piłka nożna

Zasada bramek na wyjeździe. Kto najwięcej zyskał, kto stracił?

Obowiązywanie zasady goli wyjazdowych w dwumeczach europejskich pucharów może zbliżać się ku końcowi. Możliwe jest zniesienie jej przez UEFA, która zorganizuje spotkanie w tej sprawie.

W ciągu 54 lat jej obowiązywania rozstrzygnięto za jej pomocą 674 dwumecze, z czego 33 z udziałem polskich klubów. Oto najwięksi polscy zwycięzcy i przegrani jej wprowadzenia.

1. Widzew Łódź +4 (5 awansów, 1 odpadnięcie)

Widzew zanotował łącznie 15 awansów w historii występów w europejskich pucharach, z czego jedna trzecia miała miejsce dzięki zasadzie bramek wyjazdowych. Część tych meczów przeszła do historii jako najbardziej pamiętne mecze polskich klubów w pucharach.

I runda Pucharu UEFA 1977/78, Manchester City – Widzew 2:2 i 0:0 (awans: Widzew)

Pierwszy dwumecz w pucharach i od razu awans w taki sposób. Był to debiut m.in. Zbigniewa Bońka, strzelca obu goli dla Widzewa w pierwszym spotkaniu. W rewanżu udało się utrzymać wynik bezbramkowy. W następnej rundzie łodzianie odpadli z PSV.

I runda Pucharu UEFA 1980/81, Manchester United – Widzew 1:1 i 0:0 (awans: Widzew)

Bardzo podobne okoliczności – Widzew obronił zaliczkę z meczu wyjazdowego przeciwko klubowi z Manchesteru. To jedna z legendarnych jedenastek Widzewa, m.in. z Młynarczykiem, Żmudą, Bońkiem, Tłokińskim, Surlitem (strzelcem kluczowego gola – w swoim stylu, bardzo mocnym uderzeniem) czy Smolarkiem. To chyba te mecze można uznać za początek tworzenia się wielkiego pucharowego Widzewa. Tamten sezon skończył na III rundzie przeciwko Ipswich – jedynemu klubowi z Anglii, którego nie wyeliminował.

I runda Pucharu UEFA 1983/84, Widzew – Elfsborg IF 0:0 i 2:2 (awans: Widzew)

Kolejny awans dzięki dwóm remisom. Domowy mecz z Elfsborgiem o tyle przeszedł do historii, że odbył się na stadionie w Białymstoku. Po meczu z Juventusem z poprzedniego sezonu (sędzia linowy trafiony butelką w głowę) Widzew nie mógł rozgrywać meczów w promieniu 250 kilometrów od Łodzi tytułem kary od UEFA. Kluczowy był jednak rewanż, w którym dwa gole w końcówce dały awans.

II runda Pucharu UEFA 1984/85, Borussia Mönchengladbach – Widzew 3:2 i 0:1 (awans: Widzew)

To w zasadzie końcówka świetności tamtego Widzewa. Wprawdzie dwa lata później udało się wyeliminować jeszcze LASK, ale nie był to zespół pokroju Borussii. Tym razem bohaterem dwumeczu okazał się być Mirosław Myśliński, strzelec drugiego gola w Niemczech.

I runda Pucharu Zdobywców Pucharów 1985/86, Galatasaray SK – Widzew Łódź 1:0 i 1:2 (awans: Galatasaray)

Pierwsze i jedyne jak dotąd odpadnięcie Widzewa z pucharów przez tę zasadę. Tym dwumeczem rozpoczęła się i jednocześnie zakończyła historia Widzewa w PZP. W rewanżu udało się wprawdzie błyskawicznie odrobić straty (gol już w 1. minucie), ale potem Włodzimierz Smolarek nie wykorzystał karnego, a Turcy strzelili bezcennego wyjazdowego gola. Trafienie na 2:1 przyszło już niestety za późno.

