Na szczęście to już ostatnia tak niewygodna w tym sezonie sytuacja, gdzie nie ma nas jeszcze w danej rundzie, ale została ona już rozlosowana. Z pozytywów też brak uwag organizacyjnych, których sporo można było mieć przy poprzednich losowaniach.
Legia Warszawa/F91 Dudelange – Alaszkert Erywań/CFR Cluj
Zazwyczaj oceniam losowanie głównie przez pryzmat tego, na kogo można było trafić alternatywnie. W przypadku Legii możliwości było stosunkowo dużo, bo siedem (a drużyn czternaście). Wśród nich zdecydowanie chciałem uniknąć Hapoelu Beer Szewa czy APOEL-u z Nikozji i to się udało. Wśród rozstawionych niepożądaną parą była dla mnie Astana z Dinamem Zagrzeb. I tak się złożyło, że to te dwie pary trafią na siebie i będziemy mieli hit na tym etapie rozgrywek, niezależnie od tego, kto weźmie w nim udział.
Co do naszych potencjalnych rywali – w teorii mistrz Rumunii, kto by nim nie był, z definicji już prezentuje jakiś poziom i nie jest na papierze tak słaby jak np. Spartak Trnawa. W praktyce jednak Cluj też nie wystartował najlepiej, a szansę na Ligę Mistrzów zaprzepaścił już w pierwszym meczu z Malmö, mimo porażki tylko 0:1. Zagrali wtedy bardzo słabo i było to sporego kalibru zaskoczenie. Oczywiście daleki jestem od oceniania po jednym spotkaniu, a dostałem już sygnały, że w rewanżu wyglądało to zupełnie inaczej. Być może lepiej byłoby trafić na kogoś przegranego z III rundy eliminacji LM, niż kogoś, kto tak jak my będzie miał za sobą wygrany dwumecz. Normalnie szanse oceniłbym 50-50 lub delikatnie na korzyść Legii, ale przy zastrzeżeniu, że mistrz Polski do tego czasu jakoś się ogarnie. W obecnej formie to trzeba się martwić o Dudelange, a co dopiero mówić o Cluj.
Istnieje też możliwość, że Legia zagra z Alaszkertem, co ze sportowego punktu widzenia byłoby dobrą wiadomością. Na minus byłby oczywiście wyjazd do Armenii, a przypadek Lecha pokazał, że warto mieć przed nim naprawdę dobrą zaliczkę. Śledziłem Alaszkert z Celtikiem, ale tam odpadł bez żadnej dyskusji. Zaskoczeniem było, że poradzili sobie z Sutjeską, ale Czarnogóra ten sezon miała fatalny, ich kluby jako jedyne nie wygrały choćby jednego meczu. Legia przeciwko mistrzowi Armenii byłaby zdecydowanym faworytem, tylko nie mogłaby powtórzyć błędów Lecha. No i wzrost formy oraz uporządkowanie bałaganu byłyby konieczne niezależnie od wszystkiego.
Jagiellonia Białystok/KAA Gent – FK Mariupol/Girondins Bordeaux
Nie ukrywam, że moja pierwsza reakcja była bardzo pesymistyczna. Wydaje się, że po raz trzeci z rzędu Jaga wśród polskich klubów trafiła najgorzej. W odróżnieniu od Rijeki czy Kajratu Bordeaux straszy nazwą, ale jeśli nie podejdą do dwumeczu poważnie (co jest możliwe), szansa jak najbardziej jest. Wręcz może być tak, że trudniejszą przeprawę miałaby Jagiellonia z Gentem, a nie z Bordeaux. Rok temu Żyrondyści odpadli z Videotonem, teraz też nie olśnili w dwumeczu z Ventspilsem. Na ich korzyść może ewentualnie świadczyć to, że pod koniec sierpnia będą lepiej przygotowani niż teraz. Jagiellonia może tu tylko pozytywnie zaskoczyć, jednak musiałaby to zrobić już po raz drugi i trzeci. W przypadku naszych klubów często kończy się na co najwyżej jednej takiej niespodziance, więc zadanie jest bardzo trudne.
