziomie tych słabszych zespołów na Litwie niż tych z podium.
W ostatnich latach chyba Zaria Bielce, z którą grał Górnik w 2018 roku, była w gorszej sytuacji w jeszcze słabszej lidze. Różnica między Lechem a Žalgirisem jest ogromna nawet mimo tego, że nasz zespół zaczął późno przygotowania i nie jest jeszcze w najwyższej formie.
Mając to na uwadze, może nie będą to najpiękniejsze widowiska, ale Lech jest zdecydowanym faworytem. Trzeba to udowodnić i powtórka sprzed 10 lat jest niedopuszczalna. Gdyby do niej doszło, byłaby to jeszcze większa kompromitacja niż ta z Žalgirisem Wilno.
To zestawienie klubowych rankingów klubów w poszczególnych krajach idealnie pokazuje dwie sprawy:
1. Widać jak na dłoni, to o czym się tutaj wspomina- nie da się zbudować mocnego rankingu krajowego w oparciu o wystepu jednego zespołu.
2. Myślenie o miejscu 15tym w tym momencie to mrzonki - pierwsze trzy kraje mają drugi zespoł wyżej rozstawiony niż nasz pierwszy. Poza Chorwacją wszystkie pozostałe kraje mają co najmniej dwa, jesli nie trzy kluby z niezłym rankingiem klubowym.
Pokonanie tylu krajów na którtkim dystansie, czyli powiedzmy 2-3 sezonów jest w zasadzie niemożliwe.
Oczywiście, matematycznie jest. Natomiast realnie to nie wiem co by nasze kluby musiały zagrać żeby zrobić aż taki skok rankingowy. Nierealne.
Oczywiście, w dłuższej perspektywie mysle że wszyscy jak jeden tutaj o tym myślimy i marzymy.
My nie zrobiliśmy jeszcze nawet pierwszego kroku w tym kierunku, czyli pierwszego awansu 2 zespołow do fazy grupowej. A co dopiero mysleć o top 15. Spokojnie, obyśmy robili co sezon nie duzy, ale ciągle do przodu.
Oczywiście, że lepiej jest zaczynać później.
Plusy:
- więcej czasu na przygotowanie się do sezonu,
- większą szansa na awans do grupy LM, LE, LKE,
- po awansie do grupy - zastrzyk euro i renomy klubu
Minusy:
- nie nabijesz punktów w pierwszej rundzie (ale w drugiej możesz odpaść)
Reasumując :
Będąc federacja na nic nam punkty za 1 rundę rywalizując z klubami z Malty lub Mołdawii skoro inne federację tam nie grają. Skoro chcemy rywalizować z krajami, które walczą o 15 miejsce to mamy takie same szanse - oni też zaczynają od drugiej rundy - zbędna dyskusja
Świetnie że dodano ilość drużyn grających jeszcze/startujących brakowało mi tego. Na innych portalach jest coś podobnego. Teraz ta strona jest dla mnie kompletna, nie muszę się posiłkować innymi:) dziękuję za to i pozdrawiam.
W sumie to sytuacje, iz polskie druzyny graja dopiero od II rundy jest niekorzystna dla nas pod kątem rankingu. Islandia ma juz nabite 2,333 punktu, Armenia 1,375. A jeszcze mają sporo do nabicia. Pogoń jesli odpadnie z Linfield nie nabije nic, a gdyby grali w I rundzie to przynajmniej jakis grosik dolozyliby do rankingu.
A po co ci te punkty i większy ranking w ogóle?
Zeby byc coraz wyzej w rankingu i dazyc do 2 druzyn w eliminacjach LM?
@Wojciech
Nie da się wskoczyć z 30 miejsca bezpośrednio na 15. To jest praktycznie niemożliwe. Ranking buduje się z sezonu na sezon, a wraz z pięciem się w górę - zaczyna się rozstawienie od późniejszych rund (szczególnie w Lidze Konferencji). Problem o którym piszesz jest nie do uniknięcia, jeśli celem jest top15.
Rozumiem, że te państwa, które wbiły się do pierwszej piętnastki zrobiły to dzięki grosikom wymęczonym w lipcu?
W tym roku najlepsza z federacji, która zaczynała od I rundy LKE (Słowacja), już na starcie straciła tam jeden zespół. Pomijając punkty do rankingu - które jak widać nie są pewne - te 2 tygodnie dłuższych przygotowań do sezonu to zdecydowanie wartość dodana, procentuje przez całą jesień. Startujemy w tym samym momencie co kluby z Belgii, Danii czy Turcji.
Pogoń nie odpadnie z Linfield, spokojnie:)
Zgadzam się z Wami, jednakże jeśli taka Pogoń czy Lech startowaliby od I rundy to już mielibyśmy 1 punkt extra. Nikt w tym przypadku nie broni grać dalej i nabijać kolejne punkty.
@Wojciech Prawdziwe punkty nabija się w fazie grupowej, a o nią o wiele łatwiej, gdy puchary zaczyna się później. Jak odpalisz sobie historię (krótką) LKE oraz (dłuższą) LE, to zespoły startujące od samego początku awansowały do grupy niezwykle rzadko - a pamiętam to dobrze, bo Lech był takim ewenementem w covidowych pucharach 2020/21.