Runda eliminacyjna Ligi Mistrzów 1996/97, Widzew – Brøndby IF 2:1 i 2:3 (awans: Widzew)

Rewanż w Danii to jeden z bardziej szalonych i pamiętnych meczów w historii naszego udziału w pucharach. Duńczycy na początku drugiej połowy prowadzili już 3:0, w dwumeczu mając wynik 4:2. Widzew pokazał charakter i po emocjonującej końcówce odrobił straty, dzięki czemu zaliczył swój pierwszy i jak dotąd jedyny występ w fazie grupowej LM.

2. Ruch Chorzów +2 (2 awanse)

Ruch w latach 1969-1976 grał w pucharach dość regularnie, a potem zaliczył kilka mniej istotnych epizodów. Mimo to wyniki jego dwumeczów rzadko były wyrównane – aby doczekać się zastosowania reguły bramek wyjazdowych, musiał czekać aż do 2010 roku.

II runda eliminacji Ligi Europy 2010/11, Valletta FC – Ruch 1:1 i 0:0 (awans: Ruch)

Tak naprawdę to jedna z kompromitacji naszych zespołów w nowożytnych czasach. Ruch ledwo przeszedł rywala z Malty, dzięki bramce zdobytej w pierwszym meczu z rzutu karnego. Po dwóch zwycięstwach z Szachtiorem Karaganda i dwóch remisach z Vallettą przyszły dwie dotkliwe porażki z Austrią Wiedeń w III rundzie.

III runda eliminacji Ligi Europy 2014/15, Ruch – Esbjerg fB 0:0 i 2:2 (awans: Ruch)

To z kolei jedna z bardziej szczęśliwych historii. Po remisie w Gliwicach za faworytów uznawano raczej Duńczyków, a przebieg rewanżu zdawał się to potwierdzać. Ruch szybko wyszedł na prowadzenie po rzucie karnym, ale potem wynik został odwrócony. Dopiero gol Łukasza Surmy w 5. minucie doliczonego czasu gry dał Ruchowi awans i możliwość gry o fazę grupową z Metalistem Charków, przegraną po rzucie karnym w dogrywce.

3. Amica Wronki, Górnik Zabrze, Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp., Śląsk Wrocław +1 (po 1 awansie)

1/4 finału Pucharu Zdobywców Pucharów 1969/70, Lewski Sofia – Górnik 3:2 i 1:2 (awans: Górnik)

Pierwsza chronologicznie sytuacja z zastosowaniem tego przepisu z udziałem polskiego klubu. Od razu miała ona dużą wagę, jako że pozwoliła Górnikowi awansować do półfinału PZP, bez czego nie byłoby późniejszego występu w finale. Co ciekawe, w półfinale z Romą były remisy 1:1 i 2:2, a rozegrano trzeci mecz, ponieważ goli w dogrywce nie traktowano tak samo jak przez poprzednie 180 minut (gol wyjazdowy Romy w dogrywce nie dał jej awansu). Co było dalej (3. mecz i rzut monetą), to już inna historia.

Odnośnie dwumeczu z Lewskim, był to pojedynek dwóch napastników światowego formatu – Włodzimierza Lubańskiego i Georgija Asparuchowa. Bułgar strzelił dwa gole, ale oba u siebie. Górnik był bliski wyjazdowego remisu, ale i tak na nikłą porażkę nie mógł narzekać. W rewanżu prowadził 2:0 i kontaktowa bramka dawała powody do niepokoju, jednak udało się doprowadzić mecz do szczęśliwego końca.

I runda Pucharu UEFA 2002/03, Servette Genewa – Amica 2:3 i 2:1 (awans: Amica)

Dość mało oczywisty awans. Zwłaszcza nie zapowiadał go początek pierwszego meczu, kiedy Amica przegrywała 0:2, a mogła wyżej. Udało się jednak odwrócić wynik, co dało komfort awansu nawet przy niskiej porażce u siebie. I do niej rzeczywiście doszło, ale dwa gole Alexandra Freia nie wystarczyły Szwajcarom. Więcej ważyły dwa gole Grzegorza Króla i jeden Marka Zieńczuka w Genewie.