Nie należy wykluczać, że rywalem Jagi byłby FK Mariupol (dawny Illicziwiec). Oczywiście nie ma on startu do Szachtara, Dynama, czy nawet takiej Zorii… Jednak skoro wyeliminowali Djurgarden, to z Jagiellonią też nie byliby bez szans. Przed takim ewentualnym dwumeczem szanse na awans byłyby zapewne wyrównane. Przyznaję jednak, że bardzo mało wiem na ich temat. W pucharach nie grali od kilkunastu lat, jeszcze niedawno zresztą grali na drugim poziomie rozgrywek. No i mają problem taki, jaki toczy kluby ze wschodniej Ukrainy – musieli opuścić swoją siedzibę i nie mogą grać u siebie.
KRC Genk/Lech Poznań – Spartak Subotica/Brøndby IF
Tu widać rozstawienie. Brøndby to solidna firma, ale tylko w eliminacjach, bo do fazy grupowej nie jest w stanie się dostać i stąd ciągle niski współczynnik. Stawiają tam teraz na opcję niemiecką, oprócz trenera również jest tam kilku piłkarzy z tego kraju. Generalnie jest tam sporo obcokrajowców, korzystających na tym, że przez pierwsze kilka lat w Danii płacą niższe podatki w porównaniu do miejscowych. Brøndby ma konkurencyjną pozycję w Skandynawii, choć w samej lidze duńskiej nie są w stanie zdobyć mistrzostwa już od dość dawna. Nie żebym był złośliwy, ale ta sylwetka przypomina trochę Lecha. Byłoby to też bardzo ciekawe starcie ze znajomymi z Ekstraklasy – Kamilem Wilczkiem i Paulusem Arajuurim.
Ewentualna para Lech/Brøndby byłaby wyrównana, tak samo Lech/Spartak, i tak zresztą jest w III rundzie pomiędzy Duńczykami a Serbami. Spartak wyeliminował Coleraine, choć w pierwszym meczu zaledwie zremisował po kontrowersyjnym rzucie karnym. Potem wyrzucili z pucharów Spartę Praga i to dopiero było poważne osiągnięcie, w ich zaledwie drugim sezonie w pucharach. Dużo dobrego dla Lecha może zrobić Jagiellonia, jeśli wyciągnie ze Spartaka Mile Savkovicia, podstawowego skrzydłowego. Jest to niemal przesądzone, ale wciąż nie zostało sfinalizowane. Skoro jednak jesteśmy w stanie wyciągać stamtąd piłkarzy, to powinna być duża szansa, aby taki zespół pokonać. Tutaj chyba jednak tym bardziej Lech miałby ciężej w III rundzie z Genkiem, niż potem z kimkolwiek.
Podsumowanie
Cały czas chodzi mi po głowie jedna myśl – trudniej będzie teraz, niż ewentualnie za dwa tygodnie. Może w przypadku Legii jest trochę inaczej, ale ze względu na obecną formę ona sama jest dla siebie największym zagrożeniem i to teraz może się męczyć. Jagiellonia zrobi wielką rzecz już wtedy, gdy wyeliminuje Gent, ale nie chcę powtarzać, że „nie da się”, bo przecież przy takim podejściu nie byłoby sensu wychodzić na boisko. Lech jest najbardziej zagadkowy – nie potrafię powiedzieć, jak wyglądałby dwumecz z Genkiem, z kim zagrałby w IV rundzie, ani jak poradziłby sobie czy to z Brøndby, czy ze Spartakiem. Podsumowując, widać szansę nawet na dwa kluby w fazie grupowej, ale i tak najpierw skupmy się na III rundzie. Losowanie tak naprawdę trzeba będzie ocenić później, i oby oczywiście było jeszcze co oceniać.
I najważniejsze sprawa - już teraz możemy powiedzieć, że ten sezon będzie albo bardzo dobry, albo kiepski jeśli chodzi o ranking. Co mam na mysli stawiając taką tezę? Wersje są dwie - albo Lech lub Jaga zrobi niespodzianke i awansuje do grupy, wtedy musi zapunktować w eliminacjach po drodze i pewnie w grupie cos złapie, albo wypadną słabo i odpadną wcześniej ( czy w III czy w IV to nie ma az tak duzego znaczenia, bo do tego czasu duzo punktów nie nabiją).