Jeśli z polskimi klubami wszystko będzie w miarę ok, to będziemy powoli odjeżdżać z tych okolic rankingowych, które grają od Q1 w Lidze Konferencji.
Do tego jeszcze dochodzi zdolność konkretnych klubów do nabijania własnego rankingu, a to moim zdaniem (nie każdy je podziela) o wiele ważniejsze niż to wyśnione 15 m-ce dla całej ligi. Lech ma teraz zestaw ogórki x2 w drodze do Q4, a przy zestawie ogórki x3 dojechałby na koniec sierpnia o te 2 tygodnie mniej świeży. Zdecydowanie na plus.
@ Wojtek
Aby Polska w rankingu krajowym plasowała się na 15 miejscu kluby muszą też automatycznie zdobywać punkty do swoich rankingów klubowych. Inaczej się nie da. To są naczynia połączone. Największym zagrożeniem jest brak klubów o wysokim współczynniku w europejskich pucharach poprzez słaby sezon w lidze bądź pucharze kraju, dlatego ważne by nasze "eksportowa" trójka: Raków, Legia i Lech co sezon plasowała się na miejscach dających występy w kwalifikacjach. I tak sezon w sezon, wtedy będziemy spokojni i o rozstawienia w poszczególnych etapach kwalifikacji, jak i o wysokie miejsce w rankingu krajowym.
Pełna zgoda, że im później nasi zaczynają tym lepiej. Pierwsze rundy to pułapki dla wszystkich klubów, nawet mimo gry ze słabszymi rywalami (patrz oba mecze naszych na Islandii z dorobkiem 0 pkt rok temu). Pokazał to też ostatnio dobitnie Ferencvaros. Niestety, w graniu tak wcześnie nie pomagają współczynniki klubowe naszych zespołów, które jak wiemy istotnie rosną dopiero po wejściu do fazy grupowej.
Poniżej zestawiłem jak to wyglada w przypadku klubów z krajów notowanych wyżej od nas (kluby grające w tym sezonie w pucharach poprawią swój bilans, a będzie on wiążący w sezonie 24/25).
Sytuacja wygląda bardzo słabo, bez wejścia do grupy Rakowa i najlepiej też Legii w kolejnych latach dalej będą braki rozstawienia w III i IV rundzie el. LKE, a tym samym mniejsze szanse na 15. miejsce w klubowym.
14. Ukraina (23.900)
- Szachtar 53.000 pkt
- Dynamo 24.000
- Zorya 13.500
- Dnipro 8.000
15. Norwegia (23.625)
- Molde 21.500
- Bodo/Glimt 20.000
- Rosenborg 8.000
- Viking 4.725
16. Dania (23.200)
- Kopenhaga 36.500
- Midtjyland 23.000
- Brondby 7.000
- Randers 7.000
17. Izrael (22.875)
- Maccabi Tel-Aviv 21.500
- Hapoel Beer-Szewa 15.000
- Maccabi Hajfa 13.000
- Maccabi Netanja 4.575
18. Czechy (22.550)
- Slavia 38.000
- Sparta 12.500
- Viktoria Pilzno 11.000
- Jablonec 8.000
19. Grecja (20.325)
- Olympiakos 31.000
- PAOK 22.000
- Aris 7.000
- AEK 7.000
20. Szwecja (20.125)
- Malmo 18.500
- Djurgarden 15.000
- AIK 5.000
- Elfsborg 4.025
21. Chorwacja (19.900)
- Dinamo Zagrzeb 41.000
- Rijeka 9.500
- Hajduk Split 7.000
- Osijek 6.500
22. Polska (19.000)
- Lech 17.000
- Legia 9.000
- Raków 5.000
- Pogoń 3.800
@Kos Jeśli sytuacja wygląda bardzo słabo, to jak wyglądała rok temu, dla przypomnienia:
-Lech 6.000
-Raków 3.175
-Pogoń 3.175
-Lechia 3.175
@Hetman
Teraz jest bardzo słabo, rok temu było beznadziejnie. ;)
No nie da się w jeden sezon awansować z 30 miejsca na 15, a granie w I rundach i wygrywanie tam sprawia, że awansujesz np. na 23 miejsce i nie grasz już w pierwszej rundzie.
Więc jednocześnie chcesz nabijać punkty w I rundzie, co sprawia że nie będziesz w niej grał, a z drugiej strony chcesz też grać w I rundzie, co jest niemożliwe, gdy nabijasz punkty.
Już sobie nabiliśmy te punkty rok temu i wystarczy.
Inne rozstrzygnięcie niż kilkubramkowe (co najmniej) na korzyść Kolejorza nie wchodzi w rachubę. Ma być szybko, łatwo i przyjemnie - niech sobie chłopaki potrenują z Litwinami, wypoczną i pozwiedzają miasto. A europejskie "zmagania" zostawmy na kolejne fazy eliminacji. W idealnym scenariuszu już po pierwszej połowie pierwszego spotkania prowadzimy kilkoma bramkami i wchodzą zmiennicy, by utrzymywać jak największą liczbę graczy z Poznania w rytmie meczowym. Innymi słowy wymarzony rywal do wielkiego lania i do zdobywania punktów do rankingu. Nie ma się co rozpisywać - trzeba wyjść na plac zabaw i udowodnić dominację najszybciej jak to możliwe.
Pełna zgoda!