II runda Pucharu UEFA 2003/04, Manchester City – Groclin 1:1 i 0:0 (awans: Groclin)

Bodaj najsłynniejsze mecze z udziałem tego klubu, wyrastające ponad dwumecz z Herthą, wygrany 1:0. W pamięć zapadła przede wszystkim kapitalna bramka Sebastiana Mili z rzutu wolnego w Manchesterze, decydująca o awansie. Był to drugi sezon z rzędu, w którym Polska miała klub we wiosennej fazie europejskich pucharów, a także moment, w którym byliśmy o włos od zajęcia 15. miejsca w rankingu.

II runda eliminacji Ligi Europy 2011/12, Śląsk – Dundee United 1:0 i 2:3 (awans: Śląsk)

Kolejny pamiętny gol, tym razem Sebastiana Dudka w Szkocji. Śląsk miał korzystny wynik z pierwszego meczu, a w rewanżu miał bardzo ciężko od samego początku. Strzelił gola na 1:2, który też dałby awans na tej zasadzie, ale ostatecznie potrzeba było jeszcze drugiego. Następnie przeszedł po rzutach karnych Lokomotiw Sofia i odpadł z Rapidem Bukareszt w IV rundzie. Od tamtej pory nie był aż tak blisko fazy grupowej pucharów.

7. GKS Katowice 0 (1 awans, 1 odpadnięcie)

GKS zremisował w pucharach cztery dwumecze, w których przeżył wszystko: awans i odpadnięcie po rzutach karnych, a także awans i odpadnięcie dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe.

I runda Pucharu Zdobywców Pucharów 1991/92, GKS Katowice – Motherwell FC 2:0 i 1:3 (awans: GKS Katowice)

Niewiele brakowałoby, a GKS zaprzepaściłby solidny wynik z pierwszego meczu, wygranego u siebie 2:0. Na szczęście Dariusz Rzeźniczek strzelił gola w Szkocji, przez co margines błędu był jeszcze większy. Jednak mimo wszystko było blisko odpadnięcia, a bramkarz Janusz Jojko uchronił GKS od wyższej porażki.

Runda eliminacyjna Pucharu UEFA 2003/04, Cementarnica Skopje – GKS Katowice 0:0 i 1:1 (awans: Cementarnica)

Ostatni jak dotąd dwumecz GKS-u w pucharach i historia, której nie da się wspominać dobrze. 16 lat temu zespoły macedońskie nie liczyły się kompletnie. Mało tego, Cementarnica nigdy wcześniej ani później nie grała w pucharach. Jak można było odpaść z takim zespołem? Zwłaszcza granie na 0:0 na wyjeździe, w obliczu znanej i powszechnej zasady gola wyjazdowego, było dziwne. Okazało się, że to dopiero początek nieszczęść dla GKS-u, który ani do pucharów, ani do Ekstraklasy jak dotąd nie wrócił.

8. Arka Gdynia, Stal Mielec, Wisła Kraków, Zagłębie Lubin -1 (Arka, Stal i Zagłębie – 1 odpadnięcie; Wisła – 1 awans i 2 odpadnięcia)

1/8 finału Pucharu Mistrzów 1978/79, Zbrojovka Brno – Wisła Kraków 2:2 i 1:1 (awans: Wisła)

Duży sukces Wisły w jej jedynym występie w Pucharze Mistrzów. Dotarła wtedy do ćwierćfinału, po drodze eliminując silny zespół z Czechosłowacji. Nie było o to łatwo, w pierwszym meczu Stanisław Gonet obronił rzut karny, a wyrównanie nadeszło dopiero w końcówce po uderzeniu z rzutu wolnego Henryka Maculewicza. Potem był udany rewanż i uzyskanie niższego bramkowego remisu w Krakowie, a następnie bolesne odpadnięcie z Malmo w ćwierćfinale.