Oczywiście nie zakładam, że Legia nie awansuje do grupy bo to już będzie totalna porażka rankingowa jak też nie zakładam, że awansują wszystkie trzy druzyny, bo to praktycznie cud by musiał się stać.
Ale po spotkaniach III rundy duzo się wyjaśni, bo będzie wiadomo na co stać polskie ekipy w tym sezonie.
Obiektywnie patrząc, awans dwóch drużyn do fazy grupowej LE to byłby duzy sukces. Realnie jedna drużyna, zapewne Legia, i to powinno być celem minimum. O trzech chyba nawet z przyzwoitości nie warto wspominać.
Najgorsze jest to, że Jaga ma moim zdaniem większe szanse w III rundzie niż Lech na awans, ale z kolei lepszego rywala w IV rundzie ma Lech. A cały problem polega na tym, że zgadzam się z tezą, że nasze druzyny stać na wygranie z jednym niezłym rywalem. Jaga to juz ma za sobą, Lech powiedzmy jeszcze nie, a tu trzeba tak naprawdę dwie niespodzianki zrobić.
Ja opieram swój optymizm na statystyce. Po prostu czysto statystycznie zawsze ktoś niespodziankę sprawi, skoro mamy 2 drużyny, to może to będzie jedna z nich. Problem polega na tym, że zgadzam się z tezą, ze polskie drużyny stać w kwalifikacjach na jedną niespodziewaną wygraną, nie więcej.
Także musielibyśmy mieć drużynę naprawdę na dobry, poziomie, żeby ktoś dostał się do fazy grupowej. Oczywiście, nie liczę Legii bo MP to inna ścieżka kwalifikacji i nasze kluby zazwyczaj dostają się do LE przez eliminacje LM.
Lech - losowanie dobre, ciężko powiedzieć, z kim mogą zagrać tak naprawdę. Bo Brondby to jednak nie drużyna pokroju niedawnej FC Kopenhagi, ale z pewnością niezły przeciwnik, natomiast Serbowie pokazują się z niezłej strony i na pewno nie stoją na straconej pozycji. Ale patrząc na zestaw innych rywali, to Lech wylosował moim zdaniem dobrze.
Jaga - tak sobie myślę, że jeśli mieli by grać z Mariupolem, to jeszcze czemu nie, to już Francuzi, raczej ciężki temat. I nie mam tu na myśli typowo piłkarskich umiejętności, bo skoro Ukraińcy potrafili by wywalić Żyrondystów, to widocznie na daną chwilę są lepsi. Chodzi mi o mentalność. Co by nie mówić, Mariupol może być postrzegany jako faworyt, ale na pewno nikt sie u nas ich nie przestraszy, z taką marką jak Girondins podejście będzie zapewne całkiem inne.
Trzeba jednak przyznać, że tutaj akurat nie wylosowali dobrze, bo można było trafić na teoretycznie słabszego rywala, ale mamy to co mamy.
Prawda jest taka, że jeśli Jaga awansowałaby do grupy LE to śmiało można powiedzieć, że pokonały by najtrudniejszą drogę do fazy grupowej pucharów w historii jeśli chodzi i polskie drużyny.
Najważniejsze w sumie ostatnie słowa z całego tekstu:" oby oczywiscie bylo jeszcze co oceniac". Troche żartuje, ale to pokazuje, jakie obawy targają nami juz w III czy IV rundzie kwalifikacji.
Losowanie ani dobre ani zle. Tak naprawde dla nas to taka troche zabawa, a nie poważny temat mam, ponieważ mam wrazenie, że moze tylko Legia zostac na placu boju. Ale wiadomo, ze to czyste spekulacje także oceńmy.
Legia - chyba trafiliśmy nieźle, W każdym razie na pewno można było gorzej, Tutaj problem w tym, że wszystko raczej się rozbija o formę samej Legii niż przeciwników, bo teoretycznie Cluj jest w ich zasięgu bez problemu, ale z drugiej strony, obecna forma legionistów jest taka, że ciężko powiedzieć jakie wyniki padną z Dundelange. Także samo losowanie niezłe, gorzej że ciężko jednoznacznie ocenić na co Legie stać. Tak naprawdę, mam wrażenie, że zarówno na awans do grupy LE jak i... odpadnięcie w III rundzie.