I runda Pucharu UEFA 1982/83, Stal – KSC Lokeren 1:1 i 0:0 (awans: Lokeren)

Ostatni dwumecz Stali Mielec w pucharach. W Lokeren nie grali już ani Lato, ani Lubański, ale wciąż nie był to łatwy przeciwnik. Przebieg dwumeczu przypominał trochę inne starcie polskiego zespołu z belgijskim, opisane niżej – Stal w końcówce pierwszego meczu wyrównała, ale ponieważ straciła gola na swoim stadionie, wynik bezbramkowy w Belgii oznaczał odpadnięcie i pożegnanie z pucharami.

I runda Pucharu UEFA 2003/04, Wisła Kraków – Dinamo Tbilisi 4:3 i 1:2 (awans: Dinamo)

To był drugi kolejny sezon, w którym Wisła grała w zasadniczej fazie Pucharu UEFA, ale odpadła za wcześnie w stosunku do oczekiwań. Wprawdzie Wisła wygrała pierwszy mecz, w którym przegrywała w pewnym momencie już 0:2, ale jednobramkowe zwycięstwo u siebie przy trzech straconych golach jest wynikiem dalekim od bezpiecznego. Punktem zwrotnym rewanżu był rzut karny dla Dinama i czerwona kartka dla Marcina Baszczyńskiego za zablokowanie strzału ręką. Gol Tomasza Frankowskiego dał tylko wyrównanie bilansu dwumeczu, ale nie dał awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA w pierwszym sezonie jej istnienia.

I runda eliminacji Pucharu UEFA 2006/07, Zagłębie – Dinamo Mińsk 1:1 i 0:0 (awans: Dinamo)

Powrót Zagłębia do pucharów po 11 latach wypadł mało okazale. Po tym, jak w 1995 roku grali z Milanem, nie przegrali, ale też nie wygrali z Dinamem Mińsk, zespołem znacznie słabszym od obecnego, jak i tego z lat 80. Zagłębie męczyło się w obu meczach i nie wykorzystało tego, że wyszło na prowadzenie w pierwszym meczu. Pięć minut później straciło gola, który okazał się być decydujący.

1/16 finału Ligi Europy 2011/12, Wisła Kraków – Standard Liège 1:1 i 0:0 (awans: Standard)

Kolejny raz Wisła odpada przez tę zasadę w stosunkowo późnej fazie rozgrywek. Cały dwumecz ustawiła sytuacja z pierwszego meczu, kiedy po faulu taktycznym i czerwonej kartce Michała Czekaja Standard prowadził dzięki bramce z rzutu karnego, a do tego miał przewagę zawodnika. Udało się wyrównać, ale w rewanżu Standard nie pozwolił sobie zrobić krzywdy, umiejętnie pilnując korzystnego wyniku. Nie zabrakło wtedy kolejnej czerwonej kartki, przepychanek po końcowym gwizdku oraz kary zakazu wyjazdowego dla kibiców Wisły (już się przedawnił). To zresztą jak dotąd ostatni mecz Wisły w pucharach, a klub jest obecnie ratowany poprzez szeroko zakrojoną akcję crowdfundingową.

III runda eliminacji Ligi Europy 2016/17, Arka – FC Midtjylland 3:2 i 1:2 (awans: Midtjylland)

Bardzo dobry dwumecz w wykonaniu polskiego zespołu z pozycji outsidera. Oba mecze trzymały w napięciu do końca, i tak jak dobrze smakował gol Siemaszki po rzucie wolnym w Gdyni, tak bolesna była utrata drugiego gola w Danii. To nie pierwszy, i chyba niestety nie ostatni raz, kiedy ponosimy tzw. piękną porażkę. Można było być zadowolonym z gry, ale na koniec znowu cieszył się ktoś inny.

12. Lech Poznań -2 (2 odpadnięcia)

To dość świeża sprawa. Mecze z Żalgirisem i Utrechtem stanowią część serii, której Lech nie potrafi przełamać od 2009 roku, a polegającej na ciągłym odpadaniu w III fazie eliminacji – czy to Ligi Mistrzów, czy to Ligi Europy.

III runda eliminacji Ligi Europy 2013/14, Žalgiris Wilno – Lech 1:0 i 1:2 (awans: Žalgiris)

Wyniki sugerowałyby, że było pechowo i na styku, ale Lech zagrał te mecze bardzo słabo, zwłaszcza pierwszy. Bilans oraz punkty do rankingu zostały uratowane w samej końcówce meczu rewanżowego, ale to było za mało do awansu. To dwumecz z tak „interesującymi” historiami jak pogadanka kibiców z drużyną i trenerem Rumakiem w Wilnie, transparent w Poznaniu o litewskim chamie i polskim panu, a także ostatnią (aż do meczu Legii z Dudelange) czerwoną kartką otrzymaną przez piłkarza polskiego klubu w pucharach po zakończeniu meczu.

III runda eliminacji Ligi Europy 2017/18, FC Utrecht – Lech 0:0 i 2:2 (awans: Utrecht)

Szalony rewanż, w którym Lech pokazał się z dobrej strony, ale odpadł przez katastrofalne błędy w obronie. Nenad Bjelica po meczu był dumny ze swojego zespołu, ale wynik znowu nie był po jego stronie. Być może Lech zaprzepaścił swoją szansę w pierwszym meczu, kiedy grał dużo bardziej zachowawczo, a podjęcie ryzyka i wynik taki jak 2:2 bardziej opłacałby mu się w Holandii niż w Poznaniu.

13. Wisła Płock -3 (3 odpadnięcia)

Straszliwi pechowcy. Trzy razy grali w pucharach, zremisowali trzy dwumecze, ale ani razu nie awansowali. Poziom z każdym podejściem rósł, ale wyniki były bardzo wyrównane. Niestety za każdym razem efekt był ten sam.

Runda eliminacyjna Pucharu UEFA 2003/04, FK Ventspils – Wisła Płock 1:1 i 2:2 (awans: Ventspils)

To nie był dobry czas dla naszych klubów, tego samego dnia odpadł GKS Katowice z Cementarnicą. Wisła pokpiła sprawę w rewanżu, kiedy prowadziła 2:0 po dwóch golach Ireneusza Jelenia i wydawało się, że nic się nie może stać. Piłkarze i trener też chyba tak myśleli, w zasadzie odpuszczając drugą połowę rewanżu, co wykorzystali Łotysze. Łotwa, Macedonia, słabeusz z Norwegii – tamten sezon, raptem rok po udanym rajdzie Wisły Kraków rok wcześniej, był bardzo bolesny.

II runda eliminacyjna Pucharu UEFA 2005/06, Grasshopper-Club Zurych – Wisła Płock 0:1 i 3:2 (awans: GCZ)

Szwajcarzy to półka wyżej niż Ventspils, ale i tak byli do przejścia. Zdecydował pierwszy mecz, w którym Wisła miała poprzeczkę i niewykorzystany rzut karny. Choć również w Płocku zabrakło niewiele, wystarczyłoby wytrzymać kilka minut dłużej lub uniknąć czerwonej kartki, którą dostał Sead Zilić.

II runda eliminacyjna Pucharu UEFA 2006/07, Czornomorec Odessa – Wisła Płock 0:0 i 1:1 (awans: Czornomorec)

To już był trudny rywal, na tamten moment czołówka ligi ukraińskiej, oczywiście poza Dynamem i Szachtarem. Wyjazdowy mecz Wisła rozegrała w niezłym stylu, ale ciężko powiedzieć, aby 0:0 na wyjeździe było korzystnym wynikiem. W rewanżu gra nie była gorsza, ale Wisła nie potrafiła odwrócić wyniku i odpowiedziała tylko jednym golem. To ostatni jak dotąd jej mecz w pucharach, a przez następne lata zbliżyła się do nich tylko raz, lecz równie pechowo nie udało się do nich awansować.

14. Legia Warszawa -4 (2 awanse, 6 odpadnięć)

Teoretycznie najbardziej pokrzywdzeni. Odpadnięcie ze Steauą niejako równoważy się z awansem z Molde (ten sam sezon), ale jak porównać awans z Panathinaikosem do odpadnięć z Atletico, Interem, Brondby, Celtikiem i Sheriffem? Zwłaszcza te dwa ostatnie to bardzo bolesne doświadczenia.

1/4 finału Pucharu Mistrzów 1970/71, Atletico Madryt – Legia 0:1 i 2:1 (awans: Atletico)

Żaden z naszych klubów nie odpadł przez tę zasadę na tak wysokim poziomie. Mało tego, Legia była bliska awansu do półfinału Pucharu Mistrzów po raz drugi z rzędu. Rywal był mocny i trudno mieć pretensje o odpadnięcie, zwłaszcza że od początkowych minut rewanżu wiadomo już było, że potrzeba trzech goli do awansu. Legia strzeliła tylko dwa.

II runda Pucharu UEFA 1986/87, Legia – Internazionale 3:2 i 0:1 (awans: Inter)

Dwa bardzo wyrównane dwumecze z Interem sezon po sezonie. Najpierw Legia przegrała 0:1 po dogrywce, a rok później też 0:1 w Mediolanie, ale odpadła przez stratę dwóch goli u siebie. Decydujący padł w końcówce spotkania, a w rewanżu nie dało się wiele zrobić. Końcowe pół godziny Legia grała w dziesięciu, a wyrachowany Inter nie miał problemu z utrzymaniem korzystnego wyniku.

I runda Pucharu UEFA 1995/96, Panathinaikos – Legia 4:2 i 0:2 (awans: Legia)

Jeden z lepiej wspominanych meczów i kolejny z pamiętnym golem, tym razem Cezarego Kucharskiego w ostatniej minucie rewanżu. Ten sam zawodnik strzelił też wcześniej ważnego gola w Atenach, a także rundę później z Besiktasem, kiedy jednak już nie udało się awansować. Było to przynajmniej częściowe odkucie się po porażce z Panatą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu.

III runda eliminacji Ligi Europy 2009/10, Brøndby IF – Legia 1:1 i 2:2 (awans: Brondby)

Duńczycy jako jedyni rywale, oprócz Manchesteru City, występują tu więcej niż raz. W odróżnieniu jednak od Widzewa, Legia nie będzie dobrze wspominać tego dwumeczu. W tamtych czasach nie potrafiła pokonać więcej niż jednego pucharowego rywala w sezonie, i tak było też w pierwszej edycji Ligi Europy. Rewanż nie był w wykonaniu Legii zły, ale straciła gole po stałych fragmentach (sama w dwumeczu wykorzystała dwa rzuty karne) i odpadła.

III runda eliminacji Ligi Mistrzów 2013/14, Molde FK – Legia 1:1 i 0:0 (awans: Legia)

Trudny dwumecz z mistrzem Norwegii, kiedy we znaki legionistom dawał się Daniel Chima Chukwu. Z niezrozumiałych względów Legia nie przegrała pierwszego meczu wysoko, a dzięki przebłyskowi Tomasza Brzyskiego udało się wywieźć cenny remis. Rewanż okazał się być jednym z lepszych występów Legii pod względem taktycznym. Nic się nie działo, ale cel został osiągnięty. M.in. tego wyrachowania mogło zabraknąć Legii zwłaszcza w fazie grupowej tamtego sezonu.

IV runda eliminacji Ligi Mistrzów 2013/14, Steaua Bukareszt – Legia 1:1 i 2:2 (awans: Steaua)

Bardzo mylący wynik zwłaszcza drugiego meczu, który Legia szybko zaczęła od stanu 0:2 i było jasne, że tylko cud może dać awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Było to jedno z poważniejszych rozczarowań długiej serii niepowodzeń mistrzów Polski w eliminacjach LM, ale najgorsze miało dopiero nadejść…

III runda eliminacji Ligi Mistrzów 2014/15, Legia – Celtic FC 4:1 i 0:3 (walkower, na boisku 2:0; awans: Celtic)

Jedne z najlepszych meczów Legii czy w ogóle polskiego klubu w ostatnich latach. Poważny błąd z niezgłoszeniem Bartosza Bereszyńskiego do poprzedniej rundy i niezaliczeniem mu w ten sposób kary pauzy za czerwoną kartkę, skutkował walkowerem i odpadnięciem. Do rozegrania byłaby jeszcze jedna runda, ale w tej formie Legia miała duże szanse na kolejny awans. Zamiast tego wykręciła bardzo dobry wynik w Lidze Europy, ale historia z Celtikiem będzie się za nią ciągnąć juz zawsze.

IV runda eliminacji Ligi Europy 2017/18, Legia – Sheriff Tyraspol 1:1 i 0:0 (awans: Sheriff)

Kolejna trauma i element ogólnego nędznego obrazu (w tamtym sezonie w ten sam sposób odpadły Arka i Lech). Koszmarny zwłaszcza rewanż, który Legia w ponad połowie rozegrała w dziesięciu, stwarzając może pół okazji przez 90 minut. Decydujący okazał się gol stracony w końcówce meczu w Warszawie po rzucie rożnym. W podobny sposób Legia odpadała z Astaną, Spartakiem Trnawa czy Dudelange, gdzie robiła sobie pod górę w pierwszym meczu, a w drugim zbyt późno brała się za odrabianie strat. Jednak tylko w starciu z mistrzem Mołdawii języczkiem u wagi był jeden gol stracony u siebie.

***

Ostatecznie zniesienie zasady bramek na wyjeździe przez UEFA nastąpiło 24 czerwca 2021 roku. Ostatnim sezonem, w którym obowiązywała, był 2020/21, ale w nim polskie kluby zagrały w eliminacjach składających się z pojedynczych meczów oraz Lech w fazie grupowej. W sezonie 2019/20 doszły jeszcze dwa odpadnięcia na podstawie tej zasady:

I runda eliminacji Ligi Europy 2019/20, DAC Dunajská Streda – Cracovia 1:1 i 2:2 po dogrywce (awans: DAC)

To jedyny przypadek z naszym udziałem, gdzie ta zasada znalazła zastosowanie w dogrywce, a więc w jeszcze bardziej kontrowersyjny sposób. Cracovia w obu meczach wychodziła na prowadzenie i je traciła, a w dogrywce rewanżu sytuacja skomplikowała się po koszmarnym błędzie Michała Helika na swojej połowie. Wyrównanie w doliczonym czasie gry, notabene po drugim w tym dwumeczu golu samobójczym DAC, nic już nie dało.

II runda eliminacji Ligi Europy 2019/20, Piast Gliwice – Riga FC 3:2 i 1:2 (awans: Riga)

Kolejny z naszych koszmarów. Piast strzelający sobie sam w Gliwicach, na Łotwie zaś tracący gola po pięknym strzale z dystansu, a decydującego po strzale rodaka – Kamila Bilińskiego. Wynik 3:2 z meczu u siebie był stanowczo za niski jak na poziom rywala, a takie błędy, jak Marcina Pietrowskiego czy Uroša Koruna, błyskawicznie się zemściły. Definicja odpadnięcia na własne życzenie, nawet jeśli dwumecz był de facto zremisowany. Zanosi się na to, że po raz ostatni został rozstrzygnięty w taki sposób, jeśli chodzi o starcia z naszym udziałem.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *